headcanon; pociesza cię, kiedy jesteś smutna
— Damiano od razu wiedział, co się stało.
— Wątpię, że musiałaś mu to w ogóle tłumaczyć.
— Rozchylił ramiona, przyciągnął cię do siebie i pozwolił ci płakać, krzyczeć, reagować w sposób, w jaki potrzebowałaś, żeby wyrazić swoje uczucia.
— Nie naciskał, żebyś mu o wszystkim powiedziała, bo nie byłaś gotowa, by od razu się o tym dowiedział.
— Nie przeszkadzało mu czekanie, cierpliwie czekał, aż podzielisz się z nim tym, co działo się w twojej głowie.
— Jednak kiedy już byłaś na to gotowa, słuchał uważnie.
— Poświęcał ci całą swoją uwagę, miał zamknięte usta i zamienił się w słuch.
— Ani razu nie próbował ci przerwać, ani zmienić tematu, to ty byłaś w centrum uwagi.
— Kiedy już skończyłaś, przez chwilę trwaliście w ciszy, po czym ponownie wciągnął cię na swoje kolana i cię przytulił.
— Przytulał cię, dopóki nie poskładał wszystkich połamanych kawałeczków twojego serca.
— Do tego czasu cię nie puszczał.
— Damiano próbował również cię rozbawić, bo nienawidził widzieć, jak płaczesz.
— Z łatwością potrafił wywołać u ciebie śmiech.
— W ciągu zaledwie kilku sekund już nie płakałaś ze smutku, a ze śmiechu.
— Kiedy wywołał u ciebie łzy śmiechu, wiedział, że zrobił to, co powinien.
— Zawsze wolał, jak płakałaś ze śmiechu, niż jak płakałaś ze smutku.
— Był z siebie bardzo dumny, bo mimo twojego smutku, udało mu się cię rozbawić. Nawet zaczął tańczyć z radości.
— Zaczął cię łaskotać i szeptać ci do ucha, żebyś dalej się śmiała.
— I to zawsze działało, bez cienia wątpliwości.