3 tygodnie później.
Właśnie siedziałam w taksówce. Jechałam na imprezę, na którą zaprosił mnie kolega z pracy. Byłam w dobrym hunorze i miałam ochotę się zabawić. Dawno nigdzie nie wychodziłam, więc idealna okazja.
-Jesteśmy - odezwał się, miły starszy mężczyzna.
-Dziękuję bardzo - podałam mu gotówkę i wysiadłam z taksówki.
Miałam na sobię czarne szpilki oraz białą na cieniutkie ramionczka sukienkę, przepasaną paskiem i na to kremowy sweter. W prawym ręku trzymałam czarną kopertówkę, natomiast w lewym prezent. Muzyka już huczała, poza klubem. Podeszłam do ochroniarzy stojących przy wejściu. Ubrani byli w czarne ciuchy.
Wyciagnełam zaproszenie i podałam mężczyźnie. Przyglądał się chwilę na papier po czym spojrzał na mnie od góry do dołu. Udawałam, że tego nie widzę.
Mężczyzna oddał mi zaproszenie. Uśmiechnął się otwierając mi drzwi.
-Udanej imprezy - rzucił.
-Dziękuję - odwzajemniłam uśmiech.
W środku było dosyć dużo ludzi, odnalazłam Billa, który stał przy stoliku z szampanem. Odrazu podeszłam do niego.
-Hej, wszystkiego najlepszego - podałam mu prezent.
-Dziękuję, miło cię widzieć - przytulił mnie.
-Dużo ludzi - rzuciłam rozglądając się.
-No tak, znajomi pytali czy mogą przyjść z innymi, i trochę się nazbierało - czarnowłosy poprawił swoją koszulę.
-Rozumiem - uśmiechnęłam się.
-Więc baw się dobrze, potem konieczne musimy wypić razem drina - puścił mi oczko.
Odeszłam od niego, idąc prosto do baru, po drodze, mijałam osoby z pracy z którymi, się witałam.
-Lea! - krzykneła Casandra.
-Cas! - przywitałam się z nią.
Casandra była wysoką brunetką o zielonych oczach. Ubrana była w obcisłą czerwoną sukienke. Była siostrą Billa.
-Chciałaś mi uciec? - zapytała łapiąc mnie za nadgarstek.
-Ależ skąd, moim marzeniem jest dotarcie po drinka - rzekłam.
-A więc, dotrzemy tam razem.
Jak powiedziała tak uczyniłyśmy. Piłyśmy tańczyłyśmy i dobrze się bawiłam pierwszy raz od pięciu lat.
Czułam się taka wolna, mogłam robić wszystko na co miałam ochotę, bez żadnych konsekwencji. Nie miałam już poczucia, że ktoś będzie na mnie wściekły... Żyłam czerpając radość ze wszystkiego.
*1:50*
Impreza trwała w najlepsze. Bardzo dobrze się bawiłam. Poznałam kilka osób. Postanowiłam wracać do domu, ponieważ, trochę przesadziłam z alkoholem. Wyszłam z klubu, zastanawiając się czy zadzwonić po taksówkę czy iść z buta. Wahałam się kiedy podeszła do mnie Sarah. Była koleżanką Casandry.
CZYTASZ
ZROZUMIAŁEŚ MNIE
FanfictionOna, żyła spokojnie dopóki ktoś, nie zaczął jej prześladować... On, pojawił się znikąd... Zapraszam do czytania!