25. PRZESZŁOŚĆ

975 82 7
                                    

Twitter: olsiala

Sloan, 21 lat

W odpowiedzi na pismo dotyczące pracy w naszej galerii sztuki, chcielibyśmy przekazać, że została Pani przyjęta...

Wpatrywałam się w pismo z niedowierzaniem. Mimo, że sama składałam CV łącznie ze swoimi pracami, to nie przyszło mi do głowy, że mogłabym zostać przyjęta. Spośród kilkunastu tysięcy CV wybrali właśnie moje. To było niemożliwe. 

- Cholera. - wymamrotałam. Musiałam aż usiąść na kanapie, bo nogi odmówiły mi posłuszeństwa. Takie rzeczy się nie zdarzały, a już na pewno w moim życiu. 

- Sloan? Co się dzieje? - zapytał mnie Austin, który nagle znalazł się w naszym salonie. Był bez koszulki, bo akurat wrócił z porannego biegania. Normalnie to zapatrzyłabym się w jego umięśnioną klatę, jednak byłam wytrącona z równowagi. 

- Dostałam się. - powiedziałam w szoku. Austin przez chwilę wyglądał jakby nie wiedział o co chodzi, jednak po czasie do niego dotarło.

- O, kurwa. - wymamrotał, jednak nie wyglądał jakby był zszokowany. Tak właściwie, wyglądał jakby się tego spodziewał. Przez chwilę się nie odzywał, a następnie podszedł do mnie i mnie podniósł. - Jestem z ciebie cholernie dumny. - dodał, a w moich oczach pojawiły się łzy szczęścia.  

- Nie mogę w to uwierzyć. - mruknęłam. Austin spojrzał na mnie z uśmiechem. 

- A ja mogę, bo wiedziałem że się dostaniesz. Jesteś cholernie zajebista w tym co robisz. - rzucił, na co się uśmiechnęłam jeszcze szerzej. Następnie dotarło do mnie, że będziemy rozdzieleni i moja mina szybko się zmieniła. - Słońce? 

- Nie zostawię cię tutaj. - odparłam, na co ten uniósł kąciki ust. 

- Nowy Jork to nie koniec świata, będziemy się widywać w weekendy. - pocieszał mnie.

- Przez dwa lata? - zapytałam niepewnie. Mimo, że byłam pewna naszej miłości, to jednak taka rozłąka weryfikowała pewne rzeczy.

- Hej. - mruknął, unosząc moją głowę. - Przestań przejmować się na zapas. Damy radę. - dodał. 

- Po prostu nie wyobrażam sobie mieszkać osobno od ciebie. - wymamrotałam, mocno się do niego przytulając. Austin był moim domem i nie wyobrażałam sobie, że moglibyśmy być rozdzieleni. Po prostu nie mieściło mi się to w głowie.

- Ja też, ale to twoje marzenia, Sloan. Nasz związek nie powinien cię ograniczać. - mruknął, całując mnie lekko w głowę. Spojrzałam na niego. 

- Czasami się zastanawiam czym sobie zasłużyłam na ciebie. - wymamrotałam, całując go w usta. Parsknął śmiechem. 

- A ja myślę, że zesłano mi ciebie, żebym w końcu miło wypowiadał się o kobietach. - dodał, na co przewróciłam oczami. 

- Coś w tym może być. - odparłam, lekko się uśmiechając. - A teraz się zbieraj, jedziemy na urodziny do Kyle'a. - dodałam.

- Wezmę prysznic. - mruknął, lekko szczypiąc mnie w tyłek, a następnie ruszył w kierunku łazienki.

***

- On rośnie jak na drożdżach. - powiedziałam, patrząc jak Kyle stawia nieporadne kroki w stronę swojego ojca. Jeszcze niedawno był wielkości kota i trzymałam go bez problemu na rękach, a teraz był już o wiele wyższy i cięższy.   

Hold on to usOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz