Idąc, zaczynał nabierać jednak wrażenia, że z każdym krokiem stresował się coraz bardziej. Zwłaszcza że nie miał pojęcia, od czego miałby zacząć rozmowę, nie mówiąc już o tym co mogłoby mieć miejsce po niej.
Poe nie mieszkał blisko detektywa, choć była to odległość, którą bez trudu można było pokonać spacerkiem. Dlatego Ranpo starał się poświęcić cały potrzebny mu, aby dojść czas, na przemyślenie i zaplanowanie tego co powinien powiedzieć, ale nie było to łatwe.
Co dobre kilka metrów przyłapywał się na tym, że kolejne cenne minuty stracił na panice, lub nic niezmieniających obawach. Nim się zorientował, przebył już połowę drogi, a w jego głowie wciąż panowała pustka.
Szczerze mówiąc, to miał poważny problem z przypomnieniem sobie kiedy po raz ostatni przeżywał tak coś, co nie stanowiło dla niego bezpośredniego zagrożenia. Teraz jednak coraz bardziej dotkliwie odczuwał niekontrolowane drżenie ciała, oraz to jaki trud zaczynało mu sprawiać łapanie tchu.
Kiedy już zobaczył docelowy budynek, dotarło do niego coś, co jedynie pogorszyło jego stan – wiedział, że Edgar jest w środku. Miał tego absolutną pewność, ale inny szczegół pozostawał bez odpowiedzi. Edogawa nie miał pewności, czy jego przyjście cokolwiek zmieni.
Nie wiedział, czy ukochany go wpuści, nie wiedział nawet co się z nim dzieje. Tak bardzo starał się to sprawdzić, ale jego „dar" nie chciał zadziałać. Detektyw nie potrafił jednak ocenić czy nie znał na tyle aż tak bliskiej mu osoby, czy po prostu stres nie pozwalał mu trzeźwo myśleć.
Kurwa on nie wiedział nawet, czy...
Nie...
Przyśpieszył kroku, nie będąc w stanie opanować drżenia całego ciała. Nie obchodziło go, czy Poe wpuści go sam, czy Ranpo będzie zmuszony wyważyć drzwi. Nie obchodziło go też jak trudna będzie czekająca go rozmowa i jak ciężko będzie mu wytłumaczyć to co się stało, albo ubrać w słowa te wszystkie uczucia, których nawet nie potrafił nazwać.
Tylko jedno miało dla niego znaczenie – to aby w końcu zobaczyć Allana, sprawdzić, czy wszystko z nim w porządku, no i zrobić wszystko, aby tylko mu pomóc. Zwłaszcza że był niemal święcie przekonany, że ukochany będzie potrzebować wsparcia, albo wręcz opieki.
Dlatego kiedy dopadł do drzwi, był już bliski płaczu. Jednak nie dlatego, że poczuł ulgę. Po prostu wiedział, że już był o krok od zakończenia tej całej chorej sytuacji... lub pogorszenia stanu zarówno jego jak i Edgara...
Nie wiedział, co mówił, czy raczej krzyczał kiedy zaczął dobijać się do drzwi. Później dotarło do niego jedynie, że musiał szybko zedrzeć gardło... i sąsiedzi Poe z pewnością nie byli zadowoleni...
Edgar wtedy wciąż leżał na podłodze, oderwany całkowicie od rzeczywistości. Przez to hałas naprawdę długo nie był w stanie do niego dotrzeć. Na szczęście nie tylko Allan był wtedy w środku.
Karl, słysząc nieustający łomot i krzyki znanej mu doskonale osoby niemalże oszalał. Coraz bardziej rozpaczliwie rzucał się w pobliżu swojego właściciela, skomląc przy tym, wręcz jakby coś sprawiało mu ogromny ból. Zdarzało mu się nawet dosłownie skakać po leżącym na podłodze mężczyźnie.
Właśnie to po dość krótkim czasie dotarło w końcu do Poe. Kiedy uświadomił sobie, że właśnie mężczyzna jego życia dobija się do drzwi mieszkania, aż skulił się na podłodze, a głos uwiązł mu w gardle.
Wpadł w absolutną panikę. Jego własne myśli zdawały mu się być na tyle głośne, że niemal całkowicie zagłuszały coraz bardziej zdesperowanego Ranpo. Pisarz nie wiedział, co ma zrobić. Nie miał pojęcia, nawet co przyjście mężczyzny oznaczało i czy był to bardzo dobry, czy bardzo zły znak. W dodatku zdecydowanie zbytnio bał się to sprawdzić.
CZYTASZ
Niezakończony świat [Ranpoe]
FanfictionCzasami nasze marzenia potrafią stać się naszym największym przekleństwem... Poe w końcu udało się dokonać tego, na co pracował przez lata - stworzył doskonałą powieść detektywistyczną. Jednak właśnie wtedy dotarło do niego, że już dawno zmienił sw...