Rozdział 7

43 0 1
                                    

Niall POV..

Stała oniemiała kilka minut. Cholera nie potrzebnie z tym wypaliłem.

-kochanie powiesz coś.-zapytałem niepewnie.

-nie wiem co powiedzieć.-w jej czach widać było niepewność i zmieszanie. Cholera teraz mogę wszystko zepsuć. Czemu to powiedziałem. Jeśli powie nie to się załamię. A jeśli się zgodzi?... no właśnie czy ja tego w ogóle chcę. Boże w co ja się wpakowałem. Nie wiem co ja mam teraz zrobić.

-nie wiem. Nie znamy się jeszcze zbyt dobrze żeby myśleć o ślubie. Nie teraz. Ale za jakiś czas… czemu nie.- uśmiechnęła się zadziornie. Podszedłem do niej. Kamień spadł mi z serca. Najlepsza opcja jaką wybrała. Bardzo się cieszę.- ale udowodniłeś mi że ci zależy.-intensywnie ją pocałowałem. Oddała namiętny pocałunek. Złapałem ją za pośladki i położyliśmy się na łóżku.  Zacząłem pieścić jej ciało podciągając sukienkę do góry. Oderwała się od moich ust. W jej oczach było czyste pożądanie. Przyssała się do mojej szyi co bardzo mi się podobało. Znalazła mój czuły punkt.

-weź mnie teraz.-wyszeptała i na nowo przylgnęła do mych ust. Nie pozostało mi nic innego jak tylko spełnić jej prośbę.

Harry POV.

Leżałem w miękkim hotelowym łóżku i… płakałem. Tak właśnie tak. Ja praktycznie nigdy nie okazywałem słabości. Jednak dzisiejsze spotkanie z tą dziewczyną. Ona ma rację. Jestem najgorszą kanalią jaka chodziła na tym świecie. To nie ma sensu. Teraz już nic nie będzie takie same. Koniec z dziewczynami. Wiem wydaje się to śmieszne ale nie potrafię tak już. Takie życie nie ma sensu. Nic już nie ma sensu. Nie będę normalnie funkcjonować póki mi nie wybaczy. moje myśli nadal pochłonięte były jedną sceną. Płacząca Lucy leżąca pode mną. Drżąca ze strachu z oczami przepełnionymi bólem i przerażeniem. Potrząsnąłem głową żeby chociaż na chwilę się uwolnić od przytłaczających mnie myśli. Nie. Nie mogę się teraz załamać. Mamy tyle na głowie. Trasa, nowa płyta. Nie mogę zawieść moich…naszych fanów. Nie mogę pokazać im że mam jakieś problemy. I to właśnie będzie najgorsze. Udawać że nic się nie dzieje. Udawać że wszystko jest w porządku. Może inni by nie mieli z tym problemów. Ale ja jestem jak otwarta księga. Nic się przed nikim nie ukryje jeśli chodzi o moje samopoczucie lub zachowanie. A zwłaszcza przed fanami. Nie wiem jak oni to robią. Nie znają mnie osobiście a czasami lepiej wiedzą jak się czuję niż ja sam. To jest trochę przerażające.Tępo wpatrywałem się w sufit. Podpierałem głowę rękoma. To nie ma sensu. Powtarzałem sobie w kółko. A najgorsze jest to że nie potrafię znaleźć najlepszego rozwiązania z tej sytuacji. Gdyby nie wsparcie Nialla który mnie wspiera w tym wszystkim to raczej bym się załamał. Cieszę się że to właśnie on się o tym dowiedział. Lou nie wziął by tego ta na poważnie. Obrócił by to wszystko w żart. Liam natomiast strasznie by się spuszczał nade mną. zaczął by się wydzierać że jestem niepoważny i tak dalej. Samie pierdoły o których wiem. A Zaynowi po prostu nie chciałem truć dupy. Wiem ile teraz ma na głowie. Nie tylko zespół i wszystko z nim związane ale również ślub. Z chwilą gdy chciałem wstać i się po prostu przejść dotarło do mnie że mam szlaban. Jakie to żałosne. Nie mam przecież 14 lat żeby zabraniano mi wychodzić. Podniosłem swój żałosny tyłek z łóżka. W tej chwili mój telefon zawibrował na szafce nocnej stojącej obok łóżka. Od wibracji o mało nie spadł z szafki. W ostatniej chwili złapałem go ochraniając od rozbicia się. Przejechałem po ekranie odblokowując sprzęt. Zauważyłem nową wiadomość. Nadawca mnie tak zdziwił że musiałem przeczytać 7 razy żeby upewnić się że to nie są moje paranoiczne zwidy. Jednak za każdym razem litery układały się w to samo imię. Lucy.! Otworzyłem szybko wiadomość. „ możesz wyjść przed hotel? To ważne.” Nie czekając ani chwili dłużej wystrzeliłem jak z procy z pokoju. Nie czekałem nawet na windę tylko zbiegłem schodami. Miałem nadzieję że tak uniknę niefortunnego spotkania z Paulem. Nie pomyliłem się już po chwili byłem w holu. Jemu nie chciałoby się ruszyć dupy. Nabiega się ganiając nas. Taki wysiłek mu wystarczy. Wybiegłem przed hotel stając twarzą w twarz z moją „ofiarą”. Tak, tak właśnie można ją nazwać. Choć chciałbym powiedzieć przyjaciółką rzeczywistość jest inna. Ubrana była w krótkie szorty, czarną bluzkę która odsłaniała jej zgrabny brzuch a na ramiona zarzucone szary sweterek.Wyglądała ślicznie.Chciałem ją przytulić, dotknąć żeby się upewnić że ona jest prawdziwa. Że to nie moja chora wyobraźnia. Jednak gdy tylko do mnie podeszła i poczułem jej perfumy od razu wiedziałem że jest prawdziwa. Nie odezwałem się. Bałem się że ją spłoszę. Czekałem jak zrobi pierwszy krok. I zrobiła go szybciej niż udało mi się mrugnąć okiem.  Z prędkością światła podbiegła do mnie i mocno przytuliła czego się totalnie nie spodziewałem. Jednak nie tracąc chwili oplotłem jej ciało swoimi ramionami zamykając w szczelnym uścisku. Zaciągnąłem się jej zapachem. Zamknąłem oczy a do mnie wróciły wszystkie złe jak i dobre wspomnienia ze zdwojoną siłą. Nie chciałem jej puszczać. Chciałem wszystko naprawić samym dotykiem.

-Harry. –odezwała się jako pierwsza.-chcę cię przeprosić.

-Boże Lucy. Za co. Ty mi nic nie zrobiłaś.-zacząłem.

-Chcę cię przeprosić za zachowanie Natalii. Nie powinna się wtrącać. To nie jej sprawa. Powinniśmy to sami sobie wyjaśnić. Ale jak zjawiłeś się pod moim domem po prostu spanikowałam.-tłumaczyła się zupełnie niepotrzebnie.

-Szzz.-uciszyłem ją.-nic nie mów. To ja cię przepraszam. Wszystko co ona o mnie powiedziała jest prawdą. Ma rację. Proszę cię tylko o jedno. O wybaczenie. Tylko tyle.-mój głos był przesiąknięty szczerością, bólem, oraz błaganiem. Wiem że ona też to wyczuła. Skoro sam to w sobie odnalazłem to ona pewnie też. uśmiechnęła się do mnie i pokiwała twierdząco głową. Kamień spadł mi z serca.

-Nie przyszedłem tylko po to żeby cię przeprosić. Przyszedłem tam z moim przyjacielem. Tym który nie mógł z nami przyjechać na nasze spotkanie. Niall. Bardzo chciał cię poznać. Mówi że jesteś ideałem. –zacząłem wkopywać kumpla. Widziałem jak się zaczerwieniła.- może wejdziesz. Zapoznam cię z nim.-zapytałem.

-To raczej nie jest dobry pomysł.-wskazała na czarne auto które dopiero teraz zauważyłem. Opierał się o nie jakiś chłopak chyba w jej wieku.- muszę już iść.

-To twój chłopak.-zapytałem nie mogąc się powstrzymać. Dziewczyna zaśmiała się jakbym co najmniej opowiedział jakiś głupi dowcip.

-Nie to mój przyjaciel David.-uśmiechnęła się do mnie uroczo. Ucałowała mój polik i ruszyła do auta które już zostało odpalone przez jej towarzysza z chwilą gdy Lucy wchodziła do samochodu na schodach prowadzących do hotelu pojawił się zmartwiony Niall. Jednak nie mógł jej widzieć całej bo już zamykała drzwi. Ten to ma pecha pomyślałem. Podszedł do mnie zmartwiony. Zauważyłem na jego szyi malinkę. Poczułem się zniesmaczony bo wiedziałem co oni właśnie robili. Aż mi się wymiotować zachciało.

-Co się stało? Słyszałem jak wybiegasz z pokoju. Martwiłem się. Czy to była Lucy.-zapytał.

-Tak to była ona. Przyszła żebyśmy wyjaśnili sobie wszystko i udało się. Wybaczyła mi. Ona jest cudowna. Ale skąd wiedziałeś że to ona.-zapytałem zaciekawiony.

-Znów widziałem tylko jej włosy. To się robi denerwujące. Tak bardzo chcę ją poznać jednak los mi to utrudnia.-powiedział smutny.-więc jak to się wszystko stało.-zapytał ożywając nagle.

-Chodź. Opowiem ci w środku bo jeszcze Paul nas znajdzie.-zaśmialiśmy się i razem poszliśmy do mojego pokoju. Po drodze opowiadając chłopakowi o niesamowitej Lucy.

___________________________________________________________________________________________-

Tak jak mówiłam przybywam z rozdziałem. :D Mam nadzieję że się wam spodoba i zachęcam do gwiazdkowania i komentowania. Kolejna część już jutro :*

Miłość umiera ostatnia. // n.h.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz