Jesienna pogoda powoli przemieniała się w zimową. Drzewa zostały całkowicie pozbawione liści, a poranny szron przykrywał niegdyś zielone błonie.
Dzień zapowiadał się naprawdę niesamowicie dobrze. Do południa spędziłam czas na zajęciach dodatkowych z zielarstwa, podczas których badałam oraz pomagałam w pielęgnowaniu roślin wraz z innymi uczniami oraz profesor Sprout. Pozostałą część zajęć dzieliłam z Lorą. Nasze relacje znacząco się poprawiły, a my zaczęłyśmy spędzać ze sobą więcej czasu.
Był piątek więc miałyśmy w planach wieczorem udać się do Hogsmeade. Jednakże tego dnia Snape postanowił pokrzyżować nam plany. Jeśli Snape kiedykolwiek miał dobry dzień to ten zdecydowanie do niego nie należał. Drażnił go najcichszy szmer usłyszany w sali. Pech chciał, że profesor wyładował swoją irytacje akurat na mnie. Dostałam szlaban za brak powagi i skupienia podczas wykonywania eliksirów oraz gadulstwo. Chciałam zaprotestować, ale dobrze wiedziałam, że to tylko pogorszyłoby sprawę. Po zajęciach, kiedy Lora szykowała się z Hanną i Susan do Hogsmeade, ja zabrałam swoją torbę i udałam się posłusznie na odbycie szlabanu.
Wchodząc do sali nie dało się nie zauważyć bałaganu jaki tam panował. Rozejrzała się po pomieszczeniu i w jednej z ławek ujrzałam chłopaka. Siedział speszony. Nie znałam go, musiał być z niższych roczników. Westchnęłam i zbliżyłam się do niego.
- Ty też padłeś ofiarą profesora? - Zapytałam, a on wzruszył ramionami.
- Tylko wasza dwójka? - Zza moich pleców usłyszałam niski męski głos.
- Tak, na to wygląda. - Wyznałam.
Snape spojrzał na nas z niesmakiem. Po chwili odwrócił się na pięcie i szybkim krokiem wyszedł z klasy. Minęło kilka minut nim usłyszeliśmy donośną wymianę zdań. Drzwi otworzyły się z hukiem, a przez próg wszedł oburzony Malfoy. Ślizgon bez słów usiadł w pierwszej wolnej ławce. Obserwowałam uważnie jak profesor wchodzi z wiadrem, dwoma szmatkami i szczotką, a następnie zostawia je na środku sali.
- Macie czas do 20, aby wysprzątać wszystko. Oddajcie różdżki. Żadnej magii - Powiedział wyciągając rękę. - Oddam wam je kiedy skończycie.
Chciałam mieć to już z głowy. Bez słowa sprzeciwu oddałam swoją różdżkę, młodszy chłopak poszedł moim śladem. Został już tylko Draco, który siedział oburzony z głową skierowaną w przeciwnym kierunku.
- 21... - Beznamiętnie dodał Snape. - 22... - Kontynuował, kiedy chłopak nie reagował.
Czułam jak rośnie mi ciśnienie. Miałam ochotę podejść do tego dupka i porządnie nim potrząsnąć. Przez niego nasz czas się wydłużał, a ja nie chciałam spędzić tu całej nocy, a już szczególnie nie z nim.
- 23... - Powiedział profesor
- Stop! - Krzyknęłam. - Draco, proszę! - Dodałam, a wtedy chłopak spojrzał na mnie i podniósł jedną brew.
Miałam tego dość. Jego, tej całej kary, wszystkiego. Z bezsilności ruszyłam w stronę pozostawionych przez profesora rzeczy. Spojrzałam na szczotkę, podniosłam ją i zaczęłam zamiatać. Po chwili usłyszałam jak drzwi za mną otwierają się. Odwróciłam się w ich stronę. Draco stał niedaleko miejsca, w którym ja stałam jeszcze chwile wcześniej, krzyżując ramiona.
- Wrócę przed 21. Jeśli sala będzie błyszczeć, zastanowię się i być może puszczę was wcześniej. - Oznajmił Snape, po czym zniknął za drzwiami.
Słyszałam tylko jak zamek w drzwiach się przekręca zostawiając nas zupełnie samych. Kiedy zamiotłam już całą kamienną podłogę w sali minęła zaledwie godzina, a chłopacy zrobili niewiele. Ethan, bo tak nazywał się młodszy chłopak jak się później dowiedziałam, przetarł kilka stolików. Draco natomiast zmęczył się po dwóch pierwszych i usiadł obserwując naszą pracę.
- Świetnie ci poszło. - Wyznał szyderczo Malfoy, kiedy odkładałam szczotkę. - Moje gratulacje.
Miałam go dość. Irytował mnie samą swoją obecnością.
- Mógłbyś wziąć się, w końcu do pracy. Nie mam zamiaru siedzieć to całą noc, a już szczególnie z tobą. - Warknęłam.
- Poproś, tak jak to zrobiłaś wcześniej to może się zastanowię. - Oznajmił, a na jego twarzy pojawił się wredny uśmiech.
- Zapomnij. - Syknęłam.
Szczerze miałam już go po dziurki w nosie. Chciałam to już skończyć. Dlatego wzięłam wiadro stojące obok Ethan'a i podeszłam z nim do Draco. Zabrałam mu szmatkę i zamoczyłam w brudnej już wodzie. Wyciągając dłonie z wiadra przez przypadek ochlapałam Ślizgona brudną wodą.
- No chyba sobie kurwa żartujesz! - Wysyczał i spojrzał na swoją lekko zamoczoną koszulkę .
Widząc jego reakcję zaczęłam się śmiać. Draco wstał i podszedł do mnie.
- Tak cię to bawi? - Zapytał, zbliżając się na niebezpieczną odległość. - Zobaczymy jak zaraz będzie ci do śmiechu.
Obserwowałam każdy jego ruch. Widziałam jak wyciąga dłonie do wiadra.
- Nawet nie próbuj. - Powiedziałam stanowczo, po czym zrobiłam kilka kroków w tył. - Przysięgam, pożałujesz tego.
Moje słowa zabrzmiały dla niego jak zachęta.
- Odsuń się ode mnie! - Wrzasnęłam. - Malfoy! - Rzuciłam w niego brudną szmatką, lecz zwinnie jej uniknął.
Zaczęłam uciekać by uniknąć kontaktu z mokrą wodą, on jednak był szybszy i nim zdołałam się skryć wylał na mnie kubeł zimnej i brudnej wody. Stanęłam wściekła. Czuła jak złość się we mnie gotuje. Odwróciłam się i spojrzałam na niego. Po kosmykach moich ciemnych włosów spływały kroplę wody, a moja ciemna koszulka i spódniczka ozdobiona była w mokre plamy. Draco stał tuż za mną, a na jego twarzy malowało się rozbawienie.
- Jesteś skończonym kretynem. - Wysyczałam i ruszyłam w jego stronę.
Chciałam do niego szybko podejść i potrząsnąć nim, nawrzucać za to co zrobiła, lecz podłoga okazała się na tyle śliska, że straciłam równowagę. Chwyciłam się jego ramienia, aby uniknąć upadku. Jednak jedyne co zdołałam to pociągnąć go za sobą. Oboje wylądowaliśmy na ziemi. Leżałam przytwierdzona do podłoża przez jego ciało.
- I widzisz co narobiłaś? - Zapytał, pochylając się nade mną.
- Ja? - Burknęłam. - To wszystko twoja wina. Złaź ze mnie! Natychmiast! - Wrzasnęłam, próbując się oswobodzić.
Jego twarz była o wiele za blisko mojej. Spojrzał w moje oczy, a moje ciało przeszedł dreszcz.
- Jesteś taka bezbronna. Mógłbym w tej chwili zrobić z tobą wszystko. - Barwa jego głosu sprawiła, że zaczęłam się go bać.
Kiedy podniósł dłoń, aby zabrać z mojej twarzy mokrych kosmyk włosów, wykorzystałam ten moment. Zrzuciłam go z siebie sprawiając, że upadł obok na podłogę, klnąc pod nosem.
- Nigdy więcej się do mnie nie zbliżaj. - Warknęłam wstając i otrzepując się.
Spojrzał na mnie beznamiętnie, a kiedy wstał bez słowa ruszył w stronę mokrej szmatki. Podeszłam do Ethan'a, który z zakłopotaniem przyglądał się zaistniałej scenie. Pomagałam młodszemu chłopcu w sprzątaniu, a Draco zajął się swoją częścią. Resztę czasu spędziliśmy w ciszy. Kiedy wrócił Snape, puścił nas szybciej uznając, że sala wygląda znośnie.
Po powrocie do dormitorium, zastałam już Lorę, która przeraziła się moim wyglądem. Powiedziałam jej jedynie, że potrzebuje ciepłej i długiej kąpieli. Gdy wróciłam opowiedziałam przyjaciółce o wszystkim co mnie spotkało.
CZYTASZ
The enemy | Draco Malfoy/OC, Mattheo Riddle/OC |
FantasíaMedalion o potężnej mocy, stworzony z żywego ognia... Gdy odnajduje go Madeleine, nie ma pojęcia, że jest nosicielką sangre de fuego, ognistej krwi. Istnieje jednak dziennik, w którym zapisane są tajemnice, lecz, kiedy sekrety te poznaje ktoś, kto p...