Rozdział drugi

32 2 0
                                    


Uwielbiałam ten budynek. Płaskorzeźby, ręcznie robione meble, ta klasyka, która pokazywała, że nie jesteś u byle kogo. Weszłyśmy do jednego z gabinetów. Usiadłam na moim miejscu i założyłam nogę na nogę. Mój wzrok cały czas śledził Camilę oraz Astrę.

Pierwsza siedziała przy komputerze i przygotowywała projektor, a ja coraz bardziej stawałam się niecierpliwa. Pobłądziłam wzrokiem po Astrze, która ubrana była w bardzo elegancką czarną sukienkę nad kolano – typu hiszpanka.

Usiadła z gracją, przestawiając krzesło bokiem do projektora. Po chwili koło mojej ręki pojawiła się szklanka, a gosposia zaczęła nalewać whisky. Moje oczy zaczęły napełniać się krwią, czuje, że to dzisiaj. Wszystko w środku szalało z emocji, a cierpliwość szła w zapomnienie.

— Macie coś. — stwierdziłam bez namysłu, zataczając kółka szklanką. Głośne westchnięcie Astry spowodowało, że wyprostowałam się i spojrzałam prosto w ścianę. Niecierpliwie oczekiwałam ukazania się czegokolwiek.

— Enzo Rinaldi — gęsia skórka przeszyła moje całe ciało, oczy zaczęły dokładnie analizować twarz Astry, która przeszywając mnie wzrokiem, rzucała we mnie informacjami.

— Lat 34, zamieszkuje obecnie południową część Włoch. Trochę potrwa zanim zlokalizujemy dokładnie jego posiadłość. Syn Gianniego Rinaldi, on natomiast...

— On nie żyje, wiem o tym — przerwałam jej, został zamordowany w dniu naszej ucieczki. Tylko tyle wiem, tyle mogliśmy się dowiedzieć, będąc już dawno w ukryciu.

— Dokładnie, Enzo posiadł całe południe, jak i część Rosji, ich towar jest tam znany. — przerwała na chwilę, aby złapać myśli. — Ale to nie jest ważne. Za tydzień w Rzymie odbywa się coroczna Gala Dzieci Niechcianych.

Na tą informację podniosłam wysoko brew i oparłam się o krzesło jeszcze bardziej, niemalże się na nim bujając.

Słyszałam kiedyś o tym. A o tym, że się odbyła, dowiadywaliśmy się po fakcie. W gazetach i telewizji ukazywała się lista darczyńców - oczywiście w rankingu. Kto dał więcej, kto dał najmniej. Typowe przechwalanie się ilością pieniędzy i władzą.

— Nie wiem, czy układałaś jakiś plan w głowie, ale musi poczekać. Będziesz musiała być bardzo cierpliwa. — na te słowa byłam bardzo zaintrygowana, co miała na myśli? Chciałam go jak najszybciej skończyć i nie ciągnąć już tego oczekiwania w nieskończoność.

— Martino jest dla Enzo jak dla Ciebie Marta. — uśmiech miałam szerszy, niż kiedykolwiek sądziłam, że może być. Na ekranie pojawiło się zdjęcie. — Zaczniemy od niego. Na gali. Twoja rola? Dziennikarka, poznasz Enzo, udzielisz wywiadu. Nie jest on znany, nie piszą o nim w żadnych mediach, więc mam nadzieje, że Twój urok osobisty go przełamie. Zakręć się, potem pozbądź się Martino, a dalszą część planu przedstawię Ci po wszystkim.

Podniosłam brwi wysoko i zerknęłam na zdjęcie mężczyzny, około 60 lat, siwawy. Oczy miał piwne, a uśmiech cwaniacki. Myślę, że jest kimś ważnym w ich hierarchii, a to jest jak miód na moje uszy. Martino Rossi, posiadacz sieci klubów i kasyn- wszystko wypisane jak na prezentacji.

Na takich galach jedno jest najlepsze, z bronią nie wejdziesz. Czyli nikt nie będzie uzbrojony, a każdy jest przeszukiwany bardzo dokładnie. Dobrze, że jako kobieta, mogę ochronę okręcić wokół palca, a ewentualne zaalarmowanie bramek, wytłumaczyć kolczykami.

Przewróciłam oczami wyobrażając sobie tą całą sytuację i przełknęłam ślinę.

Ja, jak i on – Enzo - jesteśmy sobie pisani, albo on, albo ja. Lata temu nasze rodziny ściągnęły na nas ten los.

Zacznijmy od nowaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz