Przebrnęłam przez parę następnych lekcji, a potem poszłam na stołówkę. Teraz czułam się prawie tak samo zdenerwowana co wtedy kiedy zaczepiła mnie Camila. Na szczęście resztę lekcji miałyśmy osobno i jak na razie udało mi się nie spotkać dziewczyny. Weszłam do wielkiego pomieszczenia w którym było bardzo głośno. Wszyscy gadali jak najęci, albo śmiali się. Westchnęłam cicho i przeszłam przez salę, aż znalazłam się przy ladzie gdzie kucharka rozdawała uczniom jedzenie. Odebrałam od niej czerwoną, plastikową tackę na której stał talerz z sałatką, kotletem w panierce i ziemniakami. Rozejrzałam się w poszukiwaniu wolnego stolika, tak żebym mogła usiąść sama. W rogu na drugim końcu sali spostrzegłam mały i całkowicie puściutki stolik. Uśmiechnęłam się pod nosem i ruszyłam w tamtym kierunku. Kiedy już prawie byłam u celu ktoś chwycił mnie za rękę szarpiąc lekko.
- Mam cię! - z przerażeniem zdałam sobie sprawę, że to Camila - Strasznie trudno na ciebie wpaść. Zaczynałam się martwić, że przede mną uciekasz.
Powoli podniosłam wzrok na dziewczynę, która dalej trzymała mnie za rękę i chyba nie miała zamiaru puścić.
- Czemu tak nagle sobie poszłaś? - spytała, a patrząc na mnie uważniej spytała powoli - Wszystko dobrze? Wyglądasz jakbyś zobaczyła ducha.
Zupełnie nie wiedziałam co mam zrobić. Moja ręka niekontrolowanie zaczęła drżeć, a serce waliło jak młot.
- No powiedz coś! - zniecierpliwiła się - Nie masz powodów żeby się mnie bać.
Zamrugałam gwałtownie bo w moich oczach zbierały się łzy. Posłałam dziewczynie przepraszające spojrzenie po czym wyrwałam rękę z jej uścisku i usiadłam przy pustym stoliku.
- Nawet mnie nie wkurzaj - warknęła siadając na przeciwko mnie i podpierając brodę na rękach - Ja się tak łatwo kochana nie poddam! Zmuszę cię do mówienia.
Mierzyła mnie uważnym spojrzeniem. Jej upór był godny podziwu, ale nie wydałabym z siebie dźwięku nawet gdyby zagroziła mi śmiercią i podpaleniem domu ze śpiącą rodziną w środku. Westchnęłam i upewniwszy się, że nikt nie patrzy wyjęłam mały notesik, który zawsze miałam przy sobie oraz ołówek i na czystej kartce napisałam szybko: "Jestem niemową". Dziewczyna wytrzeszczyła na mnie oczy z bezbrzeżnym zdziwieniem wymalowanym na twarzy.
- Wciskasz mi kit? - spytała podejrzliwie. Pokręciłam głową uśmiechając się smutno. Taka była prawda. Urodziłam się niema i taka już miałam pozostać do końca życia. Dla tego nie chciałam zwracać uwagi. Bałam się po prostu, że ktoś, tak jak Camila, zaczepi mnie, a ja będę musiała jakoś mu uciec bo przecież nie będę mogła odpowiedzieć. Wolałam, żeby ludzie widzieli we mnie osobę zamkniętą w sobie i niezwracającą na siebie uwagi, niż dziewczynę, która nie potrafi mówić.
- Tak strasznie cię przepraszam - jęknęła podnosząc się z plastikowego krzesła i przytulając mnie. Uśmiechnęłam się do niej, a na kartce napisałam "Przeżyję :) Tylko nie mów nikomu, proszę".
- Jasne - zgodziła się siadając obok mnie - Jak chcesz będę mogła tutaj w szkole ci pomagać i jeśli to możliwe zastępować twój głos. Wszędzie będziemy razem chodzić, mogę u dyrka załatwić, żebyśmy wszystkie lekcje miały razem. "Super! Dziękuję" - skomentowałam "Chciałabyś zostać moją przyjaciółką?".
- No co ty? - zaśmiała się, a ja przez sekundę pomyślałam, że nie będzie chciała przyjaźnić się z osobą z którą nie da się normalnie pogadać - Oczywiście!
"Ufff... Nastraszyłaś mnie!" - napisałam i trąciłam ją ramieniem żeby spojrzała na kartkę.
- Przepraszam - uśmiechnęła się na co ja zrobiłam to samo - Jedz już bo ci wystygnie.

CZYTASZ
Szukając zrozumienia || 1D
FanfictionSamanta Young nie jest zwyczajną nastolatką. Przeprowadza się z małego miasteczka Cambridge w United Kingdom do samego centrum Londynu wraz z rodzicami - Evelyn i Martin Young - oraz młodszą siostrą Danielle. Tam idzie do nowej szkoły i poznaje nowy...