Rozdział 1 - Pierwsze spotkanie

352 12 4
                                    

ILONA

Ciekawe jaki on jest. Zastanawiam się w duchu, zbliżając się z każdą stacją do celu mojej podróży. Trochę obawiam się tego, że na dwa tygodnie mam zamieszkać z zupełnie obcym mężczyzną, którego nie widziałam nigdy wcześniej na oczy.

Teoretycznie nic mi nie grozi z jego strony – w końcu to rodzony brat mojej najlepszej przyjaciółki, Karoliny, ale i tak nie czuję się z tym zbyt komfortowo. Waham się, czy dobrze robię i za każdym razem kiedy pociąg staje na stacji, mam ochotę chwycić swoje bagaże, wysiąść z wagonu i wracać z powrotem do Warszawy, nie oglądając się za siebie. Jednak potem przypominam sobie dlaczego stamtąd uciekam i ostatecznie nie wysiadam z pociągu, choć w myślach zrobiłam to już co najmniej ze dwadzieścia razy.

Wolę więc zrealizować ten szalony plan, na który wpadła Karolina i schronić się w domu jej dziadków, w którym po ich śmierci mieszka jej brat, niż żyć w ciągłym strachu i poczuciu zagrożenia ze strony Marcina, przed którym uciekam.

Z Marcinem poznaliśmy się kilka miesięcy temu i od tamtej pory nie daje mi spokoju. Można śmiało powiedzieć, że mam stalkera, który niejednokrotnie dał mi do zrozumienia, że nie jestem mu obojętna, ale do którego ja zupełnie nic nie czuję, nigdy nie czułam i na pewno już nie poczuję. Nie po tym, przez co muszę przez niego przechodzić.

Ten cały stalking, jego sms-y, telefony, nagabywanie, „przypadkowe spotkania", wizyty pod pracą i mieszkaniem sprawiły, że stałam się kłębkiem nerwów, który czasami miewa ataki paniki i musi brać leki na sen i uspokojenie.

Rozmowy z nim, moje prośby i groźby nie sprawiły, że dał mi spokój. Wręcz przeciwnie. Mam wrażenie, że to go tylko bardziej zachęciło. Nawet informacja o tym, że sprawa trafiła na policję, nie przyniosła oczekiwanego rezultatu...

To dlatego za namową Karoliny wzięłam dwa tygodnie urlopu w biurze tłumaczeń, gdzie pracuję jako tłumacz od kilku lat, odkąd skończyłam studia i nie mówiąc o tym nikomu, nawet rodzicom, spakowałam najpotrzebniejsze rzeczy i nie oglądając się za siebie, opuściłam wynajmowane mieszkanie i wsiadłam w pociąg.

Mimo tych wszystkich obaw co do mojej najbliższej przyszłości, tli się we mnie nadzieja na to, że jeśli zniknę Marcinowi z oczu i nadal nie będę odpowiadać na jego telefony i sms-y, to ta obsesja na moim punkcie mu minie i da mi wreszcie spokój, którego tak bardzo teraz potrzebuję. Wprawdzie ta nadzieja jest naprawdę niewielka, ale jest i chwytam się jej mocno, bo inaczej chyba bym oszalała.

Może wszystko się jakoś ułoży. Może Marcin da mi spokój. Może mieszkanie z tym całym Karolem, to nie taki znowu głupi pomysł... Jest byłym policjantem, więc przynajmniej będę czuć się bezpiecznie. Poza tym Karolina mówiła, że jej brat pracuje jako informatyk w jakiejś firmie, więc nie będziemy razem w domu przez 24 godziny na dobę. To jedna z niewielu rzeczy, które o nim wiem. Karolina nie była zbyt wylewna, gdy mi o nim opowiadała. Trochę to podejrzane, ale przecież to moja najlepsza przyjaciółka, która z pewnością nie zrobiłaby niczego, co mogłoby mi zaszkodzić. Poza tym wielokrotnie podkreślała, że Karol jest naprawdę w porządku i na pewno się dogadamy, jeśli tylko damy sobie szansę na poznanie się. Mam nadzieję, że rzeczywiście tak będzie.

Dla dodania sobie otuchy ściskam w dłoni zawieszkę w kształcie róży wiatrów na srebrnym łańcuszku, wierząc, że dobrze robię i zmierzam w dobrym kierunku. Następnie zabieram swoje bagaże, biorę głęboki oddech i opuszczam pociąg.

Peron, na którym wysiadam po niespełna półtoragodzinnej podróży jest mały, ale zadbany tak samo jak niewielkie miasteczko, w którym się znajduję. Nie ma na nim zbyt dużo ludzi, a ci, którzy wysiedli razem ze mną, zdążyli już odjechać z osobami, które po nie przyjechały lub udali się w stronę przystanku autobusowego bądź do wyjścia do miasta. Zanim się obejrzałam, zostałam sama na peronie nie licząc pary, która kłóciła się o coś zawzięcie. Nigdzie nie było Karola.

Uratuj mnieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz