21

1.2K 96 13
                                    

Eren poprawił swoje włosy, które tak czy siak wyglądały jakby dopiero się obudził. Choćby chciał to i tak nie dało się okiełznać tych dzikusów, do których zresztą powoli zaczął się przyzwyczajać. Co do ubioru to nie był pewien co będzie lepsze, czerwona sukienka do połowy ud, czy może spodnie i ładna elegancka bluzka.

Postawił na spodnie. Sukienka nigdy nie była jego mocną stroną, unikał takich ubrań, ale nie wykluczył opcji ubrania się w takową. Wyszedł z domu i zobaczył, że czarny dobrze znany mu samochód już stoi.

Omega ciągle czuł stres, nie chciał palnąć nic głupiego, choć teraz gdyby taka sytuacja zaistniała, nie była by ona taka wstydliwa jak wcześniej, ponieważ z Ackermannem dało się już luźniej pogawędzić. Nie tylko Eren czuł stres, takowy czuł też sam zainteresowany. Może nie był on bardzo znaczący, w końcu Alfa nie odczuwał go w wielkim natężeniu.

Omega wszedł do samochodu i przywitał się uroczo. Po otrzymaniu komplementu, że pięknie wygląda, pojechali do domu bogatej Alfy.

Levi jako osoba, która urodziła się z książką kucharską napisaną przez siebie w ręku, nie mógł zrobić jakiegoś makaronu z sosem, on musiał koniecznie pochwalić się swoim talentem kulinarnym i bez wahania na kolację podał pierś z kurczaka gotowaną na parze w sosie musztardowym z delikatną sałatką. Zaryzykował bardzo dużo, ponieważ omega mógł czegoś takiego nie lubić. Przygotował drogie i bardzo smaczne wino, a na deser nie było białej pościeli, świec i rozsypanych na podłodze płatków róż, lecz tarta malinowa.

Wczuł się w rolę i właśnie to zmartwiło go najbardziej, dał się ponieść fantazji i zaszalał z posiłkiem nie będąc pewnym czy Eren w ogóle lubi takie rzeczy... Ale teraz było za późno na odwrót.

Na szczęście Levi trafił w dziesiątkę, wygrał więcej niż główna nagroda w Lotto i innych tego typu gierkach. Cały czas rozmawiali ze sobą, nie było nieprzyjemnej ciszy, Levi mówił więcej niż zazwyczaj, A Eren z każdym jego słowem czuł coraz to większe ciepło... Jeszcze nigdy tyle ze sobą nie rozmawiali...

- Eren... Chyba nie powinienem zaczynać tego tematu, ale czuje, że powinienem

- O co chodzi? - napił się wina.

- O te spotkanie z przedstawicielami konkurencyjnych firm... Wtedy ta sytuacja z Omegą, na pewno to pamiętasz - Eren odłożył kieliszek i przez chwilę milczał. Dla Alfy to był wyraźny znak że zjebał cały wieczór, bo przecież nie może być zbyt pięknie, to nie bajka. - Przepraszam...

- Nie nie... To nic - uśmiechnął się.

- Chodź, usiądziemy w salonie, na ten wieczór zaplanowałem jeszcze wspólne oglądanie filmu, który wybierzemy wspólnie - zmienił szybko temat...

Liście Mięty ~Riren~ ABO ||ZAKOŃCZONE||Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz