1. Lachowski

13 0 0
                                    

Gabinet Majki jest ogromny. Zajmuje całe jedno skrzydło narożnej kamienicy, w którym dawniej znajdował się hotel, odrestaurowanej na przełomie lat sześćdziesiątych i siedemdziesiątych. Schody czwartego piętra pokrywa czarny dywan, a drzwi to dwustronny, rzeźbiony portal z początków XX wieku, zrekonstruowany i zachwycający. Klienci naciskają złotą klamkę i wchodzą do ogromnego, wysokiego pomieszczenia. Jego ściany stoją gołą cegłą, a cały ten industrialny wizerunek jest zamierzony, i gustownie współgra z rzędem nowoczesnych toaletek i luster otoczonych żarówkami świecącymi światłem, w którym cera wygląda najkorzystniej.

Ramona, która bywa tam częściej niż u siebie w domu, omija jednak główne wejście i od razu wybiera drugie drzwi, po lewej – całe pokryte szkłem weneckim, udające lustro dla gości, którzy chcieliby poprawić swoją prezencję przed wejściem do gabinetu. Drzwi prowadzą do biura Majki. Z biura można dostać się bezpośrednio do otwartego salonu łączonego z aneksem kuchennym, a stamtąd po krętych schodach do małej sypialni, usytuowanej – niemal na samym szczycie narożnika budynku – w fantazyjnie rzeźbionym belwederze.

Ramona nie rozumie, dlaczego na omówienie projektów kazano jej przyjść tutaj, ale nawet się cieszy, że może być przy tym osobiście – zawsze to zwiększa szanse, że uda jej się odwrócić kota ogonem, gdyby wyszło na jaw, że te stroje jeszcze nie istnieją i że, och, są totalnie jej autorskiego projektu.

Ktoś powiedziałby, że wiele ryzykuje – jej kariera mogłaby nabrać teraz niesamowitego tempa – ale prawda jest taka, że na karierze nie zależy jej w ogóle, a jeśli rzeczywiście są tak zdesperowani, że szukają stylistki w sobotni poranek, istnieje mała szansa, żeby mogli wybrzydzać, więc w teorii jej dziesięć patyków jest bezpieczne.

Kto nie ryzykuje, nie pije szampana.

Biuro jest jasne i utrzymane bardzo kobieco. Ogromne, nieosłonięte okno wychodzi na skrzyżowanie ulic Kilińskiego i Narutowicza. Całe z widokiem na cerkiew i dworzec Fabryczny. Za białym biurkiem ze złotymi nogami stoi różowy welurowy fotel w kształcie muszli, a nad fotelem wisi neonowy napis: fuck all bad vibes, sis. Fotel jest pusty, ale prowadzące do pokoju dziennego białe wrota są otwarte i szybko staje się jasne, dlaczego nikt nie czeka na nią w sekretariacie.

Po salonie kręci się dużo więcej osób niż Ramona mogłaby się spodziewać. Błyskawicznie zostaje dostrzeżona przez Majkę stojącą obok jakiejś potarganej, bladej kobiety tycich rozmiarów.

- O, jest i nasza stylistka!

Ramona dostaje palpitacji na te słowa, ale zupełnie niepotrzebnie, ponieważ agentka nie podnosi głowy znad telefonu. A poza tym powinna swoje palpitacje zostawić na wywarczane:

- Kto to ma, kurwa, być?

Nie robi zwrotu w tył tylko dlatego, że oczami wyobraźni widzi już siebie na Dominikanie beztrosko popijającą drinki w towarzystwie Ahmeda. Oboje leżą na leżakach, słońce odbija się w falującej wodzie, a jego jasne promienie rozkosznie liżą ich twarze. Ahmed ma czarne, przenikliwe spojrzenie i szerokie ramiona.

- Dzień dobry, nazywam się...

- Kto to ma, kurwa, być i gdzie jest Inka?

Ramona bierze głęboki oddech. Ahmed opiera się na brzegu basenu, a jego gęste brwi pokryte są kropelkami chlorowanej wody.

- Może warto byłoby się jednak przedstawić, zanim zaczniesz podważać moje kompetencje? - Usiłuje być uprzejma, ale dla bezpieczeństwa pilnuje, żeby emocje, które mogłaby poczuć w brzuchu, były zupełnie wytłumione.

- Fakt, że muszę ci się przedstawić, jasno świadczy o twoich kompetencjach.

Ramona dopiero teraz zaczyna rozumieć dlaczego Majka z góry wyciągnęła ten argument o poszanowaniu jej osoby, który był pułapką bez wyjścia. Właściwie, przedawkowanie leków nasennych przez poprzednią stylistkę też było dobrą wskazówką.

One hundred flirting flamingosOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz