V. Randka

167 19 3
                                    

Obudziło je natarczywe pukanie do drzwi. Yvette otwarła zaspane oczy i ujrzała Mathilde, która podnosiła się z łóżka i nakładała na siebie szlafrok.

- Śpij dalej. Sprawdzę kto to - powiedziała cicho i przeszła z sypialni na korytarz.

Otworzyła drzwi i niemal stanęła jak wryta, widząc Ginette w progu.

- Co ty tu robisz?! - wysyczała wychodząc szybko na klatkę schodową i zamykając za sobą drzwi.

- Przyszłam cię przeprosić - westchnęła ciężko - Zachowałam się wczoraj jak idiotka.

Mathilde przyłożyła palce do skroni i z trudem pohamowała wściekłość. Musiała przymknąć na parę sekund oczy, a gdy zdecydowała się ponownie spojrzeć na Ginette, dziewczyna siedziała już na schodach paląc papierosa.

- Jesteś nienormalna! Nie mogłaś napisać listu?

- Mogłam, ale wydawało mi się, że tak będzie lepiej.

- Nie jest kurwa - warknęła - Lepiej już idź, zanim Yvette cię zobaczy - Mathilde wycofywała się pod drzwi.

- Proszę... daj mi kolejną szansę. Wczoraj spieprzyłam po całości, ale...

- Ginette! Nie ma żadnego „ale". Nie możemy się widywać i tyle.

Dziewczyna podeszła do Mathlide i stanęła z nią niemal twarzą w twarz. Próbowała doszukać się w oczach dawnej przyjaciółki jakiegoś potwierdzenia jej słów. Nie wierzyła, że Mathilde faktycznie tak myśli.

- Proszę cię - wyjąkała zmęczona - mącisz mi w głowie...

Ginette zacisnęła mocno usta i odsunęła się o kilka kroków w tył.  Zgasiła papierosa o ścianę zaraz obok głowy Mathilde i wyrzuciła jego resztkę nieopodal.

- Dlaczego nie powiesz jej, że się ze mną widujesz? - zapytała po chwili, mrużąc przy tym oczy.
Brunetka zaśmiała się sarkastycznie i spojrzała z niedowierzaniem na rozmówczynię.

- Dlaczego?! - krzyknęła półgłosem, ale zaraz się zreflektowała, bojąc się, że Yvette się obudzi - Bo ona cię nie cierpi, a ja nie mam zamiaru się z nią kłócić. Zrozum to wreszcie. Między nami nic nie będzie! Muszę wracać, a ty nie przychodź tutaj więcej.

Weszła z powrotem do mieszkania i od razu oparła się plecami o drzwi, biorąc kilka głębszych oddechów.
Wróciła po kilku chwilach do sypialni i spojrzała na śpiąca Yvette. Boże, wyglądała tak pięknie bez makijażu, z porozrzucanymi włosami na poduszce, oddychając miarowo. Czuła się jak śmietnik po tym co wczoraj chciała zrobić. Jak mogłaby skrzywdzić kobietę która kocha tak bardzo?

- Długo będziesz mi się tak przyglądać? - zapytała rozbawiona blondynka, nie otwierając oczu.
Mathilde odchrząknęła.

- Wybacz - stwierdziła a na jej ustach pojawił się lekki uśmiech.

- Kto to był?

- Bezdomny, próbował wyżebrać pieniądze - kolejne kłamstwa przychodziły jej coraz lżej.

Zaczęła się zastanawiać czy nie prościej byłoby powiedzieć Yvette o jej spotkaniu z Ginette, o tym pocałunku i o tym, że przez jej myśl przeszła zdrada. Czy to byłby koniec ich związku? Przecież finalnie (oprócz tego pocałunku) między nią a Ginette nic nie zaszło. Wiedziała jednak, że Yvette bywa nerwowa i często opacznie interpretuje niektóre sytuacje.

Położyła się obok partnerki i założyła kosmyk jej włosów za ucho. Kobieta otwarła jedno oko i przybliżyła się do Mathilde, całując ją lekko w usta.

Dzieli nas przepaść [ZAKOŃCZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz