Rozdział XVI

706 28 0
                                    

Zajęcia tamtego dnia upłynęły dość spokojnie, brak Panny Różowej z powodu nagłego spotkania w ministerstwie poprawił wszystkim nastrój. Podczas lunchu dowiedziałam się, że moje zajęcia popołudniowe zostały odwołane. Postanowiłam to wykorzystać i nadrobić zaległości w pracach jakie zostały nam zadane. Lora oznajmiając, że ma lepsze rzeczy do zrobienia, zostawiając mnie z tym samą.

Wdrapałam się na pierwsze piętro, kierując się w stronę biblioteki. Przestronne pomieszczenie z mnóstwem regałów i ogromem książek sprawiło, że poczułam się znacznie lepiej. Lubiłam to miejsce i fakt, że mogę w spokoju odrobić tu prace domową. Prócz mnie było jeszcze kilka innych osób, które siedziało z nosem w książkach. Rozłożyłam swoje rzeczy, a następnie postanowiłam poszukać ksiąg, które mogłyby mi przydać.

Zajęłam swoje miejsce przy stolę w czytelni i nie tracąc czasu zabrałam się do pracy. Kiedy zabierałam się za ostatnie wypracowanie, usłyszałam nieprzyjemny dźwięk dochodzący zza regałów. Przypominał szelest. Spojrzałam się na innych, którzy siedzieli niewzruszeni.W myślach zaczęłam zastanawiać się nad tym czy oni również słyszą ten szelest. Po kilku chwilach doszłam do wniosku, że być może to ja przesadzam. Jednak kiedy wróciłam do wypracowania, zupełnie nie mogłam się skupić. Zakryłam uszy i spuściłam głowę, myśląc, że jeśli inni dają radę to ja też dam. Nie mogłam wytrzymać. To było silniejsze ode mnie.

Wstałam i udałam się w stronę dobiegających szmerów. Szykowałam się w myślach na monolog jaki zaraz przedstawię osobie, która zakłóciła mi spokój. Będąc już blisko miejsca skąd najpewniej dochodziły odgłosy, znieruchomiałam. Wszystko naglę ucichło, w moment nie było słychać już niczego. Miałam dziwne wrażenie, że wariuje. Byłam zupełnie oszołomiona. Zrezygnowana postanowiłam wrócić do miejsca, które zajęłam w czytelni.

Podchodząc do stolika zobaczyłam księgę, która zdecydowanie nie była moja. Wzięłam ją do ręki, miała skórzaną okładkę w wyblakłym czerwonym kolorze. Rozejrzałam się dookoła. Pomyślałam, że ktoś musiał pomyłkowo odłożyć ją na mi stolik. Wszyscy wokół mnie byli zajęci, żaden nie wyglądał na kogoś kto szukał czegokolwiek. Odłożyłam ją na bok i zabrałam się do swojej pracy.

Siedziałam nad wypracowaniem, co jakiś czas zerkając na księgę. Kiedy ciekawość wzięła nade mną górę, wzięłam ją znów do rąk, a następnie ostrożnie otworzyłam. Jej strony były lekko pożółkłe i lekko zadarte. Książka była napisana w nieznanym mi dotąd języku dlatego trudno było mi ją rozszyfrować. Przewróciłam jeszcze kilka kartek i zaniemówiłam. Na jednej ze stron ujrzałam znajomy symbol. Sztylet, którego ostrze oplatało pnącze. Jeszcze jakiś czas temu godzinami przeszukiwałam zasoby biblioteczne w poszukiwaniu jakichkolwiek informacji powiązanych z medalionem wszystko bezskutecznie, aż do tamtej chwili.

- Witaj - Spojrzałam przed siebie i ujrzałam Cam'a, który opierał się o stolik. - Wybacz, że przeszkadzam.

- Cam - Wydusiłam i zamknęłam szybko książkę, a następnie wkładając ją pod moje notatki. - Nie przeszkadzasz w sumie to prawie skończyłam. - Oznajmiłam podnosząc się z krzesła.

- Spokojnie ja tylko na chwilę. - Powiedział i uśmiechnął się. - Spotkałem Lorę, kiedy szła do Freda i przy okazji zapytałem gdzie mógłbym cię znaleźć.

- I odnalazłeś mnie. - Oznajmiłam zabierając wszystkie swoje rzeczy ze stolika.

- Słuchaj, chciałbym cię przeprosić. - Powiedział, ze skruchą w głosie.

- Jesteś uroczy Cam, ale nie musisz mnie za wszystko przepraszać. - Wyznałam i odwróciłam się, że móc iść odnieść książki na miejsca. - Jeśli chcesz możesz mi pomoc.

- Jasne! - Powiedział i zabrał ode mnie ciężkie książki. - Chciałam już kilka dni temu odnaleźć cię i przeprosić, ale jakoś brakowało mi odwagi. Nie powinienem cię wtedy zostawiać. Tamtej nocy kiedy wracałaś sama. Ten mężczyzna... - Przełknął ciężko. - Mogło coś ci się stać

- Ale nie stało. Wszystko jest dobrze. - Dotknęłam jego ramienia i uśmiechnęłam się do niego. - Cam, nie musisz mnie przepraszać za wszystko. Nie wracajmy już do tego, zgoda? - Spojrzałam na niego zabierając jedną z ksiąg i odkładając na miejsce.

- Zgoda, pod jednym warunkiem. - Dodał i uśmiechnął się. - Tym razem naprawdę dasz się gdzieś zaprosić. Tylko we dwoje. - Zaproponował, kiedy odkładałam ostatnią z książek.

- Z miłą chęcią. - Oznajmiłam.

- A wiec, szykuj się na niespodziankę. - Powiedział, a ja uśmiechnęłam się blado.

Nigdy nie lubiłam niespodzianek, jednak przemilczałam ten fakt. Wychodząc z biblioteki zatrzymałam się przed biurkiem Pani Pince. Wyciągnęłam książkę, którą wcześniej znalazłam na swoim stoliku w czytelni.

- Przepraszam, chciałabym oddać książkę, ktoś zostawił ją na moim stoliku ale zupełnie nie wiem gdzie ona powinna leżeć. Oddam ją w takim razie Pani. - Powiedziałam i kiedy chciałam ją już odłożyć Pani Pince spojrzała z nad swoich okularów na okładkę.

- Ale to nie jest książka, z naszych zbiorów bibliotecznych kochaniutka. - Wyznała i znów spuściła wzrok, zagłębiając się ponownie w lekturze.

- A więc co ja mam z nią zrobić? - Zapytałam, zaskoczona tym faktem.

- Zabierz ją stąd, a mi już nie zawracaj głowy. - Jej wzrok nawet się nie podniósł, wciąż był pochłonięty czytaniem.

Zaskoczona tym faktem, schowałam ją do swojej torby razem z resztą moich wypracowań. Cam czekał na mnie na korytarzu. Podeszłam do niego, a on uśmiechnął się na mój widok.

- Dziś jestem zmęczona ale myślę, że w najbliższej wolnej chwili spotkam się z tobą z miłą chęcią. - Powiedziałam, a Cam zgodził się ze mną.

Szliśmy przez jakiś czas wspólnie, a kiedy doszliśmy do drogi, z której każdy miał iść w inną stronę, wymieniliśmy się uprzejmościami i życzyliśmy oboje miłej nocy.

Idąc oświetlonymi przez latarnie korytarzami Hogwartu dotarłam do przejścia w beczkach. Wchodząc do pokoju wspólnego Puchonów zdecydowała się pójść do swojego dormitorium. Będąc już w swoim pokoju, usiadłam na swoim łóżku i przez dłuższą chwilę przeglądałam księdze szukając czegoś, co pomogłoby mi w rozumieniu jej znaczenie.

Zastanawiał się nad tym jak znalazła się na moim stoliku. Wiedziała, że ktoś albo coś musiało mi ją podrzucić, ale dlaczego. Czy był to przypadek, czy ktoś celowo ją tam odłożył wiedząc o tym co starałam się ukryć przed innymi. Chciałam poznać prawdę, dowiedzieć się co ukryte jest pod tym nieznany mi językiem i jak go rozszyfrować. Byłam prawie pewna tego, że jestem bliska jakichkolwiek informacji na temat medalionu. W końcu znalazłam jakiś ślad. Robiło się już bardzo późno, wiedziałam dobrze, że już nie zdołam za wiele zrobić. Odłożyłam więc książkę na półkę tak aby nikt nie mógł jej dostrzec i wstałam. Lora jeszcze nie wróciła, a ja byłam zbyt zmęczona, dlatego zażyłam wieczornej toalety i przebrana w piżamę, a następnie położyłam się do łóżka.

The enemy | Draco Malfoy/OC, Mattheo Riddle/OC |Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz