44. Ostatni sprawiedliwy w Qinghe p.1

95 19 13
                                    


Generał nie mógł powstrzymać rozbawienia, nawet kiedy ten zemdlał. Musiał przyznać, że mógłby go tak karać codziennie. Utrzymał go stabilniej w swoich ramionach po czym wskazał miejsce do lądowania. Zrobili jedno wielkie kółko wokół sekty, tylko po to aby Sang dostał to na co zasłużył. Wylądował na placu przed siedzibą medyków i oddał w ich ręce nieprzytomnego panicza. Bez słowa zostawił go tam, a sam znów wzniósł się aby udać na nocne łowy. Miał serdecznie dość tego dzieciaka. Ale przynajmniej mógł się uśmiać.

* * *

Huaisang zerwał się przerażony z łóżka. Ze zdziwieniem stwierdził, że znajduje się u medyków, a jeden z nich się nad nim właśnie pochylał z czymś cuchnącym. Odsunął się od niego przezornie i zaczął rozglądać za generałem, który go tak załatwił. Na szczęście nigdzie go nie widział. Zaraz wciśnięto mu zioła na uspokojenie. Spędził tam naprawdę dużo czasu nim był w stanie stanąć na własne nogi i iść.

Zamierzał zemścić się na mężczyźnie, pozbyć się go nie mógł, bo ten był jednak wierny Mingjue, ale miał zamiar wyznaczać mu najbardziej haniebne pracę jakie tylko znajdzie. Na razie jednak ruszył sprawdzić co dzieje się z jego bratem, przy okazji znikając w najbardziej bezpiecznym miejscu w Qinghe. Wślizgnął się do Fangzi, Jue i A-Song spali na ziemi, a właściwie to Mingjue spał na ziemi, a chłopiec na nim. Sang przysunął sobie kilka poduszek i ułożył się niedaleko nich.

Generał nie miał czasu na to aby męczyć się z chłopakiem. Jakakolwiek kare ten by mu nie wyznaczył był na to gotowy i miał zamiar zabrać mu satysfakcję nawet z tego. W tym czasie gdy on był na polowaniu do sekty przyszedł list prosto z Gusu.

Posłaniec stał pod drzwiami Fangzi i zapukał nerwowo. Miał informację,że wiadomość jest niezwykle ważna. Kiedy więc Sang mu otworzył, przekazał od razu informację, że wiadomość jest dla Mingjue.

- Brat teraz śpi. - powiedział cicho - Jak tylko się obudzi przekaże mu wiadomość. Może będzie w stanie na nią odpowiedzieć. - po czym zamknął drzwi i z nutą złości spojrzał na list. Cóż, nie powinien tego robić, ale nie zamierzał pozwolić, by ktoś zepsuł jego plan. Nawet jeśli Mingjue teraz cierpiał. Sang uważał, że prędzej czy później jego brat dojdzie do siebie i zapomni o tym co czuł do tego karalucha.

By nie budzić brata ruszył z listem do siebie, nawet jeśli miałby się później spotkać z tym szurniętym generałem. Zapalił świecie i zaczął czytać wiadomość. Zaraz też zazgrzytał zębami, miał nadzieję, że Yao będzie dłużej w tym stanie, jeśli pozwoli by ten wrócił za szybko to Jue zapewne przyjmie go z otwartymi rękami. Może powinien znów wsunąć bratu we włosy spinkę? Sięgnął do rękawa, a zaraz zaczął szukać jej rozpaczliwe. Czy wszystko musiało się tak komplikować? Schował list od Xichena, niech sobie poczeka kilka dni na odpowiedź. To da mu więcej czasu na zmanipulowanie brata.

* * *

Generał wrócił w środku nocy wraz z całym wojskiem. W drodze do Difang zdjął górną część szaty, wszyscy byli zmęczeni i porządnie spoceni, ale to nie przeszkadzało aby zrobić ucztę po nocnych łowach. Generał trzymając w ręce słój wina wszedł do środka i złapał chłopaka za ramię aby go obudzić.

- Paniczu, co to za spanie? Wstawaj. Uczta czeka. - za obowiązek wziął sobie odciąganie uwagi i czasu Sanga od Mingjue aby ten miał na niego jak najmniejszy wpływ.

Sang wyskoczył jak oparzony z łóżka.

- Co ty znowu robisz w moim Difang?! Jaka znowu uczta? Od kiedy ja niby biorę udział w takich rzeczach?! To Mingjue... - zacisnął się na chwilę, no tak jego brat nie powinien iść - Generale sądzę, że nic się nie stanie jeśli to ty będziesz przewodzić uczcie. - powiedział wymijająco, byle nie musieć iść tam, bo zapewne będzie zmuszany do picia, a nie przepadał za tym. Po za tym co to za chora tradycja, by pić po nocnych łowach?

MDZS - Nie Mingjue x Jin GuangyaoOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz