Prawda spojrzała na uśmiechniętą dziewczynę, która przygryzała wargę tak mocno, że było widać wystające z ust kły. Najwyraźniej spodobało jej się imię, które jej nadała. A przynajmniej taką miała nadzieję. Następnie uwagę Prawdy przykuł, wchodzący do pomieszczenia Jutro.
– Czy już po wszystkim? – zapytał, spoglądając z konsternacją na mutantkę.
Jego reakcja rozbawiła Prawdę. Pierwszy raz widziała na twarzy kogokolwiek z Serafinów coś, co w jakikolwiek sposób przypominało zakłopotanie.
– Myślałem, że kazałem ci zostać za drzwiami, mutancie. – Mundurowy obrzucił Jutro marsowym spojrzeniem.
– Chciałem tylko sprawdzić, czy wszystko w porządku. Wydawało mi się, że słyszę szamotaninę i... – Jutro podszedł bliżej siedzącej na ziemi mutantki i pomachał jej dłonią przed twarzą. – Czy wszystko z nią w porządku?
– W najlepszym możliwym – odparła Prawda. – Jutro, poznaj Wczoraj.
Jutro uniósł brwi i założył dłonie na biodrach, a Prawda parsknęła śmiechem. Z kolei mutantka podniosła się z ziemi i stanęła obok swojej świeżo upieczonej przewodniczki. Jej źrenice ciągle były rozszerzone i sprawiała wrażenie nieobecnej.
– Wprowadziłem wszystkie dane do systemu – odezwał się nagle mundurowy. – Obecnie to pani odpowiada za... Wczoraj. Obiekt będzie posłuszny swojemu przewodnikowi i bez sprzeciwu wykona wszystkie jego polecenia. Jeśli jednak tak się nie stanie, to radzę nas o tym niezwłocznie poinformować. Ma pani jeszcze jakieś pytania?
– Żadnych.
Mężczyzna skinął głową.
– W takim wypadku odprowadzę państwa na wasz peron.
Ruszyli w stronę wyjścia z placówki. Wczoraj dreptała tuż za Prawdą i kobieta zaczęła czuć się nieswojo, gdy ta chichotała cicho za jej plecami. Po chwili Jutro zrównał się z nią krokiem.
– Wczoraj? – wyszeptał z lekką urazą. – Czy wszyscy naukowcy mają upośledzone zdolności kreatywne, jeżeli w grę wchodzi nadawanie imion swoim poplecznikom?
– A co? Tobie też wybrał imię naukowiec?
– Oczywiście. Moi towarzysze w placówce mieli równie głupie imiona, chociaż ja znajdowałem się w ścisłej czołówce. Zrobiłaś to, żeby mi dopiec?
Prawda stanęła przed drzwiami windy i rzuciła mu spojrzenie z ukosa. Nie spodziewała się aż tak ostrej reakcji ze strony mutanta.
Na całe szczęście, nie musiała mu odpowiadać. Drzwi do windy rozsunęły się, jednak nie była pusta. W środku stała czwórka uzbrojonych żołnierzy w szczelnych pancerzach z czymś w rodzaju stalowej obręczy na hełmach. W ich środku stał czarnoskóry mężczyzna z kajdanami na dłoniach. Spojrzenie miał wbite w ziemię i zdawał się być wykończony i poobijany.
– Rusz się. – Żołnierz popchnął go kolbą swojej broni.
Mężczyzna ruszył przed siebie powłócząc nogami. Kiedy jednak minął Prawdę, zatrzymał się gwałtownie, po czym odwrócił w jej stronę.
– Pamiętasz?! – Krzyknął, chcąc iść w jej stronę. – Nie możesz pamiętać! Czerwone oczy! Musisz o nich zapomnieć!
Kobieta odskoczyła, a przed nią stanęła Wczoraj, przybierając obronną pozycję. Wyszczerzyła zęby, a kolce ułożone wzdłuż jej kręgosłupa oraz ogona, uniosły się ostrzegawczo. Żołnierze jednak szybko zatrzymali więźnia, przygniatając go do ziemi.
– Prawda! – Mężczyzna wiercił, płacząc i śmiejąc się na zmianę. – Nie wolno ci poznać prawdy! Słyszysz! Nie możesz poznać prawdy!
CZYTASZ
Dziennik Prawdy
Sci-fiMawiają, że tylko prawda może nas wybawić. Ludzkość popełniła wiele błędów oraz dopuściła się zbrodni, o których chciałaby zapomnieć. Wymazać swoje grzechy i zastąpić je piękniejszą, ale i fałszywą historią. Człowiek nie jest potworem. Ludzkość nie...