Ostatnia prosta. To już koniec. Za tą granicą nie ma już nic. Nie ma bólu, nie ma cierpienia, nie ma problemów. Tylko spokój, którego nie zmąci nikt. Miejsce idealne - będę w końcu szczęśliwy. Dostanę to o czym od tak dawna marzyłem. Śmierć. Umieranie ze świadomością, że nareszcie odpocznę jest wspaniałe. Nie liczy się już dla mnie nic. Nic mnie nie skrzywdzi. Po drugiej stronie nie ma ani Axel'a, ani Hery, ani moich traum, ani prześladowców. Tam będzie mi dobrze.
Przysunąłem się bliżej krawędzi. Nie wydaje się wcale wysoko. Przez całe ciało przeszedł dreszcz. Leki zaczynają działać? Kilka minut i zemdleję. Potem spadnę do wody bo stracę kontrolę nad ciałem i już. Jestem po drugiej stronie. Zachód słońca jest taki piękny. Ten most też, z resztą tak jak boisko. Tokio to ogólnie piękne miasto. Miasto dla innych - nie dla mnie. Wydaje mi się, że takie czekanie na śmierć jest całkiem przyjemne. Nie czuję nic.
Nie jestem smutny - wręcz przeciwnie - nareszcie uwolnię się od tego życia. Może boli mnie to, że zostawiam Herę. Nie zasłużył na cierpienie, jednak nigdy szczerze go nie kochałem. Wyszło by to prędzej czy później. Hera był dla mnie przyjacielem, pomocą, ratunkiem przed światem. Był dla mnie bardzo ważny, a ja nie zasłużyłem na tak wspaniałą osobę jak on. Mam nadzieję, że nie będzie za mną płakał.
Napisałem mu wiadomość. Wszystko w niej wyjaśniłem. Dlaczego wczoraj widział mnie po raz ostatni, dlaczego chcę to wszystko skończyć i wyjawiłem mu prawdę o nieszczerym uczuciu. Czułem się jak najgorszy człowiek na świecie pisząc to. Poprosiłem go by myślał o mnie, mimo to wiem, że będzie mu ciężko. Wiem, jak bardzo mnie kochał i wiem, że zrobiłby dla mnie wszystko. A ja nie potrafiłem tego docenić. Widzę to dopiero teraz - stojąc poza barierką mostu.
Poczułem, że powoli tracę kontrolę nad ciałem i myślami. Dziwny, błogi stan zaczął opanowywać moje ciało i umysł. To było wspaniałe. Spokój ogarnął mnie całego a przed oczami widziałem jedynie wodę, w której zaraz się zanurzę. Straciłem czucie w rękach i nogach. To już teraz? To już ten moment, na który czekałem te cholerne siedemnaście lat? Po wszystkim co przeżyłem mogę zaznać tego cholernego spokoju i uczucia spełnienia?
Puściłem jedną rękę.
Puściłem drugą.
Wiatr zaczął owiewać moje sparaliżowane ciało.
Leciałem, jakby bez końca.
Ostatnie do usłyszałem to rozpaczliwy krzyk białowłosego
- BYRON NIE!
xxxxx
No - mam nadzieję, że miło czytało wam się tę książkę
Dziękuję wam za te pół roku.
Zapraszam na inne moje książki <33
CZYTASZ
Bez granic| Inazuma Eleven
Fanfic× ZAKOŃCZONE× TW: samookaleczenie, samobójstwo, depresja ... -Aphordi - usłyszałem głos. Nawet wiem do kogo należał. Powoli otworzyłem piekące oczy i spojrzałem na osobę leżącą koło mnie. O głowę wyższy brunet leżący obok bez koszulki. Mogę budzić...