Rozdział XXII

635 26 0
                                    

Dotarliśmy na stacje King's Cross bardzo szybko. Pożegnania z rodzicami, było raczej krótkie. Przytuliłam oboje rodziców, którzy ucałowali mnie w czoło, a następnie podążyłam za bratem ciągnąc za sobą kufer. Kiedy byłam już w pociągu, odszukałam przyjaciółkę w jednym z przedziałów i usiadłam na sąsiadującym z nią miejscu. Zaledwie kilka godziny później byliśmy już na stacji Hogsmeade. 

Gdy tylko dotarliśmy do Hogwartu, udałyśmy się z Lorą do naszego dormitorium aby odłożyć nasze rzeczy i przygotować się do kolacji. Podczas posiłku starałyśmy się nadrobić te kilka dni i opowiedzieć o minionych świętach. Kiedy posiłek się skończył udałyśmy się prosto do naszych komnat. Rozpakowując rzeczy z kufrów, usłyszałyśmy pukanie w okrągłych, drewnianych drzwi w naszym dormitorium. Lora podeszła szybkim krokiem do nich, aby je otworzyć, a gdy tylko to zrobiła przez próg weszła rudowłosa Puchonka, Susan Bones.

   - Coś się stało? - Zapytała zdziwiona Lora.

   - Zamknij drzwi. - Rozkazała Susan i usiadła na łóżku Lory.

Kiedy drzwi zatrzasnęły się, obie podeszłyśmy do rudowłosej dziewczyny i spojrzałyśmy na nią pytająco.

   - A więc? Co cię tu sprowadza? - Zapytałam zdziwiona.

   - Dobra będę się sprężać. - Oznajmiła Susan. - Dziś wieczorem, zaraz po ciszy nocnej zaczyna się impreza dla starszej części uczniów.

   - Impreza? I niby gdzie ma się ona odbyć? - Prychnęła Lora. - Jak pomieścić taką liczbę osób i ukryć to przed Panną Różową?

   - Lochy. - Powiedziała krótko dziewczyna.

   - Lochy? Pokój wspólny Ślizkownów jest duży ale nie na tyle, żeby nas tam pomieścić, zresztą wątpię, żeby chcieli gościć inne domy. - Wyznałam, a Susan przewróciła oczami.

   - Podobno, któryś z prefektów odnalazł opuszczoną część lochów. Jest zapomniana, a przy okazji duża i bezpieczna. Tam nikt nieproszony nas nie znajdzie. - Dziewczyna wstała podchodząc do drzwi, gdy chwyciła za klamkę odwróciła się w naszą stronę. - Jak będziecie gotowe to czekajcie w pokoju wspólnym, udamy się tam małymi grupami, żeby nie wzbudzić podejrzeń.

Kiedy dziewczyna opuściła nasze pokój, Lora usiadła na łóżku i spojrzała na mnie wyczekująco.

   - Co się tak patrzysz? Chyba nie myślisz, że tam pójdziemy. - Oznajmiłam i wróciłam do układania rzeczy w szafie.

   - Och daj spokój. - Przyjaciółka wstała i podeszła do mnie, zabierając mi ubranie, które trzymałam właśnie w ręku. - Trochę rozrywki nam nie zaszkodzi.

Spojrzałam się na Lorę i westchnęła. Miałam dość jakichkolwiek imprez, ale nie chciałam zostawić przyjaciółki samej.

   - Och! Nie daj się prosić! - Jęknęła.

   - Dobra, ale pod warunkiem, że jeśli będzie coś się działo to wracamy. - Powiedziałam, a przyjaciółka rzuciła mi się na szyję.

   - Będziemy się świetnie bawić! Obiecuje! - Wyznała i zaczęła przeszukiwać swoją szafę. - Ta będzie na tobie nieźle leżała.

Złapałam w dłonie ubranie, które rzuciła w moją stronę Lora. Jak się okazało była to czarna sukienka z długim rękawem i odkrytymi plecami. Gdy dochodziła 21, byłyśmy już gotowe, dlatego ostrożna wyszyłyśmy z pokoju i udałyśmy się korytarzem prosto do pokoju wspólnego, w którym czekała już na nas Susan i kilku innych Puchonów.

Zaraz po tym razem ruszyliśmy ciemnymi i opustoszałymi korytarzami zamku, nasłuchując uważnie wszystkiego co nas otaczało. Dotarłszy do lochów, udaliśmy się prosto, mijając gabinet Snape niezauważeni i udaliśmy się na sam koniec korytarza, gdzie znajdowały się stare, masywne wrota. Stojący na czele Puchon rozejrzał się dookoła i wypowiedział zaklęcie, otwierając przed nami wejście do zapomnianej części zamku. Początkowo gdy otaczał nas mrok i cisza, złapałam za rękę przyjaciółki, a ona wzmocniła uścisk.

The enemy | Draco Malfoy/OC, Mattheo Riddle/OC |Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz