Rozdział XV

103 12 1
                                    

Pewnie ciekawi was co u Sonii i dziewczyn?

Nie? No trudno, coś o tym tak czy siak wspomnimy. Mimo wszystko historia naszych chłopaków jest bardzo zależna od ich historii.

Po dzwonku panienka Nevermind opuściła salę lekcyjną i westchnęła. Też nie miała łatwego życia. Miała tytuł królewski, a jednak to równie wielka odpowiedzialność jak bycie spadkobiercą Yakuzy.

Cieszyła się, że jest traktowana jak wszyscy inni w tej szkole. Nie musiała odgrywać wiecznie księżniczki, mimo że przestrzegała etykiety na codzień. Miała przyjaciółki, i to tak różnorodne że aż było jej miło w ich towarzystwie. Każda była inna, ale tak samo wyjątkowa. 

Ale jednak pomimo względnej normalności, nadal miała obowiązki królewskie. Poślubienie księcia z innego kraju by połączyć dwa królestwa sojuszem jest raczej na porządku dziennym. Nawet w XXI wieku. Nie odczuwała z tego powodu zadowolenia, ale nie była skłonna się sprzeciwić woli rodziny, zwłaszcza że chodziło nie tylko o nią. Chodziło o jej poddanych. Zaraz po skończeniu szkoły musi wrócić do domu, by spełnić się jako królowa. 

Został jej tylko rok wolności na tej wymianie szkolnej. Oby to był jej najlepszy rok. Bo potem już tylko zostaną jej obowiązki.

Co ona myślała, nie było zbytnio ważne. Taka była siła wyższa.

Souda i Kuzuryuu zbliżali się już do szkoły, ale ona nie zwracała na nich uwagi. Ogólnie nic nie miała do Kazuichiego, chociaż trochę  się go obawiała. W sumie nic dziwnego. Różowowłosy to był ten typowy simp przed którym wszystkie jej koleżanki ją przestrzegały. 

Lubiła go, ale co poradzić, że kompletnie nie potrafiła odwzajemnić jego uczuć? Chociaż miała wrażenie, że to nawet nie są mocne uczucia. Chłopak zdawał się być po prostu nią zauroczony oraz jej wyglądem. Nie on pierwszy i nie ostatni najzapewniej.

Ale na pewno pierwszy, który ma na jej punkcie aż taką obsesję.

Niebawem także dołączyły do niej jej przyjaciółki. Ibuki radośnie podskoczyła i pobiegła w jej stronę, Mikan w panice biegła za nią, a Chiaki i Peko akurat szły spokojnie i spojrzały z uśmiechem na ucieszoną ich widokiem blondynkę.

— Yo Sonia! Ibuki się cieszy, że cię widzi! — Powiedziała radośnie w jej stronę, tuląc się do Mikan, która nadbiegła.

—  Ja też się cieszę, że was widzę! — Szczerze powiedziała księżniczka — Co u was?

— Właśnie przeszłam kolejny poziom — Powiedziała ucieszona i spojrzała w oczy Sonii — Tak myślę, że się poprawiłam.

— To cudownie. A co u ciebie Mikan? — Dopytywała inne koleżanki dalej.

— Ja... Spóźniłam się na lekcje.. Znowu... Przepraszam, pewnie jesteście mną zawiedzione! — Od razu zaczęła ją przepraszać.

— W żadnym razie! — Od razu Sonia zapewniła koleżankę dumnym tonem jak przystało na jej królewskie pochodzenie — Nic się nie stało, przecież wiesz.

— O! A Ibuki dziś uważała na lekcji! — Pochwaliła się przybierając pewną siebie pozę.

Peko w tym czasie poprawiła okulary i spojrzała w stronę swojego młodego mistrza, który stał pod ścianą. Rozmawiał z Kazuichim i o dziwo nie wydawał się aż tak zdenerwowany jego towarzystwem.

— Jest ok...

Zauważyła sporo zmian w zachowaniu swojego pana. Miała wrażenie, że przy różowowłosym jest jakiś... pozytywniejszy? Chociaż nie wiedziała dokładnie jak to określić. To nie tak, że od razu się zmienił całe zachowanie. Ale widziała, że już nie reaguje taką ogromną agresją w jego towarzystwie i pozwala ze sobą rozmawiać coraz więcej.

Ibuki od razu spojrzała na nią zaintrygowana. Jej inteligencja może była na wyższym poziomie niż Soudy, ale to nie znaczy że była na dużo wyższym. Podejrzewała, że Peko może podkochiwać się w swoim przyjacielu. Od razu uśmiechnęła się podstępnie.

Oczywiście to nie była prawda. Peko może bardzo zwracała uwagę na niego uwagę, ale to dlatego że była jego narzędziem. Miała służyć jako jego tarcza, miała służyć jako jego broń. Czekała jedynie na rozkazy.

No i traktowała go jako przyjaciela. Nic więcej.

— Na co tak Peko zerkasz? — Spytała Mioda z podejrzliwym uśmiechem — Hmmmm? — Trącała ją ramieniem raz po raz.

— Na nic... — Powiedziała niechętnie.

— Taaaa? A co to było? Za spoglądanie w stronę chłopaków? Hmmm? Podoba ci się któryś?

Wszystkie dziewczyny spojrzały na Peko i wszystkie otworzyły usta z wrażenia. 

Peko i chłopcy? Co?

— Peko? Czy my o czymś nie wiemy? — Spytała podekscytowana Sonia.

— Wszystko wiecie przecież... Tak tylko zerkałam...

— AHA! — Ibuki pokazała na nią palcem dumne i zaczęła dotykać jej policzek — Przyznałaś się, że zerkałaś! O ty cwaniaro!

— Już nie dopisuj całej historii... — Powiedziała wzdychając.

— No to który? Kazuichi czy... Fuyuhiko? — Dalej drążyła temat ze śmiechem, podkreślając imię tego drugiego donośnie.

Pekoyama pokręciła głową na jej słowa.

— Żaden... Po prostu tak zerkam, bo Kuzuryuu mój przyjaciel.

— Tyyyylko? — Teraz dołączyła także Sonia z uśmiechem — A może jednak coś więcej?

— Nie wstydź się... Nam możesz powiedzieć — Powiedziała Chiaki spokojnie znad konsoli.

No i co ma im powiedzieć? Żadna wiadomość ich nie usatysfakcjonuje, a prawdy o byciu zabójcą na zlecenie młodego mistrza nawet nie była brana pod uwagę do powiedzenia.

— Tylko. 

Dziewczyny nie wydawały się przekonane.

Peko zbyt bardzo przejmowała się blondynem. Może trzeba ich kiedyś jakoś umówić na randkę? 

Dla tej sprawy mogłyby nawet zmówić się z Kazuichim i ich ze sobą jakoś spiknąć.

— Może... Nie drążmy tematu? Przepraszam, nie chciałam narzucać swoich myśli! — Od razu zapewniła Tsumiki.

— Dla waszej wiadomości, po prostu zainteresowało mnie, że m... Fuyuhiko zaprzyjaźnił się z Kazuichim. To jest bardzo nietypowy wybór jak na niego. On nie jest zbyt towarzystki, a w dodatku to... Kazuichi. — Powiedziała sucho Peko.

Blondynka o imieniu Sonia tylko kiwnęła głową na jej twierdzenie.

— Przyznaje, to niecodzienny widok by Souda z kimś rozmawiał aż tyle — Przyłożyła dłoń do podbródka.

— Nooo prawda! W ogóle oni oboje chyba się razem zerwali z pierwszej lekcji — Nagle muzykantka sobie o tym przypomniała — Znaczy Fuyuhiko w ogóle nie przyszedł, a Souda wybiegł gadając coś, że go szuka.

— Nie... było go na lekcji? — Zmartwiła się szarowłosa, na co dziewczyny zareagowały w sposób jednoznaczny.

Teraz każda myślała, że ją i Fuyuhiko coś łączy.

— Noo! Dokładnie!

Peko szybko przemyślała tę sprawę. Czyżby jej młody mistrz tak bardzo przejmował się informacją z rana? Fakt, sama widziała że on na to nigdy nie będzie gotowy. Mógł udawać gangstera, wymyślać niecne plany i działać... Ale ona sama doskonale wiedziała, że w głębi serca on nigdy nie będzie zły i bezwzględny. 

Idealnym przykładem był ratunek Soudy. Mógł go zostawić... Ale to jest Fuyuhiko... 

Nadeszła pora by wrócić do chłopaków. Co oni robili w międzyczasie? Kazuichi jak zwykle "przypadkowo" kilka razy pod rząd patrzył na Sonię i wzdychał.

— Jaka ona piękna... — Mechanik się rozpływał wręcz.

— Mówiłeś to już kilkanaście razy odkąd weszliśmy. Dotarło do mnie — Przewrócił oczami blondyn i prychnął — Ale wiesz, że ona ma narzeczonego, co nie?

— No to nie mogę już nawet na nią patrzeć? — Jego głos był pełny żalu.

— Jezu, patrz ile chcesz. Co mnie to obchodzi? 

— No już już... Poza tym, chyba ktoś na ciebie też patrzy.

Kuzuryuu zwrócił uwagę na jego słowa i też zerknął w kierunku dziewczyn. Napotkał wzrok Peko. Ach, czyli normalka. Po prostu go pilnuje.

Tyle że dziewczyny również wyłapały ich spojrzenie, tak samo jak Kazuichi. Nierealne historie w ich głowach zaczęły się tworzyć.

— A czy ty i Peko... Coś ze sobą kręcicie? — Spytał, udając niezainteresowanego, ale bardzo kiepsko.

— Że co, kurwa? — Spojrzał z pogardą na kolegę.

— No nic, nic... Tylko tak mam wrażenie że jesteście... bardzo blisko — On też już nie mógł powstrzymać zainteresowania tym tematem.

— Już ci mówiłem. Żadna dziewczyna mnie nie interesuje.

— Ale na pewno? — Uśmiechnął się zboczenie i go dźgnął zaczepnie.

— A gdzie ty, kurwa, z tymi łapami?! Na pewno!! — Zirytował się Hiko — Nie każdy się co chwila ogląda za dziewczynami! 

— A może ty się nie oglądasz, bo ci tylko jedna w głowie siedzi?

Jezu, zaraz go pierdolnie. 

Ale mimo wszystko irytacja go takimi tematami działała na plus, bo nie myślał o niczym innym. Nawet jeśli nie był tego świadomy. Dziękujemy ci Kazuichi za twoją głupotę.

— Już ci kurwa mać mówiłem! Nie interesuje mnie nikt! — Wkurzony go próbował popchnąć.

Dziwne było to, że mu się to jednak udało i zaskoczony różowowłosy z piskiem poleciał jak długi przed siebie. Tyle że... Chłopaki stali niedaleko schodów i Souda po prostu się stoczył z nich.

— Osz kurwa... — Zląkł się Fuyuhiko i za nim pobiegł.

Dziewczyny zauważyły tą dziwną sytuację i od razu poruszone zbiegły za nimi. Jak i reszta osób na korytarzu.

Całe szczęście naszemu koledze nic poważnego się nie stało, ale trochę był oszołomiony tym co się wydarzyło. Można przysiąc, że widział gwiazdki przed oczami.

— O boże, co się stało? — Głośno powiedziała Sonia, przykładając dłoń do ust w lekkim strachu.

— Fuyuhiko, wszystko gra? — Od razu powiedziała Peko, nie patrząc na jego kolegę. 

Bezpieczeństwo dziedzica klanu Kuzuryuu jest dla niej najważniejsze.

— No mi, kurwa, nic się nie stało! — Klęknął przy Soudzie — Kaz, wszystko gra?! — Spojrzał na niego badawczo.

Wszystkie zdziwiły się na te przezwisko. Kaz? Najbardziej zdziwiona była Peko. On nawet do niej nie zwracał się przezwiskiem.

A on po prostu w tej chwili się nie wstrzymywał. Uznał, że tak chyba będzie szybciej... Czy coś.

— C-co... się stało? — Mechanik zerknął przed siebie zdezorientowany. Nawet nie zauważył, że Fuyuhiko skrócił jego imię.

— Spadłeś ze schodów — Powiedziała Sonia zatroskanym tonem głosu — Przestraszyłyśmy się trochę. Wszystko gra?

Sonia się go pyta czy wszystko gra? Jest w niebie? O boże, ona się nim przejęła!

— Yyy tak, jest w dechę —Powiedział patrząc na Sonię maślanym uśmiechem — To nie pierwszy raz jak spadłem, nie ma co się przejmować — Machnął ręką jakby to było nic.

— Kaz, sorry, ja nie chciałem... — Fuyuhiko mówił trochę zakłopotanym głosem.

Kolejny szok tego dnia. On go przeprasza?

Chyba Peko wystarczy nowości na dziś. Bo nie dowierza.

— Eeee tam. Każdemu się zdarza... — Souda nadal patrzył na swoją panienkę niczym zaczarowany.

Ona się zmartwiła jego stanem... To jest piękne!

W oczach miał serduszka. Normalnie czuł się jakby już z nią chodził i ogólnie ślub niedługo z nią miał brać.

— Oh! Ale masz guza! — Powiedziała głośno Ibuki, pokazując na jego czoło — Kiedyś Ibuki też takiego ogromnego miała! Jak spadła ze sceny!

— Pamiętam — Powiedziała cicho Mikan — Przepraszam, nie chciałam przerywać.

— Ugh... Idziemy do pielęgniarki — Powiedział Hiko rozkazująco i próbował go podnieść.

Niestety to było ciężkie, bo Souda niezbyt funkcjonował, tylko cicho mamrotał do siebie "Ona mnie chyba kocha".

"Ta kurwa, kocha. Prędzej ledwo cię toleruje." Pomyślał mały mafioso.

— Pomóc ci? — Od razu zaproponowała pomoc Peko, na co koleżanki uśmiechnęły się radośnie za jej plecami.

— Nie, poradzę sobie... — Odpowiedział pewnie, już ku rozczarowaniu reszty.

— Jak sobie życzysz — Powiedziała spokojnie i wróciła do przyjaciółek.

Fuyuhiko w końcu dał radę doprowadzić jakoś Soudę do pielęgniarki.

— Ona się martwiła o mnie — Uśmiech nie schodzi Kazuichiemu z twarzy.

Gangster oparł ręce na biodrach i spojrzał z kpiną na kolegę.

— Kurwa, spadłeś przeze mnie ze schodów. Nie tylko one podeszły.

— Ale się martwiła! — Zdawało się, że nieważne co ktoś powie, on będzie trzymać się tylko tej myśli.

Usiadł zadowolony na krześle. Kuzuryuu w tym czasie od pielęgniarki wziął zimny mokry ręczniczek i gdy wrócił, usiadł obok niego i przyłożył do czoła kolegi.

Trochę dziwna pozycja, przez co Fuyuhiko lekko się zaróżowił na policzkach, ale uznał że to po prostu z irytacji całą sytuacją.

— Ugh, martwiła czy nie, teraz trzeba zająć się tym guzem.

Souda spojrzał zdziwiony na Fuyuhiko. Co to za naturalne odruchy od jego osoby?

— Aż tak źle walnąłem? Źle wyglądam?

— Nie... Wyglądasz jak zwykle. Nadal wyglądasz jak pacan — Uśmiechnął się złośliwie.

— No ej! — Burknął on obrażony — Jestem pewien, że panienka Sonia uważa inaczej!

— To na pewno — Zaśmiał się Hiko wrednie.

Pewnie uważa gorzej.

Przy okazji sprawdzał stan jego guza co jakiś czas. Przynajmniej zaczerwienienie trochę zniknęło, co blondyn przyjął z ulgą.

— Muszę jej jakoś podziękować za to, że się przejęła — Powiedział niczym nieprzejęty Kazuichi.

On nadal był głową w chmurach, że w ogóle nie zauważył w jakiej sytuacji jest.

— Tylko jej? — Prychnął — Każdy się przejął.

Nawet on. I to bardzo. Chociaż tego nie rozumiał.

Ale różowowłosy nie słuchał.

KuzuSouda "WMIESZANI" ~ Kuzuryuu x SoudaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz