r. 21. Przeklęta pieczęć

66 6 4
                                    

Spotkanie z Kirito trochę ją uspokoiło i dodało siły na dalsze próby zachowania człowieczeństwa, jak i własnej tożsamości, wobec wymagań stawianych przez resztę dorosłych, z którymi miała kontakt w bazie. Dzięki temu kolejny trening z Danzo, który odbył się następnego dnia, nie był czymś, co znów mogło przyprawić ją o wiele negatywnych myśli, a elementem konspiracji, traktowanym przez nią niejako jak prawdziwa misja w największej tajności.

Jej motywacja dodawała autentyczności hardej i niezłomnej postawie, którą już przecież tak wiele razy udało jej się pokazywać, a która stopniałaby, gdyby ciężkie emocje nabyte przez ostatnich kilka dni, głównie przez wypowiedzi nowego trenera, puściły w niekontrolowany sposób. Sama się temu dziwiła, ale mimo zwykłej postawy Danzo, bez żadnych hamulców, współczucia czy łagodności, czuła pewność siebie i niebywałą zawziętość, które wróciły do niej wraz z wyznaniami zaufanego mistrza i okazanym przez niego wsparciem.

Dzień więc mijał przewidywalnie, dając poczucie stabilności i względnego bezpieczeństwa aż do momentu, w którym Shimura pierwszy raz zdecydował o tym, aby skrócić jej trening. Mężczyzna odesłał ją do celi jeszcze na długo przed kolacją, co tak ją zaskoczyło, że nie mogła przestać myśleć o tym, czemu podjął taką decyzję. W końcu wiedziała, że trening był dla niego bardzo ważnym stałym elementem i wykorzystywał jego każdą chwilę do maksimum, nie zważając na samopoczucie obiektu 058. Jeszcze nigdy nie puścił jej nawet kilka minut przed czasem, a co dopiero kilka godzin.

Z pewną dezorientacją siedziała w celi i choć ciągnęło ją do głębszego odpoczynku, to ostatecznie zabrała się do nauki, wertując kolejne rozdziały ksiąg o sztuce ninja. To był jedyny pomysł, który według Wery mógł uzasadnić decyzję starszego pana - nadrobienie materiału, ponieważ praktycznie zawsze uważał, że dziewczynka jest z nim do tyłu, choć przecież mocno się starała, aby chłonąć jak najwięcej wiedzy, mimo tego, że nadal jej tempo czytania nie było tak szybkie i płynne, jak by chciała.

Po kilku godzinach z silnego skupienia na nauce wyrwał ją dźwięk przesuwania metalowej zasuwy zasłaniającej otwór, którym zawsze podawano jedzenie. Przez to, jak bardzo nietypowym wydarzeniem było zwolnienie z treningu przez Danzo, straciła poczucie czasu i kolacja, mimo swojej regularnej godziny, po prostu ją zaskoczyła. Moment ten jednak trochę pozwolił jej się rozluźnić, bo zrozumiała, że jeśli jest już tak późno, to możliwe, iż starszy pan naprawdę nie miał innej motywacji niż odesłanie w ramach czasu na naukę.

Z lżejszymi myślami zjadła posiłek i już miała wrócić do książek, kiedy do celi weszła pracownica bazy, aby odebrać tacę. Było to o tyle niestandardowe, że już od dłuższego czasu zabierano naczynia w taki sam sposób, w jaki zostawiano je pełne. Większe zdziwienie wywarł jednak na brązowowłosej fakt, że kiedy tylko kobieta wyszła nie zamknęła za sobą drzwi, a chwilę później pojawił się w nich Orochimaru.

Jego widok bardzo ją zaskoczył, a postawa zaniepokoiła. Wpatrywał się w nią bez słowa, lekko się uśmiechając.

– Orochimaru-sensei...? – powiedziała niepewnie, nie wiedząc, jak ma się zachować. Bardzo chciała poczuć pewność siebie przy nowym trenerze tak, jak potrafiła czasem w obecności Danzo, jednak jedyne, co ją ogarniało, to strach.

Mężczyzna nie wydobył z siebie żadnego dźwięku, tylko przeciągnął swoim długim językiem po wargach. Wera nie mogła opanować paniki, choć starała się wmawiać sobie, że wężooki wcale nie chce zrobić jej krzywdy. Mimo wszystko znów czuła się przy nim jak ofiara, zwierzę, które ma zostać upolowane.

Oddech dziewczynki przyspieszył, a chęć ucieczki wzmogła się w momencie, kiedy zdarzyło się coś, czego zupełnie się nie spodziewała. Szyja białoskórego wydłużyła się w nienaturalny sposób, a jego głowa niebezpiecznie zbliżała się w jej kierunku.

Naruto - the wenin sagaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz