9

1.5K 96 20
                                    

- Jest już późna godzina i dużo się wydarzyło, więc na chwilę obecną skończymy naszą misję. Udało nam się zgromadzić dość sporo informacji. Wiemy teraz, gdzie znajduje się jego kryjówka oraz jaką zdolnością dysponuje, a to już naprawdę dużo. Przestępca niestety uciekł, ale następnym razem będziemy bardziej przygotowani. W południe spiszemy raport z całej misji i zaczniemy obmyślać nowy plan. Może on nam jednak zająć więcej czasu niż wcześniej, bądźcie więc cierpliwi i zgłaszajcie mi i Moriemu wszystko, co weźmiecie za niepokojące lub dziwne. - wytłumaczył Fukuzawa, gdy wszyscy znaleźli się na zewnątrz. Jak na jedną noc doświadczyli już wystarczająco dużo wrażeń. Wszyscy byli już wykończeni. Nie udało im się złapać przestępcy, pomimo że mieli go w zasięgu ręki. Nadzieja ich jednak nie opuszczała, wierzyli, że następnym razem uda im się zakończyć zadanie pomyślnie. Posiadali bardzo ważne informacje. Wiedzieli, na co mogą się przygotować kolejnym razem.
- Tylko oczywiście róbcie to z głową, nie przychodźcie z byle czym i nie oceniajcie zbyt pochopnie. Jeden zły ruch i wszystko może pójść na marne. - dodał Mori stanowczym głosem. Nie mogli pozwolić sobie na więcej porażek.
- Tak jest. - odpowiedzieli wszyscy niemal równocześnie, ale już bez żadnego entuzjazmu. Każdy marzył tylko o tym, aby oddać się w objęcia Morfeusza i zacząć nowy plan z pełnią sił.
Wszyscy opuścili las i po niecałej godzinie, mogli wreszcie udać się do swoich mieszkań. Wszyscy z wyjątkiem dwóch młodych mężczyzn, którzy pomimo takiego samego zmęczenia jak reszta postanowili jeszcze chwilę porozmawiać.

- W sumie to dlaczego ukrywałeś to, że jesteś omegą? - zapytał zaciekawiony Akutagawa. W zasadzie był w stanie zrozumieć powód, dla którego Atsushi chował to w tajemnicy, pewnie na jego miejscu zrobiłby to samo, ale zastanawiał się, czy nie ma za tym żadnej innej historii.
- Pewnie i tak nie zrozumiesz. To nie nad tobą znęcano się tyle czasu, nie tobie wytykano słabość i uległość. Przez całe życie wmawiano mi, że jestem nikim, że nic nie osiągnę. Mówili, że jestem zwykłym śmieciem, który nie powinien się nawet urodzić. Na początku to bolało, bardzo bolało. Płakałem całymi dniami i nocami, ale z czasem ból przechodził. Przestałem już później płakać i czuć ból psychiczny, jak i fizyczny. Każdy dzień był po prostu monotonią. Wiedziałem, co czeka mnie w następnym dniu, w końcu każdy był taki sam. Nikogo nie obchodziło moje wołanie o pomoc, a fakt bycia omegą tylko pogarszał sprawę. Gdy Dazai-san mi pomógł, pierwszy raz od dawna poczułem prawdziwą radość i ulgę. Powiedziałem mu, że jestem betą, bo bałem się, że potraktuje mnie jak inni. Nie jest łatwo tak żyć. Dawno miałem zamiar powiedzieć im prawdę, ale dni mijały, zacząłem zauważać, że ich nie obchodzi moja natura, a to jaki po prostu jestem. Było mi głupio po takim czasie się przyznać. - wyjaśnił wszystko dość szczegółowo białowłosy. Sam nie wiedział, dlaczego tak szybko otworzył się przed szarookim. W trakcie jego opowieści w jego oczach zagościło kilka łez. Po wyrzuceniu tego wszystkiego z siebie poczuł wielką ulgę. Wreszcie wyrzucił z siebie cały ból, który przez cały czas leżał mu na sercu. Był wdzięczny Akutagawie, że ten poświęcił parę chwil, aby go wysłuchać. Nie oczekiwał od niego zrozumienia, wsparcia czy jakiejkolwiek pomocy. Chciał, aby ktoś w końcu go posłuchał. Tak po prostu. Nie musiał nawet nic mówić.
- Rozumiem. Dużo złego przeżyłeś, ale to uczyniło cię silniejszym. Zobacz, do tej pory się nie poddałeś. Jesteś tutaj, teraz jest lepiej, to świadczy o twojej sile. Reszcie powinieneś powiedzieć o tym jak najszybciej. Prędzej czy później zaczną się domyślać i wtedy może być gorzej. Nie możesz tego ukrywać. Jak chcesz działać na misjach w takim stanie jak dzisiaj? Może i oni będą źli, ale cię nie odrzucą. Bycie omegą to przecież nie wstyd. Nie masz na to wpływu. Powinieneś zaakceptować siebie takim, jakim jesteś. - powiedział czarnowłosy. Można było wyczuć, że wszystkie słowa, jakie padły z jego ust, były prosto z serca.

Nakajima przez chwilę stał, patrząc się na starszego. Nie wiedział co powiedzieć. Ryuunosuke miał rację, Atsushi dobrze to wiedział. Bardziej dziwił go fakt, że wszystkie słowa, których potrzebował przez tyle lat, usłyszał od osoby, która jeszcze parę dni temu była w stanie pozbawić go zdrowia lub nawet życia. Jego serce zaczęło przyspieszać bicie. Coraz bardziej zauważał w Akutagawie opiekuńczego chłopaka, który tak naprawdę troszczy się o innych. Nie widział w nim teraz osoby, która odznacza się tylko zazdrością i podłością. Chciał, aby chłopak był taki przez cały czas. Nie rozumiał, dlaczego Ryuunosuke na co dzień zachowuje się tak wrednie. Może on też ma za sobą jakąś historię, która go zmieniła?
Sekundy mijały, a ciągle zaskoczony Nakajima przypatrywał się oczom ciemnowłosego, które teraz pięknie odbijały świtało latarni, stojącej naprzeciwko nich. Wzrok Akutagawy opuszczony był w ziemię. Dobrze zdawał sobie sprawę, że jest teraz obserwowany przez Atsushiego. Nie lubił kontaktu wzrokowego, dlatego na niego nie spojrzał, nie chciał jednak, aby białowłosy przestał na niego patrzeć, więc dalej wpatrywał się w chodnik, nie mając zamiaru przerywać tej chwili. Czuł wtedy przyjemne ciepło wypełniające jego serce. W ciągu tej nocy polubił to uczucie. Wcześniej go nie doświadczył, więc było to dla niego coś nowego.

Niestety nic nie może trwać wiecznie. Ta jakże miła chwila musiała zostać w końcu przerwana.
Atsushi ziewnął, przeciągając się. Zmęczenie w końcu dało o sobie znać. Akutagawa poszedł więc w swoją stronę, zostawiając Atsushiego przy jego mieszkaniu. Oboje mieli teraz mieszane uczucia względem siebie. Z jednej strony zdawali sobie sprawę z własnych uczuć i czuli, że są one odwzajemniane, z drugiej zaś coś ich przed tymi uczuciami powstrzymywało. Chyba oboje bali się wejść w głębszą relację. Co, jeśli będą siebie nawet nie umyślnie ranić? Myśli te ciągłe zaprzątały głowy partnerom misji.

Nakajima po wejściu do mieszkania, przebrał się szybko w swoją piżamę i oddał się przyjemności, jaką był sen. Wiedział też, że rano musi powiedzieć wszystkim prawdę. Ta myśl trochę go przerażała, ale słowa Ryuunosuke dodały mu odwagi. Na szczęście do pracy miał przyjść dopiero po południu, mógł więc się na spokojnie wyspać, a rano pomyśleć jak im to wszystko powie.



~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Dzisiejszy rozdział miał mniej akcji, ale za to uczucia Atsushiego i Ryuunosuke zaczęły się pogłębiać.

Na koniec rozdziału chciałabym podziękować za wszystkie wyświetlenia, gwiazdki i komentarze ^^. 

Zapach, który mnie rozkochał - shin soukoku omegaverseOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz