co z nami będzie????

131 17 3
                                    

Siedzieliśmy wszyscy przy ogniu Mia patrzyła na każdego z nich na ich twarzach było szczęście, tymczasem ona ciągle ocierała łzy. Zrozumiałem ile kosztuje ją starta dziecka widziałem jak przyglądała się Emily. To na pewno wielki cios,gdybym wtedy nie poszedł do łóżka z Bellą pewnie byłbym już ojcem. Nigdy sobie tego nie wybaczę,ale co dalej?

- Mia. Przyjedziemy się?
Zaproponowałem by na chwilę oderwać ją od wścibskich myśli reszty.

- jasne.
Złapałem jej dłoń,jednak ona zabrała rękę i włożyła do swojej kieszeni.

- co dalej z nami będzie? Zapytałem cicho.

- nie wiem, na pewno już nigdy nie będziemy razem. Musisz to zrozumieć.

- rozumiem. A możemy zostać przyjaciółmi?

- myślę, że tak.

Pov Mia

Wiedziałam, że Jacob chciałby czegoś więcej,ale ja nie miałam ochoty na ciągłe cierpienie. Lepiej będzie jak po prostu będziemy się przyjaźnić. Chociaż działał na mnie jak narkotyk wolę by nie podchodził zbyt blisko. Spacerowaliśmy wzdłuż plaży,wtedy on włożył rękę do kieszeni spodni.

- miałem ci go dać jak wrócisz,ale nie wiem czy to ma jakiś sens.
Wyciągnął pierścionek.

- chciałeś mi się oświadczyć?

- tak. Miałem to zrobić wcześniej,ale wyjechałaś potem ta sprawa z Bellą. Przepraszam.

W oczach znowu stanęły mi łzy i chociaż chciałam być silna nie dałam rady znów płakałam jak dziecko.

- wiem,że to nie ma już sensu. Mimo wszystko cieszę się, że możemy się przyjaźnić.

Podszedł i mocno mnie przytulił jednocześnie chowając pierścionek do kieszeni.
Gdyby zrobił to wtedy pewnie powiedziała bym TAK jednak teraz było za późno. Widziałam jak bardzo chce mnie odzyskać,jak bardzo zależy mu byśmy od nowa zaczęli budować wspólną przyszłość. Rozdarta między głosem serca a rozumem sama już nie wiem co robić. Czy po raz kolejny skazać się na cierpienie? Czy zapomnieć o wszystkim i mieć nadzieję, że teraz się uda? Zostawiając go bez słowa wróciłam do domu. Długo nie byłam sama. Kilka chwil później dołączyła do mnie przyjaciółka.

- co dalej z wami będzie?

- nie wiem Leah. Sama nie wiem co robić.

- gdy odeszłaś Jake długo cierpiał. Każdego wieczoru biegł,gdy słyszał twoje wycie jednak nigdy nie zdążył się z tobą spotkać. W jego oczach była nadzieja kiedy Richel powiedziała mu o waszym spotkaniu na klifie. Obiecał wtedy wszystkim,że gdy tylko dasz mu szansę, już nigdy więcej nie będziesz przez niego cierpiała. Twój powrót potraktował jak znak. Powinniście porozmawiać we czwórkę i wszystko sobie wyjaśnić. Rozmawiałam też z Cullenami. Edward gadał  z Bellą jej też jest wstyd sama przyznała, że ktoś kierował jej głową.

- wiem. Mi,też o tym mówiła. Nawet mnie przeprosiła.

-to chyba dobrze.

- tak. Tylko co dalej.

- musisz podjąć jakąś decyzję. Męczy nas ciągły ból Jacoba.

- dziękuję Leah,że jesteś ze mną. Nie wiem co bym bez ciebie zrobiła.

Mocno przytuliłam przyjaciółkę. Dawała mi bardzo duże wsparcie.
Po raz kolejny, gdy na niebie błyszczał księżyc w pełni zmieniłam się w wilka, biegłam. By oderwać myśli od wszystkich innych rzeczy postanowiłam spotkać się z Renesmee. Stanęłam na skraju lasu, zastanawiając się czy iść dalej. W oknie ujrzałam dziewczynkę. Pomachała do mnie i sekundę później stała tuż obok.

- Mia! Krzyknela tak,że chyba obudziła wszystkie zwierzęta w lesie

- Hej Nessi. Urosłaś.

- no. Rozmawiałaś z nim? Pytała ciekawa.

- tak. Wiesz, że chciał się oświadczyć?

- wiem. Pomagałam mu wybrać pierścionek. Będziecie razem?

- nie wiem Nessi. Tak trudno mi zapomnieć.

- cześć Mia.

- Edward, Bella. Cześć.

- powinnaś dać mu szansę. Długo z nim rozmawiałem,wiem przez co przechodził. Wróć do niego. Powiedział Edward.

Mimo, że byli naturalnymi wrogami podczas mojej nieobecności zdążyli się zaprzyjaźnić.

- tak myślisz? Może warto.

- jeszcze raz bardzo przepraszam Mia.
Bella przeprosiła po raz kolejny.

Zagadałam się z nimi do tego stopnia, że nawet nie wiem kiedy dołączył do nas Jacob.

- tracisz czujność. Zaczynam się martwić.

- Jake. Nie ma o co.

Patrzył na Edwarda jakby ze sobą rozmawiali tylko,że ja nic nie słyszałam. Telepatia między mną a Jacobem zniknęła. Nie słyszałam też myśli reszty watahy. A Edward czytał w nim jak w otwartej księdze. Po dłużej chwili uśmiechnął się do Jacoba i powiedział:

-spróbuj teraz. Wiem,że się uda.

- halo? Co ma się udać?

- Mia Jonson czy zechcesz spędzić ze mną resztę życia?
Jacob znowu wyciągnął pierścionek.

- nie wiem. Potrzebuje czasu Jake.

- będę czekał.

- zgudz się. Wołały Bella i Renesmee.

- no dobrze. Zgadzam się.
Cała rodzina Cullenów wyszła sprawdzić co to za krzyki przed domem. Jednak Alice o wszystkim już wiedziała.

- dobrze, że wróciłaś. Bez ciebie Jacob był smutny i nie miał chęci do życia. Gratulacje.

- gratulacje. Dbaj o nią Jake. To na prawdę super dziewczyna. Rzekł Emmett.

Każdy po kolei przytulał nas i gratulował. Jasper stał z boku trzymając Alice za dłoń próbował sterować nastrojem.

- Jasper nie musisz tego robić.

- wybacz Mia. Gratulacje.

- dziękujemy.

- no dobra musimy wracać Sam nas potrzebuje.

Pożegnaliśmy się z wampirami. Wracając Jacob wpatrywał się we mnie jak by coś chciał wyczytać z moich przemyśleń jednak usłyszał tylko ciszę.

- co się dzieje Sam?

- Emily zaczęła rodzić.

- ale miała rodzic za miesiąc.

- wiem Jake. Zaraz będzie tu Carlisle przygotujmy potrzebne rzeczy.

- dobra. Gorąca woda, reczniki i kocyk by okryć dziecko.

Poród trwał czterdzieści minut. Po tym czasie na świecie pojawił się Taylor. Emily razem z dzieckiem i mężem pojechali do szpitala by lekarza mógł zbadać dziecko.
Samochód zniknął za lasem,a w rezerwacie znowu zaczynał wstawać dzień. Z myśli Jacoba wszyscy wiedzieli już,że zgodziłam się zostać panią Black.

- gratulacje i dziękuję Jake będę miała kolejną siostrę. Powiedziała Rachel zaraz po tym jak Paul wyszeptał jej do ucha co się stało.

Widząc ich uśmiechy zrobiło mi się cieplej na sercu. Jacob jest szczęśliwy, wataha odetchnęła oby tym razem się udało. Pomyślałam patrząc w oczy wielkiego brązowo rudego wilka który stał na przeciw mnie.

Nienawidze Cię J.BOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz