Stąpał po schodach, cały oblany rumieńcem, i wzrokiem świdrował po plecach Kuroo, który szedł przed nim. Serce biło mu niewiarygodnie szybko, a dłonie trzęsły się, co strasznie go irytowało. Jego zmysły były zamglone i sam tak naprawdę nie wiedział, co robi i jak ma reagować. Każdy ruch wykonywał automatycznie, nie myślał nad nim. Układał w myślach scenariusze, co powiedzieć i kiedy, żeby zapobiec wrażeniu, że tego nie chce. Bo było wręcz przeciwnie, chciał tego aż za bardzo.
Kuroo nie puszczał jego dłoni nawet na sekundę, za to ściskał ją mocno, co chwilę zerkając przez ramię w stronę Kenmy. Uśmiechał się do niego, a policzki Kozume za każdym razem paliły mocniej i sprawiały wrażenie, jakby skóra z ciepła aż go szczypała. Przełknął z trudem ślinę, gdy Kuroo otwierał drzwi do jego pokoju i, nie dając mu nawet chwili na wzięcie oddechu, pocałował go miękko. Włożył w ten gest wszystkie uczucia, których nie potrafił ubrać w słowa. Całował go tak, żeby przekazać mu jak najwięcej pewności siebie i by nie spinał się z każdym następnym pocałunkiem.
– Kiedy twoja mama wraca z pracy? – zapytał cicho, jakby bał się, że ktoś ich usłyszy.
Kenma pomyślał chwilę. Gdyby nie te pytanie, całkowicie zatraciłby się w pocałunkach. Wyłączył zmysły i wyrzucił w głowy niepotrzebne myśli, by został w nich jedynie Kuroo.
– Po dwudziestej – szepnął, dziwiąc się później, że jego gardło opuściły jakiekolwiek słowa.
Kuroo skinął głową, uśmiechając się delikatnie. Znów go pocałował, tym razem nieco łapczywiej. Nie spieszył się. Kuroo koił jego nerwy i wyciszał myśli, a Kenma nie zauważył nawet, kiedy jego ruchy przestały być sztywne, a sam pozwolił mu na coraz więcej.
Westchnął ciężko, gdy poczuł dłonie Tetsurō na swoich żebrach i mógł przysiąc, że jego skóra w tamtym miejscu płonęła. Zrobił krok w tył i, wyczuwając nogami ramę łóżka, pozwolił delikatnie położyć się na materacu i poduszkach. Wydawało się, jakby w pokoju brakowało tlenu. Było mu duszo, gorąco, czuł się, jakby w gardle ugrzązł mu piach. Czuł na sobie ciepły oddech Kuroo i masę pocałunków, składanych w okolicach obojczyków. Sam swoje dłonie trzymał na jego plecach i bawił się materiałem jego koszulki. Był tak strasznie uległy i czuł to każdą, pocałowaną przez Kuroo, częścią swojego ciała.
Tetsurō chyba nawet coś do niego mówił, jednak nie odnotował z jego bełkotów ani jednego słowa. Szumiało mu w uszach, a ciężar Kuroo na nim sprawiał, że wierzył w prawdziwość tej chwili. Inaczej uznałby, że to sen czy inne złudzenie. Nie nadążał nad tempem swojego oddechu, ale nawet przez moment nie spróbował go ustabilizować. Kuroo stanowczo mu na to nie pozwalał, ściągając mu bluzę przez głowę. Wtedy Kenma nieco oprzytomniał i zamrugał pare razy, wyostrzając swój wzrok.
Tetsurō przez chwilę nie wykonywał żadnej czynności, jakby czekał na Kenmę i dał mu moment, w którym mógłby spokojnie odetchnąć, jednak wtedy to blondyn złapał go za kark i pocałował. Nie był to w żadnym stopniu pewny pocałunek, raczej delikatny, Kuroo ledwo co wyczuł go na swoich ustach. Nie było w nim ładu, ale obydwoje byli zbyt rozkojarzeni, żeby o to dbać. Po prostu czerpali z tych chwil jak najwiecej, z każdą sekundą chcąc być jeszcze bliżej siebie nawzajem.
Kenma czuł pod plecami przyjemną pościel, która łaskotała go w kark. Na klatce piersiowej piekły go pocałunki i dotyk dłoni Kuroo, które wirowały w kółko. Nie mógł oprzeć się wrażeniu, że Kuroo niby specjalnie robił to nadzwyczaj delikatnie. Jakby chciał go rozdrażnić i doprowadzić do płaczu.
Emocje kotłowały się w nim na tyle, że przestał racjonalnie myśleć. I gdyby miałby być wtedy szczery, ten stan podobał mu się aż za bardzo. Był jak zaczarowany. Sam nie wiedział wtedy, co w niego wstąpiło. Dlaczego ten chłopak działał na niego tak mocno, że zaczynał odczuwać emocje, których nie doświadczył nigdy wcześniej? Skąd wzięło się w nim tyle uczuć, by rozpalać dziurę w sercu Kenmy?
CZYTASZ
Głośny szept ||KuroKen||
Фанфик❝Nawet jeżeli on krótką minutę temu żałośnie płakał mu w koszulkę, wciąż wydawał się niczym w miodzie i mleku kąpany, choć oni byli jedynie nastolatkami, beznadziejnie zakochanymi, całującymi się w środku przerażającej burzy w pustym domu. ❞ ᴛᴡ: eat...