Prolog

1.7K 78 9
                                    

- Na pewno nie chcesz żebym cię odwiozła? - spytała Evelyn Young będąca moją, czasami trochę nadopiekuńczą, rodzicielką. Pokręciłam stanowczo głową i zanim zdążyła powiedzieć coś jeszcze pomachałam jej na pożegnanie i wyszłam z niedużego, ale ładnego domku do którego dopiero co się przeprowadziliśmy.

- Napisz mi SMSa jakby coś się działo! - zawołała za mną zanim zatrzasnęłam drzwi. Żwawym krokiem ruszyłam w stronę budynku mojej nowej szkoły wyciągając w tym czasie słuchawki i podłączając je do telefonu. Wybrałam pierwszą lepszą piosenkę byle by tylko nie myśleć co czeka mnie za parę chwil. Muszę przyznać, że trochę się bałam jak uda mi się "dogadać" z nowymi osobami i zaaklimatyzować w nowym otoczeniu. Moja szkoła w Cambridge była mała, a całe miasteczko spokojne i ciche. Tutaj wszystko było inne. Pełno dźwięków, świateł i ludzi chodzących po ulicach nawet w nocy. Nie przeszkadzało mi to, ale czułam się trochę zagubiona. Wolałam nie wiedzieć co stanie się kiedy wejdę do wielkiego budynku przepełnionego ponad trzystoma osobami. Zawsze bałam się tłoku bo stojąc pomiędzy tyloma osobami tylko mocniej odczuwałam swoją inność. Moje długie, chude nogi zbyt szybko przyniosły mnie na parking przed szkołą. Kręcili się tam uczniowie rozmawiający ze sobą i śmiejący się. Ze zdenerwowania przygryzłam mocno dolną wargę i patrząc uparcie w mój cel będący drzwiami do szkoły ruszyłam przez wielki plac. Dostrzegłam, że parę osób przyglądało mi się ciekawie. W sumie nic dziwnego, bo przecież jestem nowa, ale kiedy ktoś na mnie patrzył od razu wyobrażałam sobie, że w tym czasie myśli: "Ale ona jest dziwna...", albo "O jakaś nowa laska, na pewno jest głupia!". Nic w moim wyglądzie nie było odstraszającego, przynajmniej tak mi się wydaje. Nie miałam wysokiego mniemania o sobie i byłam skromną osobą, ale wiedziałam też, że nie jestem brzydka. To coś we mnie było nie tak. W końcu udało mi się pokonać drogę do wejścia, a stamtąd przez korytarz do wyznaczonej dla mnie szafki. Parę dni przed rozpoczęciem roku przyszłam tu z rodzicami żeby oglądnąć budynek do środka, a moi rodzice przy okazji zamienili parę słów z dyrektorem. Wyciągnęłam z kieszeni czarnych rurek mały kluczyk do szafki i otworzyłam ją żeby następnie wpakować do środka książki, które nie będą mi potrzebne na następną lekcję. Spojrzałam na mój plan lekcji gdzie oprócz nazw przedmiotów zapisałam sobie numery sal w jakich odbywając się lekcje. Całe szczęście, że mam dobrą orientację przestrzenną bo bez trudu trafiłam do odpowiedniej sali gdzie miała się za chwilę odbyć matematyka. Wybrałam miejsce najbardziej z tyłu, tak żeby nie zwracać na siebie niepotrzebnej uwagi. Rozglądnęłam się po pomieszczeniu do którego po kolei schodzili się uczniowie. Na szczęście nikt nie spojrzał na mnie. Tylko jakaś dziewczyna, która usiadła w ławce obok mojej uśmiechnęła się do mnie przyjacielsko. Nieśmiało odwzajemniłam uśmiech następnie spoglądając w inną stronę. Jest miła, ale pewnie nie będzie się chciała ze mną zaprzyjaźnić. I dobrze przecież nie mogłam mieć przyjaciół... W starej szkole kolegowałam się z paroma osobami, ale tutaj jest zupełnie inaczej. Do klasy weszła nauczycielka, a lekcja się zaczęła. Przez cały czas pilnie rozwiązywałam zadania skupiając się wyłącznie na nauce. Zawsze uczyłam się pilnie koncentrując uwagę na wykonywaniu zadań, co nie znaczy, że byłam kujonem. W domu nie uczyłam się jeśli nie musiałam bo nie sprawiało mi to najmniejszej przyjemności, ale w szkole nie pozostawało mi nic innego jak, może nawet nadmierne, wkuwanie. Nie chciałam po prostu zwracać uwagi innych na siebie bądź prowokować do jakiejkolwiek "wymiany" zdań udając, że przez cały czas jestem czymś zajęta. To było najlepsze rozwiązanie bo nawet jeśli ktoś chciał ze mną porozmawiać, a widział jak bardzo jestem czymś pochłonięta nie chciał mi przeszkadzać. 

- Samanta Young - zamarłam słysząc moje imię i nazwisko wypowiedziane przez nauczycielkę - Nowa uczennica, prawda?

Pokiwałam głową mierząc ją uważnym wzrokiem i licząc, że nie będzie wymagała ode mnie czegoś więcej.

- Chodź rozwiązać zadanie przy tablicy - rozkazała. Odetchnęłam głęboko zapewniając się w myślach, że wszystko będzie dobrze. Wstałam i szybkim krokiem podeszłam do wskazanego przez kobietę miejsca. Jak najszybciej umiałam rozwiązałam działanie, po czym nie czekając na jakąkolwiek reakcję lub pochwałę wróciłam na miejsce. Nauczycielka obrzuciła mnie tylko nieco zaskoczonym spojrzeniem i wywołała kolejnego ucznia. Ufff... Lekcja szybko dobiegła końca, a ja wyszłam na korytarz gdzie podeszłam do szafki w celu wymienienia książek na następną lekcję.

- Hej mistrzu matmy - usłyszałam za sobą i w jednym momencie poczułam jak moje serce gwałtownie przyśpiesza, a mi zaczyna brakować powietrza - Byłaś niezła! Na prawdę. Może powinnam brać u ciebie korki.

Odwróciłam się powoli i zobaczyłam tą samą dziewczynę, która wtedy się do mnie uśmiechnęła.

- Jestem Camila Foster - przedstawiła się - Jaką masz teraz lekcje?

Z hukiem zatrzasnęłam szafkę wyjmując wcześniej potrzebne książki i wymijając dziewczynę ruszyłam do odpowiedniej sali. Oddaliłam się szybkim krokiem, byle dalej do Camili. Było mi bardzo przykro, że tak się zachowałam, ale nie miałam wyboru...

Hej, hej! Jak się podoba? Domyślacie się jaką tajemnicę skrywa Samy i dla czego jest taka nieśmiała? Proszę komentujcie chcę wiedzieć co myślicie o moim pomyśle. Pewnie się zastanawiacie co do tego ma One Direction, ale nie martwcie się najpierw akcja musi się trochę rozkręcić, a nasza kochana piąteczka wkrótce zawita do tego opowiadania :) Wiem, że trochę, krótkie, ale to tylko prolog, a same rozdziały będą dłuższe. Będę wielbić za każdy komentarz, wejście lub gwiazdkę!

Natti :P

Szukając zrozumienia || 1DOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz