Rozdział Pierwszy

4.1K 170 8
                                    

Witam was moi Kochani!
Nie mogliście chyba doczekać się nowych (i ulepszonych) rozdziałów, bo ciągle dostawałam zapytania, kiedy pojawią się nowe przygody Kate i reszty! *0*
Ale spokojnie, też tęskniłam i by ostudzić wasze zdenerwowanie, jak i moje, na zachętę dodam dwa rozdziały, a kolejne dwa za kilka dni - zapewne w kolejny weekend.
Mam nadzieję, że spodoba wam się książka i liczę na nowe komentarze z opiniami!
Miłego czytania! 💞
✔✔✔

- Nie zamierzam ciebie słuchać! - zbiegłam po schodach prosto do przedpokoju, nie zaszczyczając wzrokiem blondynkę, która zapewne stała w progu drzwiach.
- Kate, proszę cię. Pogadamy na spokojnie, zrobię herbaty... - dobiegł mnie irytujący, ciepły głos
- Żadnej herbaty! - krzyknęłam w stronę kobiety - nienawidzę cię! Nienawidzę tej pieprzonej herbaty, tego sztucznego blondu na twojej głowie, ani tego, co masz w brzuchu! - krzyczałam coraz głośniej, nie zważając na łzy spływające po policzkach.
Spojrzałam na mężczyznę, który tak wiele dla mnie znaczył:
- Ciebie również nienawidzę - zerknęłam na tą dwójkę i czym prędzej wybiegłam z domu, wpadając tym samym pod koła samochodu, który zatrzymał się zaledwie metr przede mną
- Mógłbyś mnie chociaż przejechać! - krzyknęłam do chłopaka, który wysiadł z czarnego BMV, jednak nie czekając na jego reakcję pobiegłam dalej.
Biegłam nie zważając na ból, biegłam nie zważając na łzy. Biegłam, bo czułam się wolna.
Jednak kiedyś kończy się wolność i tak, jak ptak po długim locie przysiada na drzewo, tak ja przysiadłam na krawężniku pustej ulicy, niedaleko centrum.
- I co ja teraz zrobię?
- Proponuję najpierw się umyć. Jesteś strasznie brudna - odwróciłam się i zobaczyłam tego samego chłopaka z czarnego samochodu.
- Odejdź - jeknęłam - daj mi spokój - zamiast tego blondyn podszedł bliżej i przysiadł koło mnie, zachowując odpowiednią odległość
- Czasem w życiu bywa tak, że mamy dość dosłownie wszystkiego, ale to tylko pewien etap w życiu... Jeśli to przetrwamy, będziemy silniejsi. Trochę popieprzone, ale tak wygląda życie - parsknęłam.
- W filozofa się bawisz? - spojrzałam w jego stroną.
Kurde. Nie był brzydki...
- Może? - spojrzał się na mnie z uśmiechem. Nagle, nie wiadomo z skąd, wyjął plastikowy kubek z logo jakieś kawiarni:
- Herbata. Rozgrzeje ciebie - zdezorientowana zerknęłam na rękę, gdzie spoczywał kubek. Chłopak (a może facet?) ma przynajmniej dwadzieścia lat, siedzi koło mnie, ma czarne BMV, a ubrany jest, jak z jakieś mafii. A. I proponuje mi herbatę. Tak, to całkowicie normalne...
- Emm, wolę kawę. - mruknęłam
- Nie za młoda jesteś na kawę? - i ku mojemu zdziwieniu podał mi drugi kubek. Zaśmiałam się.
- Co Ty masz za plecami mini kawiarnię czy co? - chłopak słodko się zaśmiał
- Pij. Nic tam nie dosypałem, a z resztą... Dopiero, co na mnie nakrzyczałaś, że ciebie nie przejechałem, więc to chyba żadna różnica? - ponownie parsknęłam
- Niby tak - wzięłam kubek do ręki, i nie czekając, pociagnęłam długi łyk napoju, po czym jęknęłam z rozkoszy
- Jaka dobra - zaraz siebie zganiłam za takie zachowanie i od niechcenia, by zmienić temat rzuciłam:
- Niektóre czternastolatki już uprawiają seks, więc jeśli raz na jakiś czas napije się kawy, nie robi to ze mnie szatana, prawda? - przez chwilę zastanawiał się nad czymś
- W sumie... nie
- Właśnie. - wstałam otrzepując kusz ze spodni - dziękuje za rozmowę i za kawę, ale już muszę iść - nie czekając na odpowiedź odeszłam
- A gdzie pójdziesz? Bo coś czuję, że do domu, na pewno nie - zatrzymałam się
- To nie twój interes - wybąknęłam, nie patrząc na mojego rozmówcę.
Odeszłam kilka kroków, układając plan na najbliższe godziny, kiedy przed oczami zobaczyłam czarne mroczki...
Upadłam.

RingleaderOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz