18.

1.1K 62 155
                                    

Stanęła przed lustrem chyba dziesiąty raz tego poranka. Sprawdziła czy żaden kosmyk nie wysunął się z koka, białe spodnie się nie ubrudziły a czarna marynarka nie pogięła. Wyczyściła skórzane oficerki dwa razy. Wzięła głęboki oddech i strzepała niewidzialny pyłek z ramienia. Wzięła do ręki toczek i bat. Jest gotowa.

Dojechała na miejsce zawodów. Jej ogier już tam był, przewiózł go tam jej trener.

- Zdenerwowana? - zapytał.

- Jak zwykle. - odparła. - I jak zwykle jak tylko wsiądę w siodło cały stres ze mnie ujdzie. Zna mnie Pan. - uśmiechnęła się do niego.

Podeszła do swojego ogierka. Nie był on konkretnej rasy, raczej dzika mieszanka podpinana pod Szlachetną Półkrew. Dla niej liczyło się, że był tylko jej. Był kary i dzisiaj wyjątkowo lśniący. Trącił ją miękkimi chrapami.

- Dzień dobry Sztorm. - poklepała go.

Pierwsze będzie ujeżdżenie. Założyła mu biały czaprak, czarne siodło i ogłowie. Obwinęła mu pęciny białymi taśmami.

- Jun-chan! - usłyszała znajmy głos. - Przybyło wsparcie. - uśmiechnął się Fumio.

Za nim szło całe Karasuno. Nawet Tsukki.

- Cześć wam. - pomachała im. - Przedstawiam wam Sztorma. - poklepała konia po boku.

- Na nim startujesz? - zapytał Yamaguchi trochę blady.

- Owszem. - uśmiechnęła się jeszcze szerzej.

- Ogromny. - stwierdził Noya.

- I cholernie narwany. Dlaczego go kupiłaś? - pokręcił głową zrezygnowany Fumio. - A do dyspozycji miałaś jeszcze taką spokojną klaczkę. - westchnął.

- To było trzy lata temu a Ty nadal swoje. - zaśmiała się.

- Jak to narwany? - zapytał się Suga.

- Ogier, pięcioletni a jego imię to nie przypadek. - odpowiedział mu Nomura.

- Ale to ja go pierwsza dosiadłam. To ja go wychowałam. Nic mi nie zrobi. - uspokoiła.

- To jest zwierzę. - przypomniał.

- Tak, tak. - machnęła ręką.

- Jaki macie numer? - zapytał.

- 13. - pokazała mu plecy na których widniał numer.

- Teraz jedzie 10, przygotuj się. - poklepał ją po głowie.

- Widzieliście Tooru-kun? - przygryzła wargę.

- Jestem Wisienko! Już jestem! - podszedł zdyszany. - Zdążyłem. - wysapał.

- Sportowiec od siedmiu boleści się zmęczył. - walnął go Iwa.

- Hajime-kun, miło, że wpadłeś. - uśmiechnęła się.

- Junko-chan, już czas. - podszedł do niej chłopak o zielonych oczach.

- Już. - uśmiechnęła się do niego. - Wrzucisz mnie, Shuji-kun? - poprosiła.

Ugięła nogę w kolanie łapiąc siodło. Chłopak złapał jej nogę a ona odbiła się i wsiadła na konia.

- I po stresie? - zaśmiał się.

- Dokładnie. - odwzajemniła uśmiech.

- Powodzenia. - poklepał ją po udzie.

- Nie dzięki. - włożyła cylinder.

- Kto to jest, Fumio-kun? - zapytał Tadashi wskazując na zielonookiego.

- Suzuki Shuji, syn jej trenera. - odpowiedział. - Ślini się do niej od jakichś dwóch lat a ona... nie widzi tego, nie chce widzieć albo nie wie co robić. Nie chce ze mną rozmawiać na jego temat. - wzruszył ramionami.

Błogosławiona niewinność || Tsukishima Kei x OC ||Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz