rozdział 35

16 2 0
                                    

Paweł pojechał do
hotelu w którym
odbywała się terapia. 
Na spotkaniu grupowym
poznał Julie  niską rudą
dziewczynę,  była ładna, 
ale nie dorównywała urodą Lenie. 
Od razu z Pawłem znaleźli
wspólny język. 
Terapeuta dobrał ludzi w pary
i kazał, żeby przez tydzień, 
codziennie spędzali razem ze
sobą czas i opowiadali sobie o wszystkim co przeżyli. 
Na koniec tygodnia mieli
opowiedzieć terapeucie o
wnioskach jakie wyciągnęli. 
Pawłowi przypadła Julia.
Nie chciał rozmawiać z obcą
osobą o swoich problemach,
ale cóż miał poradzić,  zasady to zasady. 
Nie chciał mieć żadnych objekcji .

Adam jak co dzień szykował się 
z Monika na rehabilitację. 
Zawsze chodzili na nią razem. 
Monika była przy swoim
ukochanym na dobre i na złe. 

Monika - oj skarbie,  jak staniesz
na nogi to będę musiała zapisać cię na siłownię bo marniejesz
mi w oczach. 

Adam- chyba nie przestaniesz
mnie kochać?  Takiego wypompowanego? 

Monika- nigdy w życiu, 
mój ty jedyny. 

Adam- myślisz, że Lena da
mu szansę jak wróci?

Monika - wszystko możliwe, 
myślę że mimo wszystko
go bardzo kocha   .
Była to naprawdę wspaniała
miłość,  oczywiście nie taka jak nasza ale dalej wspaniała. 

Ucałowała swojego ukochanego. 
Adam postanowił nie wtrącać
się tym razem w przebieg zdarzeń. 
Co ma być to będzie. 
Ale nigdy nie pozwoli już
skrzywdzić,  nikomu swojej siostry. 

Lena  od rana pomagała babci
układać  ciuchy w szafkach i
przebierać co by tutaj wyrzucić. 
Nazbierało się parę worków. 

Lena - koło sklepu Pana Mariana widziałam kontener , może uda
mi się jakoś tam to doczolgac
i wrzucić. 

Babcia- przydał by się do tego
jakiś mężczyzna. 

Lena- noo właśnie,  zaraz pójdę
zapytać Pana Mariana czy nie
miałaby ochoty pomoc,  w zamian
za herbatkę u babci Małgosi. 

Babcia- dziecko przestań, 
starego dziadka będziesz męczyć. 

Lena- No co ty przecież to
jeszcze mężczyzna pełen vigoru .

Babcia zaśmiała się. 

Babcia - jak dobrze,  że jesteś
nigdy nie było mi tak wesoło. 

Lena - co to się stało, że Pani
Lodzia jeszcze do nas
nie zawitała?

Babcia- miała tam jakieś
sprawy do załatwienia.

Lena- polecę i zaproszę ją
na wieczór,  może przygotujemy
coś dobrego i usiądziemy na ganku wieczorem.  Porozmawiamy? 
Zawsze tak robiliśmy z rodziną. 

Babcia- skoro chcesz ?

Lena- super !

Lena poleciała do Pana
Mariana do sklepu i
powiedziała mu o workach
z ciuchami.  Obiecał wziąć taczkę
i przyjść je zabrać. 
Obiecała w zamian zaprosić
go na dzisiejszy wieczór
na ploteczki. 
Od razu się zgodził. 
Chyba podobała mu się babcia
Małgosia . I tak nie miał u niej
szans bo była zakochana
do szaleństwa w swoim
zmarłym mężu. 
Ale niech się dziadek
troszkę pocieszy,  czego im
potrzeba na stare lata? 
Pogadać i napic się herbaty?
  Przecież to nic złego. 

Gdy wracała do domu, 
musiała za każdym razem
przechodzić przez ten
oblesny wiadukt. 
Mogliby go zburzyć ,pomyślała. 
Nagle weszła a tam była ta
młodzież co Zawsze
hałasuje po nocach. 
Trzy dziewczyny i 5 facetów, 
wśród nich on  siedział na
ziemi i patrzał na Lenę. 
Lena chciała przejść szybko
bez słowa. 
Była bardzo spięta,  czuła
się dziwnie,  czuła ich spojrzenia ,
nogi miała jak z waty. 
Nagle dziewczyny zaczęły
się śmiać.  Jakby z niej .
To było okropne. 
Nagle jedna z nich tak jakby
zauważyła,  że chłopak w
loczkach przygląda się
dziewczynie i jakby z zazdrości , podeszła do niego , usiadła na
niego okrakiem i zaczęła całować. 
On nie był jej dłużny.
  Było to bardzo wulgarne. 
Lena przyspieszyła. 
Powiedziała pod
nosem -obleśne .
Nagle jedna z dziewczyn
się wydarła

Dziewczyna- masz jakiś problem sz.m.ato?

Lena postanowiła nie
zatrzymywać się i pójść dalej,  dziewczyna ruszyła za nią. 
Nagle ten chłopak wstał i
powiedział -zostaw ją , daj spokój. 

Dziewczyna- puśc mnie Krystian, 
za wysoko głowę nosi , trzeba ją przytemperowac.

Lena szybko weszła do domu. 

Lena - czy już Zawsze będę
trafiać na jakiś chorych ludzi ?

Babcia- co córciu? 
Cos się stało?

Lena- nie nic,  miałam tylko
niezbyt przyjemne spotkanie
z tą młodzieżą co zwykle nie
daje nam spać.

Babcia- dziecko uważaj na nich,
  nic się do nich nie odzywaj. 
W zeszłym miesiącu wybili okno
Pani Lodzi.
  A tyle razy jej mówiłam,
żeby nie odzywała się do nich. 

Lena- jak coś do zadzwonimy
na policję.  Nie możemy tego tak zostawić. 

Babcia- wyjdą i będą się mścic dalej. 

Lena-  nie martw się,  jakoś
to załatwimy.  Coś dobrego przygotujemy na wieczór? 

Babcia- może szarlotkę?  

Lena - mmniami świetny pomysł. 

Na wieczór przyszła Pani Lodzia,  przyszedł nawet jej mąż Wacław ,
kiedy dowiedział się,że będzie Pan Marian. 
Lena zaśmiała się delikatnie
pod nosem jak dowiedziała się
jak mąż Pani Lodzi ma na imię, 
nie ma co jeśli chodzi o imiona
to nieźle się dobrali. 

Lena włączyła radio. 
Leciała delikatna, 
spokojna muzyka. 
Pan Marian przytachal od
siebie z bloku grilla. 
Przyniósł kiełbaski 
Świeże bułeczki. 
Było naprawdę miło.
Dosiedli się do nich inni sąsiedzi  .
Jeszcze dwa małżeństwa. 
Okazało się, że Pan Wacław nieźle potrafi grać na gitarze.
Wyłączyli radio i razem
zaczęli śpiewać. 
Lena czuła się przez chwilę
jak w domu.  Myślała o mamie , Adamie,  Monice,  rodzeństwu .
Nagle przyjechali pod wiadukt Ci psychiczni młodzi ludzie. 
Pan Marian chciał chyba się
popisac przed babcia Małgosia
i poszedł do nich porozmawiać. 
Jeden z chłopaków do
niego wyskoczył .
Lena się przestraszyła i pobiegła.  Stanęła przed Panem Marianem. 

Lena - odjedzcie stąd albo
zadzwonię na policję. 

Chłopak w loczkach,
zaczął się śmiać. 
Stał i macał się przy tym z
jakąś dziewczyną nie ta
sama co ostatnio..
Lena wyciągnęła telefon
I zaczęła dzwonić. 
Młodzież była w szoku. 
Nie spodziewali się takiej
odwagi u tak delikatnej dziewczyny. 
Przyjechała policja,  kazala się
wstawić następnego dnia towarzystwu na komisariat. 
Spisała zeznania sąsiadów.
Młodzi się rozjechali,  a Lena w
gronie starszych osób świetnie się bawiła. 

W POGONI ZA MIŁOŚCIĄOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz