Mieszkałam u Asha już od ponad dwóch tygodni i jak to bywa w każdym ,,związku" miewaliśmy dobre i złe dni. No dobra, miewaliśmy złe dni i soboty, kiedy to chłopak znikał na cały dzień a ja mogłam robić co tylko mi się żywnie podoba. Zamknięta w domu na klucz, bez nieproszonych gości zazwyczaj oglądałam telewizję lub ćwiczyłam. Zdarzało mi się nawet spędzać czas w ogrodzie. To były piękne chwile.
Właśnie zastanawiałam się jakie kolczyki założyć do kremowej sukienki, kupionej przez Asha specjalnie na tą okazję. W końcu wybrałam złote kuleczki, które swoją drogą również podarował mi Ash a do tego wisiorek do kompletu. W przeciągu tych dwóch tygodniu moja kolekcja biżuterii znacznie się powiększyła a jako, że na co dzień nie gustuje w tego typu dodatkach gdy tylko się stąd wyrwę sprzedam wszytko a zarobione pieniądze zainwestuje. Może w kawalerkę? Sporo nad tym myślałam a podczas pobytu tutaj zrozumiałam jak wiele możliwości daje samodzielne mieszkanie. Rozczesałam ostatni raz włosy spoglądając w lustro. Ale się wpakowałam i pomyśleć, że wszystko zaczęło się od niewinnego liściku. Wróciłam myślami do rozmowy sprzed kilku dni.
--------------------------------------
Stałam w kuchni pogrążona w luźnej rozmowę z Hilde. Kobieta opowiadała mi sporo o sobie a ja słuchałam zaciekawiona. Nie wiedziałam, że ma indyjskie korzenie i dopiero teraz dostrzegłam czerwona kropkę na jej czole a skóra zaczęła wydawać mi się nienaturalnie ciemna. Kobieta roześmiała się widząc moje zmieszanie i zapewniła iż wiele osób nie potrafi skojarzyć istotnych faktów. Właśnie zastanawiałam się czy uznać to za obelgę czy może pociechę kiedy zadzwonił telefon. Przeprosiłam i spojrzałam na wyświetlacz. Numer nieznany.
- Kate Cork, z kim mam przyjemność rozmawiać?
- Córciu to my, nie rozpoznałaś nas?
Niemal skakałam z radości. Żyją i maja się dobrze, nic im nie dolega. Opanowałam dziecięcy wybuch radości i zdobyłam się na luźny ton.
- Zmieniliście numer.
- Co? A tak, zgubiłam telefon gdzieś w górach. - przewróciłam oczami. Tak kończyła się każda ich podróż, kiedyś zgubili nawet własne dziecko ale to już materiał na całkiem inna historie.
- Po co dzwonisz? - odparłam wymijająco. Bardzo cieszyłam się iż nic im nie dolega ale miałam dziwne przeczucia co do tej rozmowy. W tle Usłyszałam ciche prychnięcie taty co ponownie wywołało na mojej twarzy uśmiech.
- Jak to po co? Tyle czasu się nie widzieliśmy, boje się, że zapomnę jak wyglądasz.
- Zapomnisz jak wygląda twoje własne dziecko? - odparłam z niedowierzaniem czemu towarzyszył śmiech rodziców.
- Wpadniesz w sobotę do nas a obiad?
- Nie wiem... musiałabym sprawdzić czy nie mam żadnych planów...
- Teraz już masz. Wpadnij, zrobię twoje ulubione danie.
- Dobrze, będę. - nie wiedziałam jak Ash na to zareaguje ale klamka zapadła, może mnie pozbawić wszystkiego ale nie kontaktu z rodziną.
- Przyprowadzać tego swojego chłopaka, chętnie go z ojcem poznamy.
- A więc o to chodzi... a ja myślałam, że naprawdę się stęskniliście...
- Dziwisz się, przeczytałam twoja wiadomości. Nigdy nie przyprowadziłaś do domu żadnego chłopaka a nagle się wyprowadzasz. I to do mężczyzny, o którym pierwszy raz zły słyszę. To nie jest normalne.

CZYTASZ
Kocha, lubi, szanuje?
RomanceCo jeśli dziewczyna spotka po latach swoją młodzieńczą miłość? A co jeśli on nie jest już tym za kogo się podaje? Szanuje? Nie. Lubi? Nie. Więc może kocha? Nie wiem...