Jeszcze nie

175 17 41
                                    

'Trigger warning sh'

~*~

Czerwony napój obracał się w kieliszku trzymany przez lekko umięśnioną rękę, poharataną małymi rankami. Ogniste włosy rozsypane były na poduszce. Niebieskie jak niebo oczy wpatrywały się w jeden punkt. Lekko rozmyte i zamglone spojrzenie nie odrywało wzroku od sufitu. Chuuya przebywał samotnie w mieszkaniu, pijąc i rozżalając się nad sobą oraz swoim marnym życiem. Leżał na kanapie, gdzie w tle grał jakiś serial. Ręka zwisająca z kanapy okryta była szkarłatną cieczą sączącą się z ran na nadgarstku i ramionach. Z jego ud ciekła krew, wsiąkająca w opatrunki. Biodra były oklejone plastrami by zakryć wszystkie rany, zostawione w ostatnich dniach.

Jak można się domyślać nasz Niziołek się pociął, aby uciec od problemów i złagodzić ból psychiczny. Już nie wytrzymywał tego wszystkiego. Odkąd dołączył do mafii wszyscy patrzyli na niego z pode łba i traktowali jak popychadło. Na początku Chuuya to ignorował i wmawiał, że to dlatego że był dawniej w wrogiej organizacji. Próbował zgrywać silnego. Też za bardzo się nie buntował, bo jakby go wyrzucili to nie miał by gdzie się podziać. Po 2 latach, mimo że zdobył zaufanie i wysokie stanowisko dalej niektórzy ludzie wytykali go palcami, a czasami przełożeni karcili go za każdy mały popełniony błąd. Jeśli nie było z nim Dazai'a, którego każdy się bał w mafii, pewnie by jeszcze bardziej go zniszczyli.

Teraz jego współlokatora nie było i nie zapowiadało się, by w najbliższym czasie miał przybywać.
Albowiem Dazai był na misji.
Miała trwać około tygodnia, a to był jej 4 dzień. Lecz Nakahara nie spodziewał się, że Osamu skończy wcześniej. A Dazai nie spodziewał się ujrzeć tego, czego nigdy nie chciał zobaczyć.

Rudy delektował się winem nie zwracając uwagę na ból z ran. Był jak w transie, wyłączony od wszechświata.

Nagle jego telefon zacząć mrugać, a dźwięk powiadomienia rozniósł się po salonie. Chuuya podniósł się leniwie, odkładając kieliszek na pobliski stolik.

Od: Anonim
Odejdź stąd i nigdy nie wracaj demonie.

Od: Anonim
Odczep się od Dazai'a.

Od: Anonim
Zgiń.

Do: Anonim
Ta, już lecę.

Która to już wiadomość? Pięćdziesiątą? Może setna? Mafiosa nie umiał tego zliczyć. Wszystkie wiadomości tego typu zlewały się w jedną całość.

Jego śmierć.

Chuuya odłożył telefon na miejsce wpatrując się w średniej wielkości kałuże krwi na podłodze.
"Wytrę to później" - pomyślał Nakahara, idąc i odkładając do kuchni pusty kieliszek.
Pusty jak jego spojrzenie w tych chwilach.

Czuł się jak wyprana skorupa bez emocji. Oprócz wina nie chciał nic pić. O jedzeniu to nawet nie wspominajmy.
Czuł uścisk w klatce piersiowej. Bardzo ciężko oddychał, czasami nie mogąc złapać oddechu. Było mu strasznie zimno mimo, że siedział w dresach i ciepłej bluzie.

Chuuya podniósł swoja rękę wpatrując się w rany. Żadne emocje się w nim nie ukazały. Nic. Tylko obojętność.
"Trzeba to chyba opatrzeć. Nie chcę mieć więcej sprzątania" - pomyślał rudzielec, kierując się w stronę kuchni po bandaże.
Mieli ich cały zapas w domu.
Cóż mieszkanie z mumią jest męczące pod względem finansów.

Chuuya chciał by Osamu był z nim teraz. Mógłby się do niego przytulic.
Nie musiał by tego przeżywać sam.
Chciał zaznać kogoś ciepła.

~*~

Dazai lekko podskakiwał idąc korytarzem w budynku mieszkalnym.
Cieszył się, że będzie mógł spotkać się ze swoim słoneczkiem.

Jeszcze nie ( One-shot ) SoukokuOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz