co tu się stało

133 17 2
                                    

Wracałam do La Push. Całą drogę padał deszcz,jednak nie ja go spowodowałam. Jechałam wolno i  ostrożnie nawierzchnia była mokra. W uchu miałam słuchawkę do zestawu głośnomówiącego. Słuchanie muzyki przerwało połączenie.

- cześć Mia. Tu Edward. Kiedy wracasz do La Push

- cześć Ed. Właśnie jadę.

- muszę z Tobą porozmawiać. Bardzo mi przykro. Bella właśnie,się przyznała

- ale o co chodzi? Do czego się przyznała?

- ty nic nie wiesz?

- mów mi szybko co się stało?

- ona i Jacob wczoraj uprawiali seks.

- co kurwa!
Czułam jak tracę panowanie nad motocyklem. Poślizgnęłam się i minutę później leżałam gdzieś na uboczu.

- Mia?! Jesteś tam?!
Usłyszałam w słuchawce. Połączenie się skończyło,a ja dalej siedziałam na uboczu. Nic mi mi było. Szybka regeneracja złamanych kości pomogła. Czułam tylko wściekłość. Miałam ochotę zabić ich oboje.

- tu jesteś? Nic ci nie jest?

- szybki jesteś. Ale nie nic mi nie jest. Jak to się stało?

- tego dokładnie nie wiem. Bella wysłała wszystkim zdjęcia na których dokładnie widać co robią.

- zabiję ich. Oboje. Wywieźć gdzieś Renesmee niech na to nie patrzy.

- Mia opanuj się. Myślałem o tym samym,gdy mi o tym powiedziała jednak nie chce zranić Renesmee. Ona potrzebuje matki.

- ma ciebie. I innych. Ja zostałam tylko z przyjaciółmi. Zazdroszczę ci rodziny. Bo ja nigdy nie miałam swojej. Jednak muszą zapłacić za to co zrobili.

Moja nienawiść wzięła górę. Zostawiłam Edwarda  podniosłam uszkodzony motocykl i szłam w stronę domu. Udawałam opanowaną jednak w środku cała się trzęsłam. Poszłam prosto do garażu.

- hej Jake!

- Mia! Jesteś w końcu! Co się stało z motorem?

- poślizgnęłam się na nawierzchni. Całą drogę padało.

- nic ci nie jest?

- mi? Nie.
Nadal udawałam opanowaną.

- chce ci coś powiedzieć..

- kurwa Jacob o wszystkim wiem, nie na widzę cię masz mi zniknąć z oczu na zawsze! Ty i twoja kurwa nie na widze was. Powinnam was zabić i uwiesz,że mam na to wielka ochotę jednak obiecałam komuś, że tego nie zrobię.

Moje krzyki rozeszły się po całym rezerwacie. Jake nie wiedział co zrobić rzucał tylko kluczami którymi naprawiał mój motocykl.  Chwilę później już wszyscy byli na zewnątrz. Nikt nawet nie próbował mnie uspokajać. Każdy wiedział, jednak dali mu szansę abym dowiedziała się od niego.

- chce zobaczyć te zdjęcia!

Leah podeszła z telefonem. Zaczęłam je oglądać. Nie wytrzymałam walnełam go w pysk tak mocno, że było słychać łamiącą się rzuchwe. Chciał mnie przytulić, przeprosić teraz jednak byłam nie ugięta. Odepchnęłam go mocniej niż bym chciała. Upadł i złamał nogę.  Zmieniłam się w tę wielkie błyszczące bydle i biegłam. Serce wypełnione ogromnym bólem i rozczarowaniem pękło na tysiące kawałków.

- Mia zaczekaj.

- Paul?! Co chcesz?

- Mia nie odchodź. Pomożemy ci we wszystkim. Tylko nie odchodź.

Usiadłam na tym znienawidzonym klifie,gdzie za dziecka uciekłam przed problemami jakie dotykały mnie w domu dziecka.

- jak on mógł? Czy na prawdę jestem tak beznadziejna,że musiał zrobić to właśnie z nią?! Przecież doskonale wiedział,że to zaboli mnie najbardziej.

- Jacob Black jest dupkiem. Totalnym gnojem. Nigdy na ciebie nie zasługiwał. A ty jesteś na prawdę wyjątkowa. Powinnaś być z kimś kto cię doceni i nigdy nie zranić.

- dzięki Paul, myślę że powinnam być sama. Ale najpierw zabiję tą kurwę.

- a może niech ktoś inny to zrobi?!

- kogo masz na myśli?

- pamiętasz co mówił Stefan Salvatore? Wystarczy jedno twoje słowo

- tak. Pamiętam,ale nie chcę go w to mieszać. Mają teraz swoje problemy. Poza tym wrócili do Mystic Falls.

- to może ja?

- Paul jesteś na prawdę wspaniały,ale muszę to sama zrobić

Siedzieliśmy tam przez jakiś czas. Robiło się ciemno i zimno. Wiosenne noce są jeszcze chłodne. Zaproponowałam, żebyśmy wracali. Rozmowa z nim trochę mnie uspokoiła. Stawialiśmy łapa za łapą powoli bez pośpiechu. Musieliśmy wracać chociaż w cale nie miałam na to ochoty. Im bliżej rezerwatu byliśmy tym bardzie było mi ciężko,jednak obiecałam, że nie wyjadę bez pożegnania.
Elena i Stefan mieli rację trzeba zabić tą sukę. W tym całym bólu nie byłam sama był jeszcze Edward i Renesmee. Myślałam długo czy spotkanie z nimi do dobry pomysł, jednak trzeba było w końcu to zrobić. Edward myślał chyba podobnie,bo gdy doszłam do domu czekał przed drzwiami.

- Mia. Poznaj to jest moja córka Renesmee.

- cześć. Miło cię poznać. Szkoda, że w takich okolicznościach.

- przepraszam za mamę.

- to nie ty powinnaś przepraszać tylko ona. Myślisz, że Renesmee powinna tego słuchać?

- tak. Nie będę jej okłamywał. Dużo już wycierpiała musiała nawet zrezygnować ze szkoły,bo wszyscy wiedzą.

- przykro mi maleńka.
Przytuliłam dziewczynkę. Była ciepła jak na wampira. Edward wytłumaczył mi,że Nessi jest hybrydą wampira i człowieka.

- to jaki mamy plan? Zapytałam ciekawa.

- Alice widziała, że Aro czeka na Belle nie mają pojęcia,że ona tam nie dotrze.

- ja ją zabiję.

- Renesmee to twoja matka. Jesteś pewna?

- tak. Ona nie będzie się tego spodziewać. Dlatego ja to zrobię. Tato pomożesz mi?

- jesteś pewna córcia?

- tak tato.

- okej. Zostaje jeszcze Jacob.

- Jacob jest mój. Sama go zabiję.

- Mia. Naprawdę mi przykro. Gdyby był inny sposób

- ale nie ma. Zapłacą za to co zrobili. Spotkamy się jak będzie po wszystkim. Trzymajcie się.

Plan ustalony. Rozeszliśmy się do domów,jednak ja nie wróciłam do swojego. Udałam się do Emily. Tylko tam mogłam zasnąć w spokoju bez zbędnych pytań. Jacob nie mógł tam wchodzić.

Nienawidze Cię J.BOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz