Dziś był też ważny dzień. Dzień w którym Eri odzyska swoją wolność, a przynajmniej miałaś taka nadzieję..
Zerwałaś się z łóżka i poszłaś do łazienki się przygotować.. przez ostatni czas trenowałaś swoją indywidualność. Musisz przyznać, że bardzo ja rozwinęłaś cała ta sytuacja dał Ci takiej motywacji.. Mogłaś odrazu zwiększyć swoją szybkość i siłę. Polubiłaś tą moc, bardziej to pasowało do twojego stylu walki, ale nadal nie zmienia to faktu że moc odziedziczona przez matkę była lepsza. Zbiórka była za jakąś godzinę, więc miałaś trochę czasu aby rozmyślać o tym co zrobisz jak już dojdzie do walki, ale jakoś Ci to nie wchodziło w głowie jedynie miałaś Deku z którym nie chciałaś się rozstawać podczas tej całej akcji. Ubrałaś się w strój bohatera i wybiegłaś z pokoju. Poszłaś na umówione przez profesjonalnych bohaterów miejsce w raz z Deku. Nie odzywaliście się do siebie przez całą drogę, ale widziałaś jaki był zmotywowany i zamyślony jednocześnie. Gdy dotarliście do miejsca zobaczyłaś jeszcze kilka osób z klasy. Oczywiście od samego początku musiały zacząć się problemy i nie miałaś czasu się przywitać i do końca rozejrzeć. Do pierwszej walki nie byłaś wyznaczona, więc odrazu biegłaś za zielonookim. Bieganie długim korytarzem było na Twoją korzyść, póki ściany nie zaczęły się ruszać. Obróciłaś się do tyłu i zobaczyłaś, że zostałaś całkowicie sama. Długo nie myśląc zaczęłaś walić w ściany przy użyciu quirka, aby się przebić, gdy pierwsza ściana została rozwalona pojawiły się trzy następne. Zastanawiałaś się czy po prostu chcieli Cię zatrzymać, czy mają większe plany.. długo nie musiałaś czekać na odpowiedź. Poczułaś, że straciłaś ziemię pod nogami i leciałaś szybko w dół, próbowałaś zatrzymać się nogami, oraz rękami jednak nie przyniosło to skutku. Upadłaś na ziemię, a przed Tobą pojawił się przeciwnik. Szybko się podniosłaś na nogi szykując się do walki.
-Lepszej windy nie było?
Mężczyzna nic Ci nie odpowiedział tylko rzucił się na Ciebie z pięściami, zablokowałaś kilka ataków.
-Widze, że nie lubisz sobie pogadać, no nic to przejdźmy odrazu do rękoczynów.
Delikatnie uśmiechnęłaś się pod nosem, niestety musiałaś brać pod uwagę fakt, iż nie znasz mocy przeciwnika, oraz faktycznej jego siły. Podbiegłaś szybko do przeciwnika zadając kilka ciosów co było na Twoją niekorzyść. Osoba z którą walczysz ma władzę nad drewnem przez co masz w całej ręce powbijane małe drzazgi, które bolą jak cholera. Odsunęłaś się od niego, a Twój uśmiech momentalnie stał się większy. Pragnienie pokonania go stało się motywująca Cię siła. Szybka analiza.. władza nad drewnem wyrastającym z jego ciała. Czy jakiś bohater nie miał podobnej mocy? Mężczyzna nie dał Ci pomyśleć i zaatakował Cię kłoda wyrastająca z jego ręki. Całe szczęście byłaś szybsza i jej uniknęłaś, jednak kłoda podążała za Tobą. Zaczęłaś biec wokół przeciwnika, po jednym kółku gruba kłoda znalazła się zaplątana w jego osi. Wykorzystałaś szansę i postanowiłaś zaatakować od góry póki próbował ją cofnąć z powrotem do ręki. Uderzyłaś wystarczająco mocno, aby go oszołomić, jednak nie obyło się to bez poważniejszych konsekwencji. Krew zaczęła płynąć stróżkami po całym Twoim Ciele, za to co Ci zrobił miałaś go ochotę zabić. Wszędzie miałaś powbijane małe drewniane igiełki, usiadłaś w kącie i z pełnym skupieniem zaczęłaś wyjmować małe kawałki drewna z ręki. Minęło trochę czasu, a Twoja ręka przestała wyglądać jak kawałek jeża. Wyjmując drzazgi przeklinałaś ojca, że mógł Ci już wpakować w zestawie z szybkością i siłą dar regeneracji.. z myśli wyrwał Cię głos Twojego przeciwnika.
-Bolą jak cholera.. prawda [T/I]?
-Nie, łaskoczą.
-Huh? Co Ty na to że wyjmę je wszystkie w zamian, że zostaniesz tu do końca tego całego rabanu.
-Nie ma opcji.
-Nie interesuje Cię skąd znam Twoje imię?
-Nie do końca. Zakładam, że wiele takich przegrywów jak Ty je zna.
-Też racja. Wielu Cię też widziało jak byłaś mała.
Mężczyzna w jedym momencie wyjął wszystkie drzazgi, a Ty poczułaś ogromny ból.
-Nie zostanę tu.
-Wiem. Idź do niego i się przekonaj czy nadal żyje.
-Durne pionki mojego ojca.. długo macie zamiar mnie obserwować?
-Jesteś taka sama jak Twoja matka...
-Spadaj podludziu.
Cała obolała rozwaliłaś jedną ścianę przed którą pojawił się prosty korytarz. Wolnym krokiem szłaś przez ciemność, póki nie usłyszałaś trzasku dobiegającego z końca przejścia. Zaczęłaś biec w stronę hałasu. Zobaczyłaś rozwaloną wielką salę, a w niej martwego bohatera.. miałaś to gdzieś Twoim jedynym celem było znalezienie Deku, oglądałaś się za chłopakiem i nie mogłaś go znaleźć w Twoich oczach pojawiły się łzy. Przenosiłaś kamienie z miejsca na miejsce w coraz większej panice, póki nie usłyszałaś słowa "smash" wiedziałaś że to Twój chłopak a z serca spadł ogromny ciężar, a cała adrenalina, która dawała Ci siły w jednym momencie spadła gdy zobaczyłaś chłopaka na tle nieba z Eri uwiązaną na szyi.. delikatnie się uśmiechnęłaś, wiedziałaś że skoro dziewczynka jest przy nim to jest bezpieczna i wolna. Spojrzałaś na tonową kupę kamieni i uśmiechnęłaś się głupio. Miałaś sobie za złe tak głupie zmarnowanie ostatnich sił, ale Twoje serce cieszyło się, że nie znalazłaś tam swojej zakopanej miłości, a co gorsza martwej.. brakowało Ci sił na wstanie, a przed oczami pojawiły się mroczki wiedziałaś co się zaraz stanie ostatnimi resztkami sił przeczołgałaś się w bezpieczne miejsce, ponieważ wiedziałaś że walka trwa.
-Powodzenia Deku..-powiedziałaś ostatkami sił i zemdlałaś.
CZYTASZ
Co O Tobie Myśle? Deku x Reader
RomanceStatus opowieści: Nieskończona. (Ilustracje nie należą do mnie. Miłego czytania <3)