🩸Rozdział 1🩸

723 33 18
                                    

~ Harry ~

Szczerze mówiąc, to nie myślałem, że dożyję szóstego roku w Hogwarcie, szkole w której coś na każdym kroku chce mnie zabić. Jak nie opętani przyjaciele, to pająki na suficie nad łóżkiem. Jestem chyba najbardziej pechowym uczniem w tej dekadzie.

Jestem Harry Potter, mam szesnaście lat i jestem czarodziejem. Tak, czarodziejem. Mam różdżkę i potrafię wyczarować królika z kapelusza. Jednakże potrafię również jednym zaklęciem zmniejszyć wieżowiec, zmienić szczura w pucharek oraz czytać w myślach i szperać we wspomnieniach. Tego ostatniego dopiero się uczę, ale na pewno będę to potrafił.

W naszej szkole są cztery domy; Gryffindor, Slytherin, Hufflepuff oraz Ravenclaw. Ja należę do tego pierwszego, tak samo jak moi najlepsi przyjaciele; Ron i Hermiona. Tak naprawdę nie mamy nic do ludzi z innych domów, ale nie ufamy tym ze Slytherinu. Dlaczego? To proste, są szujami i są wredni. W ich domu liczy się ambicja i władza i doskonale to pokazują. Są mściwi i wszędzie pokazują swoją wyższość.

No jednym słowem, wkurwia mnie to.

Może nie zniechęciłbym się tak do tego domu, gdyby nie pewni bliźniacy. Nazwisko Malfoy chyba na zawsze będzie mi się kojarzyć z arogancją i wredotą. I tak jak powiedziałem wcześniej, tak jest ich dwóch; Draco i Fugo. Ten pierwszy przedstawił mi się na pierwszym roku, jeszcze przed przydziałem do domów i proponował przyjaźń, jednak po tym jak potraktował Rona, nie byłem w stanie przyjąć jego propozycji. Od tamtej pory jesteśmy wrogami, dogryzamy sobie i się nienawidzimy. Co do drugiego Malfoya.. Na początku nic do niego nie miałem, siedział cicho i udawał, że go nie ma. Tak właściwie, to dopóki nie powiedzieli jego nazwiska, to nie przypuszczałbym, że to bliźniak Dracona. Jednak od trzeciego roku zaczął się bardzo dziwnie zachowywać i cały czas siedział z bratem. Pilnował go i odprowadzał nawet do toalety, tak jakby obawiając się czegoś, przez co również nie zdobył u nas przyjacielskich relacji.

- Jak myślisz, kto w tym roku będzie uczył Obrony Przed Czarną Magią? - spytał Ronald jedząc kanapki zrobione przez swoją matkę.

- Nie wiem i nie mów z pełną buzią - wytknęła mu Hermiona i po chwili spojrzała na mnie - Jesteś jakiś nieobecny, Harry. Coś się stało?

- Nie.. - powiedziałem przeciągle, bo dziewczyna wyrwała mnie z moich myśli - Nic się nie stało. Jestem po prostu zmęczony. - powiedziałem i wróciłem do patrzenia za okno.

Pociąg jechał z naprawdę dużą prędkością, więc jedyne co widziałem to smugi chmur oraz drzew, jednak to pozwalało zebrać mi wszystkie myśli w całość. W zeszłym roku, pod koniec drugiego semestru Dumbledore, dyrektor Hogwartu, wezwał naszą trójkę, aby powiadomić nas o czymś strasznym, mianowicie o znalezionym ciele przy Zakazanym Lesie. Martwe ciała nie były taką nowością w naszym świecie, jednak ciało wyssane z krwi już tak. Dyrektor wyjaśnił nam, że w ciele nie było ani kropli krwi, przez to ciężko było zidentyfikować zamordowanego. Wiadomość nami wstrząsnęła na tyle, że Ron zemdlał, a Hermiona ledwo trzymała się na nogach. Ja natomiast nie mogłem sobie przypomnieć jakie stworzenie jest zdolne do wyssania całej krwi z ciała. Przecież to musi być bardzo trudne..

- Rozmyślasz nad tym, co stało się przed wakacjami, prawda? - dziewczyna znowu przerwała moją gonitwę myśli. Spojrzałem na nią i jedynie skinąłem głową na potwierdzenie jej słów. - W sumie nie dziwię się.. Bardzo dziwna i niespotykana sprawa. Nie uczyliśmy się o żadnym stworzeniu, które potrafiłoby zabić w taki sposób. W ciągu wakacji próbowałam dowiedzieć się czegoś więcej, jednak niczego nie znalazłam.

- Może to jakieś nieznane stworzenie zamieszkujące Zakazany Las? - odezwał się Ron - No bo przecież las może nie być zbadany w całości, prawda?

- Niby tak, jednak Dumbledore powiedział, że nigdy wcześniej nie było takiej sytuacji, a jednak pracuje w tej szkole dłużej niż którykolwiek nauczyciel - powiedziałem i wyciągnąłem książkę pt. Fantastyczne Zwierzęta i Jak Je Znaleźć - Sam Newt Skamander nie opisał takiego stworzenia, a zajmował się przecież magicznymi i niespotykanymi zwierzętami. - zacząłem jeszcze raz przeglądać strony podręcznika.

Nagle drzwi od przedziału otworzyły się i stanął w nich wysoki chłopak o platynowych, lekko roztrzepanych, średniej długości włosach i zielonych oczach. Ubrany w czarne spodnie od garnituru oraz czarną koszulę. Na palcu miał pierścień rodowy z wielkim M. Oparł się ręką o drzwi i uśmiechnął się miło.

- Hej, nie chciałem przeszkadzać w tej jakże cudownej dyskusji, ale muszę was powiadomić, że zaraz wysiadamy - powiedział spokojnie.

- A kim ty jesteś, Malfoy, żeby mówić nam o tym? - prychnął Ron patrząc na ślizgona.

- Cóż, w tym roku jestem prefektem naczelnym i takie dostałem na teraz zadanie. - odpowiedział ze stoickim spokojem Fugo, a następnie poszedł do następnego przedziału, aby powiadomić resztę uczniów.

Hermiona skarciła po chwili Rona za jego zachowanie względem Malfoya, który naprawdę był dla nas miły i pewnie nie miał żadnych złych zamiarów. Weasley natomiast powiedział jej, że on ma nazwisko Malfoy, więc zawsze ma złe zamiary i trzeba trzymać się na baczności. Nic na to nie odpowiedziałem, ale gdy chłopak tu przed chwilą był, bardzo zainteresowałem się jego ustami.. a właściwie tym co jest za nimi. Kiedy mówił, zauważyłem że jego kły były trochę ostrzejsze niż normalnie powinny być. Może nie miało to większego znaczenia, a może mi się wydawało jednak po incydencie z tamtego roku zacząłem być bardziej czujny i przyglądać się takim rzeczom.

--------------------

(Przepraszam za błędy)

Miłego czytania na Wattpadzie <33

Slytherin Vampires // Drarry, Togo [18+]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz