Rozdział 1.

540 10 4
                                    

-Wiesz chcę, aby nasze stosunki były przyjazne - powiedział  blondyn.

-Ja również, wkońcu to pięć lat - rzekłam.

-To było, najlepsze pięć lat w moim życiu - uśmiechnął się szeroko. 

Pokiwałam tylko głową zagryzając wargę.

Czyli to koniec? - zapytałam mężczyznę siedzącego naprzeciwko mnie.

-Tak, mam nadzieję że będziesz szczęśliwa - odpowiedział.

-Ty również - wyciagnełam w jego kierunku dłoń.

Chwycił ją, lekką potrząsając.

-Do zobaczenia Lea - rzekł wstając z krzesła.

Upiłam solidny łyk kawy, patrząc przez szybe, na oddalającego się mężczyznę.

-Żegnaj William - szepnełam do siebie.

Moje serce było rozdarte, pięć lat w związku robi swoje. A teraz, po takim długim czasie, musiałam nauczyć się żyć sama od nowa. Czy miałam sobie za  złe rozpad związku? Nie... To nie ja zawiniłam. 

Zostawiłam pieniądze na stoliku, i ruszyłam do domu. Szłam powoli układając sobie wszystko jak będzie wyglądać moje życie. Skoro jestem samotna, mogę skupić się bardziej na sobie. Poświeciłam całe pięć lat na drugą osobę, czas abym myślała o sobie.

Droga do domu zajeła mi około dwudziestu minut.  W domu odrazu poszłam pod prysznic,  który dał mi ukojenie. Wyszłam do sypialni, owinięta w ręcznik na ciele i głowie.  Wyciagnełam butelkę bardzo drogiego wina, które William dostał na urodziny od szefa.

-Należy mi się - rzekłam do siebie. Wyciągając  również kieliszek.

Nalałam sobie alkoholu, włączyłam muzykę na laptopie. Czas wyrzucić śmieci...

Bo jak mogę iść do przodu, gdy wszystko będzie mi przypominać o przeszłości? O nim? Im szybciej zapomnę, tym szybciej zacznę od nowa.

Wyjełam jego ciuchy, których nie zdążył zabrać, i spakowałam do dużej papierowej torby. Zajeło mi to jakieś  dziesięć minut. Odstawiłam torbę do przedpokoju, tam jej miejsce.

Usiadłam na łożku biorąc wino i upiłam, skrzywiłam się na samk, trunku. Nie dość, że drogie to ohydnę. 

Moją uwagę przykuła komoda, naprzeciwko mnie. Siegnełam po kartonowe pudełko po butach, i uklękłam na podłodze, ostatni raz spojrzałam na nasze wspólne zdjęcie. Samotna łza spłynęła po moim policzku. Wsadziłam zdjęcie do pudełka, potem wziełam bryloczek który podarował mi na pierwszej randcę, z każdym przedmiotem który pakowałam, czułam się lepiej. Nie bolało, aż tak.

To prawda, nie chciałam mieć z tym człowiekiem już nic wspólnego, jednak  to pudełko zostaje. Mimo tego co William mi zrobił, w związku dbał o mnie. Zawsze był przy mnie, gdy tego potrzebowałam.  Wsadziłam pudełko pod łóżko.   Uśmiechnęłam się smutno.

*23:45*

-Wiesz że zawszę będę cie wspierać - rzekła Eliza.

-Wiem, dziękuję - zaciagnełam się dymem.

Przyszła do mnie przyjaciółka, która bardzo mnie wspierała. Byłyśmy jak siostry,  niestety Eliza, mieszkała w innym kraju. Przylatywała co misiąc na tydzień. Tak było i tym razem. Stałyśmy na balkonie, pijąc wino i paląc papierosy, nie paliłam na codzień. Od czasu do czasu, gdy byłam zestersowana. Natomiast Eliza była nałogowym palaczem.

-Damy radę, czas abyś zajęła się sobą - rzuciła dając mi kuksańca.

-Właśnie to robię, spakowałam jego rzeczy, których nie zabrał.

-To niech je zabiera jak najszybciej. Chociaż ja na twoim miejscu, bym je wyrzuciła przez balkon - prychneła.

-Nie będę taka wredna - zaśmiałam się.

-Niestety, źle cię wychowałam - obie spojrzałyśmy na siebie i wybuchłyśmy śmiechem.

-Jutro wylatuję - jej smutny głos, sprawił że zakuło mnie serce.

-Będę tęsknić - przytuliłam ją mocno.

Eliza była najważniejszą osobą w moim życiu.  Znałyśmy się od dzieciństwa, mimo że mieszkała daleko, codzinnie pisałyśmy ze sobą oraz rozmawiałyśmy na kamerce. Nie ważne co się działo, zawszę każdą znajdowała czas, aby zadzwonić.  Dziewczyna, miała fioletowe włosy, niebiskie oczy, była średniego wzrostu. I była bardzo chuda. 

-Ja też kochana. Muszę już iść, trzeba się wyspać przed lotem - odsuneła się odemnie.

Złączyłyśmy nasze nadgarstki, na których były dwa tatuaże, które zrobiliśmy sobie na znak przyjaźni.  Zawsze gdy, się żegnaliśmy złączyłyśmy je, mówiąc sobie tym gestem ,,Jestem przy tobie na zawszę".

Ledwo powstrzymywałam łazy. Rozstania z Elizą bolały bardzo.

-Odprowadzę cię - rzekłam, patrząc w jej oczy.

-Nie, wiesz że tego nie zniosę - stanwoczo zaprzeczyła. 

-Okej, uważaj na siebie - odworciłam się  patrząc na gwieździste niebo.

Dziewczyna już nic nie powiedziała, po chwili usłyszałam, trzask drzwi i zamykanie kluczy. Oczywiście miała drugie klucze do mojego mieszkania.

-Więc to koniec.Czas zacząć nowe życie. -Powiedziałam do siebie. Dopijając ostatki wina. 

________________________________________
Hej!
To moja nowa książka mam nadzieję, że wam sie spodoba.

Proszę sprawdzajcie media, bo mogą być kluczowe w rozdziale.

Do następnego!

ZROZUMIAŁEŚ MNIE Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz