-38-

666 27 1
                                    

SKIP TIME RANO

POV MARCIN:

Obudziłem się około godziny 10. Dziewczyna jeszcze spała, ponieważ odsypiała dzisiejszą noc. Na szczęście po tym jak położyliśmy się spać około 5 z powodu jej złego snu dziewczyna więcej razy się nie budziła. Ostrożnie wymknąłem się po cichu z jej sypialni i swobodnym krokiem skierowałem się do łazienki. Umyłem zęby, przebrałem się w koszulkę i spodnie w, których wczoraj przyszedłem i rozczesałem włosy pozostawiając je w artystycznym ładzie. Następnie zadecydowałem, że przygotuję nam śniadanie. Tak jak pomyślałem tak i uczyniłem. Spojrzałem jeszcze raz w lustro, a następnie przeniosłem się do przestronnej kuchni. Wchodząc do niej zastanawiałem się co by tu przygotować. Nie miałem zbytnio pomysłów więc z początku zajrzałem do lodówki i przeróżnych szafek. Kolejno wyciągnąłem telefon i szukałem inspiracji w Internecie. Przeszukiwałem każdą dostępną stronę po kolei gdy nagle w oko wpadł mi przepis z YouTube'a na typowo amerykańskie pancakes z syropem klonowym. Lexy od zawsze mówiła mi, że takie uwielbia najbardziej więc pomyślałem, że spróbuję swoich sił w tej opcji śniadaniowej. Wyciągnąłem potrzebne składniki takie jak jajka, mleko czy mąka, a następnie przystąpiłem do przygotowywania masy na ciasto. Aby jeszcze dodatkowo umilić sobie czas załączyłem swoją playlistę ze Spotify i w takim nastroju zająłem się przygotowaniem jedzenia.


POV LEXY:

Kiedy się przebudziłam w sypialni nie było już Marcina. Podniosłam telefon, a na moim wyświetlaczu widniała godzina 11:15. Tak bardzo się cieszę, że w końcu udało mi się przespać tą jakże ciężką dla nas obojga noc. I szczerze gdyby nie było ze mną Marcina to nie wiem czy dożyłabym dzisiejszego poranka. Leżałam jeszcze chwilkę w łóżku gdy niespodziewanie delikatny i bardzo znajomy zapach drażnił moje nozdrza. Był to zapach zarówno słodki jak i lekko korzenny, który doskonałe kojarzyłam, ponieważ najczęściej budził mnie kiedy jeszcze mieszkaliśmy w Stanach Zjednoczonych wraz z całą familią Chaplinów.

Minęło 5 minut i w końcu wstałam z łóżka, zarzuciłam na siebie kocyk, a na stopy włożyłam moje balerinki (chodzi mi o takie co nosi się jako kapcie). Wychyliłam się delikatnie z zza drzwi pokoju w kierunku kuchni z, której wydobywał się ten jakże piękny zapach i cichutko grająca playlista muzyczna. Minęła sekunda, a w pomieszczeniu dojrzałam nikogo innego jak Marcina, który zajęty był przygotowaniem śniadania. Bardzo cichym krokiem podeszłam do niego i usłyszałam.

M - A ja cię lubię... Aż za bardzo przez to myślę już o ślubie... O ślubie już... I mam nadzieję że ty też... Mnie chcesz... Pachniesz jak wiosenny bez... Tak lubię cię lubię cię jak... Na zabój tak... - podśpiewywał cicho chłopak, a ja w tym momencie objęłam go od tyłu. Od razu zorientował się z mojej obecności, ponieważ momentalnie odwrócił się i uśmiechnął się szeroko patrząc w moje oczy.

L - Hii! Widzę, że ktoś tu myślisz już o ślubie haha. - zaśmiałam się i również odwzajemniłam jego uśmiech.

M - No widzisz kiedyś trzeba zacząć. - opowiedział pogodnie, ale później dodał jeszcze. - A ładnie to tak się do mnie skradać zamiast podejść jak normalny człowiek?

L - Coś Ci się nie podoba?! - spytałam z wyrzutem.

M - Nie nie tylko..

L - What?

M - Już nic małpeczko, cieszę, że Cię widzę.

Dobra to teraz poddam go próbie. Podroczę się z nim i będę udawać obrażoną, a tak naprawdę nie będę na niego zła. Wystarczy mi tylko sprawdzić czy mu zależy i sprawdzimy jego prawdziwą reakcję.

✨NOWY POCZĄTEK✨ - LEXY I MARCINOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz