-Biegnę! - krzyknełam do drzwi wejściowych w nadzei, że mój gość usłyszy, i przestanie dobijać się do drzwi.
Dopadłam do zamka i otworzyłam drzwi na oścież, w których stała moja mama Samanta.
-Wiesz, która jest godzina? - zapytała z wyrzutem.
-Mamo... - zaczełam przekręcając oczami.
Kobieta weszła do środka, odstawiając torbę na ziemię.
-No chodź do mamy - rozłożyła ręce.
Odrazu wpadłam w jej ramiona. Nie widziałam jej, dwa miesiące.
-Tęskniłam - rzekłam, mocno ściskając rodzicielkę.
-Ja też kochanie - odsuneła się odemnie.
-Chodź zrobię nam kawę - zaprosiłam ją do salonu.
Salon miałam połączony z kuchnią więc swobodnie mogłyśmy rozmwiać. Kobieta miała 48 lat, była mojego wzrostu, miała krótkie do szyji kasztanowe włosy, duże niebieskie oczy. Ubrana była, w rozkloszowaną czarną sukienkę w kwiaty i szpilki. Moja matka była zamożną kobietą. Różnie między nami bywało. Moja rodzina nie jest normalna. Ojciec z matką żyją w otwartym związku. Było tak, już odkąd skończyłam siedemnaście lat. Dlatego chciałam jak najszybciej uciekać z domu, aby nie musieć tego oglądać.
Zaparzyłam nam kawę rozpakowując wałówkę od mamy.
-Byłam ostatnio w Grecji, przywiozłam ci twoje ulubione wino - odezwała się patrząc na mnie.
-Super, już dawno go nie piłam - ucieszyłam się. To wino było naprawdę dobre.
-Jeszczę masz swoje ulubione, żelki - zaśmiała się.
Ucieszyłam się jak dziecko, uwielbiałam takie prezenty od mamy. Kobieta mieszkała w Londynie, a ja w Californii, więc miałyśmy do siebie 11 godzin samolotem. Dlatego tak rzadko się widywałyśmy. Poszłam jeszcze szybko się ubrać z piżamy, i wrociłam do Samanty.
-Opowiadaj jak u ciebie? Poznałaś kogoś? - zapytała z uśmiechem.
-Poznałam, nawet jest fajny - podałam mamie kawę.
Usiadłam na krześle naprzeciwko kobiety.
-Przystojny? - upiła łyka.
-Bardzo, ale nie powiem ci nic więcej - zaśmiałam się.
-Nie nalegam. To mi wystraczy - poprawiła swoje włosy.
Porozmawiałam z mamą, głównie o jej życiu i relacji z ojcem. Osobiście miałam z nim kontakt tylko telefoniczny. Ponieważ on zawsze chciał mieć syna, niż córkę. No cóż, takie było życie. A raczej takie było MOJE życie. Absolutnie mi to nie przeszkadzało, wolałam żyć z dala od nich. Odwiedziny raz na jakiś czas, wystarczały.
*14:45*
Aktualnie szłam po sushi, które zamówiłam na obiad. Mama stwierdziła, że prześpi się w tym czasie. Doszłam do restauracji, odebrałam moje zamówienie i wracałam do domu.
Przemierzałam spokojnie ulicę, ubrana w szary dres. Nie spieszyło mi się do domu, więc podziwiałam uroki miasta.
Postanowiłam pójść dłuższą drogą, a więc skreciłam w lewo. Szłam wąską uliczką, oglądając graffiti na ścianach. Ktoś naprawdę miał talent.W oddali widziałam kilku mężczyzn. Stali do mnie tyłem. Im byłam bliżej, tym wyraźniej słyszałam jakieś krzyki.
Jakiś mężczyzna klęczał na ziemi, trzymany był przez dwóch chłopaków, a trzeci bił go po twarzy. Miałam zamiar zawrócić, i zadzwonić na policję, jednak zamarłam rozpoznając białą bluzę a później buty Nathana.
CZYTASZ
ZROZUMIAŁEŚ MNIE
FanfictionOna, żyła spokojnie dopóki ktoś, nie zaczął jej prześladować... On, pojawił się znikąd... Zapraszam do czytania!