~ * ~

184 24 24
                                    


Wziął głęboki wdech. Jego ręce drżały, a ciało oblało zimne poty. Jungkook przełknął ciężko ślinę, mając nadzieję, że pozbędzie się przez to guli w jego gardle, jednak nic z tego. Zamknął na chwilę oczy, biorąc drżący wdech, by jakkolwiek odzyskać spokój.

Od wypadku minął już rok, a on dopiero teraz postanowił spróbować by ponownie usiąść za kierownicą. Pamiętał to doskonale, jakby było to wczoraj. Oczywiście całe zdarzenie nie wynikło z jego winy, wręcz przeciwnie. Jechał wtedy z Jiminem na wycieczkę z okazji ich pierwszej miesięcznicy, która wypadała akurat w urodziny Parka. Jungkook patrząc na drogę przed sobą śmiał się razem ze swoim chłopakiem, który nie mógł się doczekać co takiego Jeon dla niego zaplanował. Wszystko było tak jak należy, światła były zielone, nie byli nawet pierwsi w kolejce po zmianie światła, Kook trzymał ręce przy sobie, a wzrok śledził drogę przed nimi, kiedy to nagle w ich samochód uderzył inny pojazd z pełną prędkością.

Nie było to filmowe uderzenie, gdzie widać jak auto trafia pod kątem prostym w drzwi. Jednak uderzenie w prawy odcinek przedniej maski, centralnie w koło, nie był wcale lepszy, zwłaszcza, że doszło przez to do dachowania samochodu Jeona, które przeturlało się kilka razy, by ostatecznie stanąć na lewym boku. Wszędzie było szkło, a po skroni Kooka spływała krew z rozciętej głowy, nieco powyżej linii włosów.

Totalne otępienie, dzwonienie w uszach przez nagłą ciszę, potworny ból i paniczny strach. Dokładnie taką kolejność zapamiętał Jeon, co prześladowało go przez kolejny rok aż do dzisiaj. Najgorszy był strach i to nie o siebie, a o leżącego poza zdezelowanym autem chłopaka o blond włosach.

Zacisnął pięści na to wspomnienie. Prześladował go ten widok za każdym razem, kiedy zamykał oczy.

Otworzył je więc gwałtownie i niesiony jakąś dziwną energią sięgnął po klamkę drzwi i je otworzył by szybko zająć miejsce zanim odwaga go opuści. Zacisnął palce na kierownicy, starając się oddychać głęboko, nie dopuszczając do siebie paniki.

– Kookie, będzie dobrze, zobaczysz – słodki głos, jak za sprawą magicznej różdżki, rozluźnił nieco jego mięśnie. Otworzył oczy i skierował je na siedzenie pasażera, na którym niski blondyn właśnie zapinał pasy bezpieczeństwa. To właśnie on namawiał bruneta, kiedy tylko wszystkie rany i urazy się zagoiły, by w końcu spróbował znowu poprowadzić samochód. Jak zawsze tryskała od niego pozytywna energia, a miłość do Kooka wymalowana była małymi serduszkami w jego oczach, co bardzo uspokajało Jeona, niezależnie od sytuacji.

– Z niczym się nie spieszymy, dobrze? Jestem tutaj z tobą – Jungkook nieśmiało odwzajemnił uśmiech. Przez dobrą chwilę nie odrywał wzroku od chłopaka. Biała koszula idealnie była skrojona pod jego wąską jak na chłopaka talię, a czarne spodnie z wysokim stanem jeszcze bardziej ją podkreślały. Odruchowo brunet wyciągnął dłoń ku twarzy Jimina, by odsunąć wchodzące mu do oczu blond kosmyki. Park z cichym chichotem wykonał unik i zacmokał, jakby niezadowolony.

– Nieładnie Kookie, nieładnie. Obie rączki na kierownicę, proszę – wskazał palcem na koło przed młodszym. Jeon westchnął, ale wykonał polecenie i odwrócił wzrok od Jimina. Na powrót zacisnął dłonie na obręczy i odliczając od dziesięciu w dół oddychał wolno.

– Dobrze. Teraz przekręć kluczyk w stacyjce.

Jungkook parsknął na kolejne polecenia.

– I pomyśleć, że to ja ciebie uczyłem jeździć. – Pokręcił lekko głową, jednak to polecenie również zostało spełnione. Czując jak auto lekko drży od pracy silnika, młodszy spiął się lekko, na powrót przeżywając czarne scenariusze.

🎉 Zakończyłeś czytanie 𝑻𝒉𝒆𝒓𝒆 𝒊𝒔 𝒏𝒐 𝒓𝒖𝒔𝒉 ~ 𝒐𝒏𝒆 𝒔𝒉𝒐𝒕 || 𝒋𝒊𝒌𝒐𝒐𝒌 🎉
𝑻𝒉𝒆𝒓𝒆 𝒊𝒔 𝒏𝒐 𝒓𝒖𝒔𝒉 ~ 𝒐𝒏𝒆 𝒔𝒉𝒐𝒕 || 𝒋𝒊𝒌𝒐𝒐𝒌Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz