Rozdział 3

398 17 67
                                    

- Harumi uciekaj - wydarł się Lloyd, trzymając się kamiennego słupa.
- Nie mogę się ruszyć - zawołałam.
Lloyd zaczął podchodzić do mnie, ignorując wołania przyjaciół i uważając żeby nie wpaść w wyrwę.
- Lloyd uciekaj stąd - zawołałam.
- Przepraszam - powiedział ze łzami w oczach i przywołał moc. Narysował na moim zakrwawionym przedramieniu literę A, po czym rzucił się na zbliżającego się, ostatniego Oni.

Siła uderzenia spowodowała, że oboje zaczęli wpadać do wyrwy. Oni się jednak nie poddawał. Zdołał się czegoś chwycić, a Lloyd złapał go za szyję.
- Głupcze, chcesz, żebyśmy zginęli - spytał Ukryty, co o dziwo zdołałam usłyszeć.
- Jeśli to uratuje moich przyjaciół, to jestem gotowy się poświęcić - powiedział blondyn i wbił nóż w rękę Oni. Ten puścił się i zaczęli wpadać w wyrwę. Lloyd zdołał jeszcze stworzyć ogromną kulę energii, którą wypuścił w momencie przechodzenia przez portal, co wywołało potężną eksplozję.
- NIEEEEE - krzyknęłam, czując jak coś we mnie pęka.
Chwilę później eksplozja odrzuciłam mnie w tył pozbawiając przytomności.

- Nieee - obudziłam się z krzykiem. Byłam cała zalana potem. Próbowałam uspokoić oddech, czując, jak żołądek wywraca fikołki. Było mi nie dobrze. Szybko zerwałam się z łóżka i pobiegłam do łazienki. Kucnęłam na ziemi i zaczęłam wymiotować. Czułam się dziwnie. Tak jakbym zaraz miała wypluć z siebie cały żołądek, który tak naprawdę jest pusty.
- Harumi co Ci jest? - nagle do łazienki weszły Nya i Skylor.

- Ja... sama nie wiem - powiedziałam, gdy mój żołądek się uspokoił - Miałam koszmar, obudziłam się z mdłościami no i jesteśmy tutaj.
- Dziwne. Takie mdłości nie są normalne - stwierdziła Nya.
- No chyba, że jest się w... - Skylor aż zaświeciły się oczy.
- Nawet o tym nie myśl - nie pozwoliłam jej skończyć, wstając - Pewnie się czymś wczoraj strułam i tyle. Zresztą to nie możliwe. Ja przecież nie.... - przerwałam uświadamiając sobie jedną rzecz. Mój żołądek ponownie zaczął robić akrobacje.

Ponownie zwymiotowałam.
Ten dzień zaczął się bardzo źle. I obawiam się tego, co się jeszcze stanie.

- Rumi powinnaś to sprawdzić. Dla bez...
- Nie jestem w ciąży - powiedziałam, podchodząc do umywalki, w celu umycia twarzy - Nie jestem. Po prostu się czymś zatrułam i tyle. Plus miałam koszmar, który był dość realistyczny i się przestraszyłam.
- Jesteś pewna? - naciskała Nya.
- Tak.będzie dobrze - powiedziałam i wyszłam z łazienki.

Weszłam do swojego pokoju i usiadłam na swoim łóżku. Już było dobrze. Już zaczęłam się godzić z tym wszystkim, ale nie musi się dziać coś jeszcze. Znowu te cholerne koszmary. A na dodatek te mdłości. Ja nie mogę być w ciąży. Nie mogę. Ja sobie nie dam rady. Bez Lloyda?

Nie, to jest zwykłe zatrucie, nie ciąża Rumi. Wszystko jest dobrze. To tylko głupie zatrucie.

Po chwili wstałam, zabrałam jakieś szare getry, żółtą bluzę i bieliznę, po czym udałam się do łazienki, żeby się ubrać. Następnie udałam się na dziedziniec. Musiałam odetchnąć. Jednak to co zobaczyłam, zaskoczyło mnie.
Cole trenował właśnie z Vanią.
Walczyli, ale chłopak widocznie dawał fory, zapewne nie chcąc zrobić krzywdy złotowłosej. Szczerze? Wyglądają razem słodko, ale sami chyba nie wiedzą, czy coś do siebie czują.

Mimowolnie zaczęłam myśleć o tej nowej grupie przestępczej. Skąd mieli miecz Lloyda? Czy znaleźli jego ciało? A może on jednak żyje? A jeśli tak to gdzie teraz jest?
Nie nie nie, stop. Lloyd nie żyje. Poświęcił się i nic już tego nie zmieni. Pogodziłam się z tym i pora zacząć na nowo cieszyć się życiem. Nic już nie wskrzesi Lloyda więc muszę przestać o nim myśleć. Nic więcej nie zrobię.

Mam tylko nadzieję, że Violet będzie coś wiedziała. Jak ja jej dawno nie widziałam. Fajnie będzie znowu pogadać. Zastanawia mnie jak teraz to wszystko wygląda. Zapewne parę rzeczy się zmieniło. Nie mogę się doczekać.

Nagle poczułam jakiś zapach. Zapewne to Zane robił już śniadanie. Nie wiedziałam tylko co dziś gotuje. Uznałam, że mu pomogę.
Udałam się do środka i doznałam kolejnego szoku. W kuchni nie było Zane'a. Zobaczyłam Kai'a i Skylor. Byli odwróceni do mnie plecami, ale było widać, że są szczęśliwi. W pewnym momencie brunet pocałował dziewczynę, na co ta się zaśmiała.

Szybko cofnęłam się, żeby im nie przeszkadzać, po czym zapukałam w drewnianą framugę i ponownie weszłam do kuchni.
- Czyżby Zane usunął program kucharski? - zaśmiałam się, gdy odwrócili się w moją stronę.
- Nie. Stwierdziliśmy, że go wyręczymy - wyjaśnił Kai.
- Jak się.... - zaczęła Skylor, ale chyba coś sobie przypomniała, bo wyglądała na zmieszaną - Spało?
- A dobrze. Zapomniałam jakie tu są wygodne łóżka - oznajmiłam, zrozumiawszy, o co chodziło czerwonowłosej - Co tam pichcicie?
- Jajecznicę na boczku ze szczypiorkiem i pomidorem, według mojego tradycyjnego przepisu - wyjaśniła dziewczyna.
- Szalejecie. Nie będę wam w takim razie przeszkadzać - powiedziałam, patrząc wymownie na Skylor, po czym udałam się do pokoju.

Podeszłam do burka na którym leżała szabla Lloyda. Zaczęłam się jej przyglądać. Dopiero teraz dostrzegłam, że jest lekko zmodyfikowana. Rękojeść została wydłużona, a do klingi są doczepione jakieś niewielkie kabelki. Po chwili zauważyłam również przycisk.

Oddaliłam broń jak najbardziej od siebie i wcisnęłam guzik. Rozległo się ciche buczenie, a ostrze pokryło się jakimś jaskrawym blaskiem. Czymś na kształt lasera, czy coś.
- Nie podoba mi się to - pomyślałam i wyciągnęłam swój nóż. Zbliżyłam jego ostrze do ostrza szabli. Przy dotknięciu napotkałam opór, przy którym posypały się iskry lecz gdy użyłam więcej siły miecz przeciął ostrze noża, jak gdyby było z papieru.
- Jeśli to ostrze może przecinać z taką łatwością broń, a oni mają takich mieczy więcej, to mamy ogromny problem - pomyślałam, wyłączając miecz, który powrócił do wyglądu zwykłej broni - Muszę go wziąć ze sobą. Borg może będzie coś wiedzieć.

- Śniadanie - usłyszałam nagle głos Kai'a z korytarza - Wstawać śpiochy.
Odłożyłam miecz i resztę noża na biurko i ruszyłam do kuchni.

Ninjago Przebaczenie 3 Niespodziewany Wróg [ZAKOŃCZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz