#86# Zimowy wieczór

1.1K 73 96
                                    

Pov. Deku
Grudzień. Piąty miesiąc zaczął się podobnie do czwartego. Czułem się znakomicie. Klimat świąt wpajał we mnie dobry nastrój.

Wszyscy mieli wolne, w końcu nie tylko bohaterowie czy normalni ludzie chcą spędzić święta z najbliższymi. Można powiedzieć, że grudzień to taki miesiąc odpoczynku dla wszystkich.

My również mieliśmy plany na te kilka dni. Mianowicie planowaliśmy odwiedzić naszą rodzinę. Tą bliższą, jak i tą dalszą, ale dzisiaj… dzisiaj spędzimy dzień tylko we dwoje. Nie… we troje. Tak. Nie… chwila… wliczając w to zwierzaki to w pięciu. Hmm… kiedy nasza rodzina się tak rozrosła?

Zima na swoje wady jak i zalety. Na zewnątrz robi się ciemno w zastraszającym tępie ale to sprawia, że wieczorne spacery mają swój klimat kiedy płatki śniegu opadają na twarz.

Właśnie na taki spacer udaliśmy się dzisiaj z Kacchanem. Było dość wcześnie ale gdyby nie uliczne lampy szliśmy by w zupełnej ciemności.

Moje policzki, które nie zostały dokładnie owinięte szalikiem, owiewal zimny wiatr. Ręce, mimo że skryte pod wełnianymi rękawiczkami, lekko marzły.

Śnieg przyjemnie chrupał z każdym stawianym krokiem pozostawiając w nim ślady butów różnych przechodniów. Nie byliśmy jedyną parą, która postanowiła wybrać się na spacer.

Zatrzymaliśmy się przy ławce w parku. Kacchan zsunął śnieg z drewnianych desek żeby było można usiąść i tak też postąpiliśmy. Oparłem się głową i ramię mojego męża patrząc na kruszynki śniegu odbijające się w świetle lamp.

Przez jakiś czas siedzieliśmy w ciszy, która była zakłócana jedynie przez dzieci bawiące się w śniegu i ich rodziców wołających ich do siebie. Przyjemny widok.

Nie siedzieliśmy jednak długo, ponieważ zaczynało robić się naprawdę chłodno. Postanowiliśmy więc wrócić do domu przy okazji zachaczając o niektóre sklepy.

***

Zdjęliśmy buty i powiesiliśmy kurtki na ich miejsce. Czująca przyjemne ciepło na mojej chłodnej skórze uśmiechnąłem się szerzej. Weszliśmy do salonu. Zająłem miejsce na kanapie okrywając się kocykiem.

Włączyłem telewizor będąc ciekaw co mają mi do zaproponowania w ten zimowy niedzielny wieczór. Przelatywałem wzrokiem po różnych kanałach szukając czegoś ciekawego.

Wybór padł na bardzo popularny i znany wszystkim film. Klasyk klasyków, czyli "Kevin sam w domu".

Akurat tak się szczęśliwie złożyło, że akurat leciały reklamy czyli film jeszcze się nie zaczął. Kacchan w tym czasie udał się do kuchni i po chwili wrócił z dwoma kubkami pełnymi gorącej czekolady.

Podzieliłem się z Kacchanem moim kocykiem i razem wyczekiwaliśmy rozpoczęcia filmu. Przynajmniej mogliśmy popatrzeć sobie na reklamę oreło i wilka. Do końca dnia będę miał w głowie "co się stanieee gdy oreło dam dziś willlkooowiii przrzrzeeekonaj się sam…" i tak dalej.

W końcu po kilku minutach mogliśmy ujrzeć przygody Kevina i tych dwóch typów co się próbowało włamać na jego chatę.

Ten czas zleciał wyjątkowo szybko. Zawet się nie zorientowaliśmy, a już zrobiła się 20. Wstaliśmy z kanapy udając się do kuchni. Zrobiliśmy sobie kolację, którą potem oczywiście zjedliśmy. Nakarmiliśmy również znasze zwierzaki.

Poszliśmy do sypialni, ponieważ tak. W pierwszej kolejności poszedłem wziąć prysznic. Kacchan także poszedł, tyle że po mnie.

Kajdanki  ||Bakudeku||Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz