- Nie dotykaj mnie!- wrzasnęłam wyrywając swoją rękę z jego uścisku, który najwidoczniej miał mnie zatrzymać. Mój krzyk dudnił w ścianach ciemnego korytarza.
- Vanessa. - powiedział spokojnie, ale tutaj nie było miejsca na tego typu przemowy, nie było miejsca na spokój i nie było miejsca dla niego.
- Wyrzuciłeś mnie ze swojego życia jako pierwszy, więc teraz nawet kurwa nie próbuj się do mnie zbliżać. - wbiłam dosadny, lodowaty wzrok w jego tęczówki, w których nie było już tego blasku co kiedyś. Były matowe, puste bez jakiegokolwiek życia. Ostatni raz przyjrzałam się zielonym obrączkom które nie były już takie jak zapamiętałam, po czym odwróciłam się na pięcie i zaczęłam iść w stronę drzwi do swojego mieszkania.
- Nie chciałem tego! - krzyknął za mną przez co stanęłam w miejscu. Moim ciałem wstrząsną silny dreszcz spowodowany jego tonem. Odwróciłam głowę w lewą stronę i spojrzałam na niego przez ramię.
- To już nie ma znaczenia. - pędem wyruszyłam wprost przed siebie i niemal wyłamując klucz w zamku zatrzasnęłam za sobą drzwi do mieszkania. On tam stał, nie ruszył się nawet o milimetr jakbym zaraz miała się zawrócić, ale to się nie stało i nie stanie już nigdy.
Przytknęłam plecy do masywnych, drewnianych drzwi, które jeszcze nie dawno zatrzasnęłam z taką mocą, że byłam pewna, że trzeba będzie wymienić zawiasy. Osunęła się na ziemię i schowałam twarz w dłoniach.
Go już nie ma. Jest nikim w moim świecie. Dla mnie umarł. A jednak dzisiaj stanął przede mną. Jak żywcem spalony Fenix, który powstał z popiołów. Wszystko, co dusiłam w sobie zaczynało tętnić na nowo życiem. Ale po co wrócił? Po co mnie zaczepił zamiast zignorować moją osobę, tak jak to zrobił rok temu? To wszystko było jego winą, więc właśnie tego tu nie rozumiałam.
A jednak, gdy spojrzałam po roku w te jego tęczówki połowa mojej złości na niego gdzieś się ulatniała, przez co w myślach biłam się po głowie. Nie mogę wybaczyć czegoś co doszczętnie mnie zrujnowało i wepchnęło w tą mroczniejszą część świata.
***
- Auć, lody ciasteczkowe? Coś się stało? - różowo-włosa dosiadła się do mnie na kanapę i uważnie taksowała mnie wzrokiem. Leniwie sięgnęłam po pilota na ławę i zatrzymałam jakiś gówniany serial, który ostatnio zaczęłam oglądać.
- Dlaczego mi nie powiedziałaś? - z bólem i wyrzutami spojrzałam na moją przyjaciółkę.
- Nie rozumiem. - dziewczyna ściągnęła swoje idealnie pomalowane brwi i położyła dłoń na moim kolanie.
- Nie mówiłaś, że on tu mieszka. - ciężko westchnęłam i schowałam dłonie w kieszeń bluzy, aby dziewczyna nie widziała całego bólu, który przekładałam na swoje dłonie.
- Wiesz, że Cię kocham skarbie, ale uważam, że powinniście porozmawiać. On specjalnie dla ciebie wykupił mieszkanie sąsiadki, aby być bliżej. - czasami miałam wrażenie, że to on był tutaj tym pokrzywdzonym a nie ja.
- Jakie to ma znaczenie? Pamiętasz co ci mówiłam?
- Pamiętam. Widziałam cię wtedy, wiem co przechodziłaś. Jednak wiem też co przechodził on. Ty wyjechałaś i byłaś daleko, a on był tutaj. Widziałam go na co dzień, widziałam jak się męczy. Nawet przestał grać w koszykówkę. Na pierwszym treningu rzucił opaskę kapitana i po prostu wyszedł. Znikał na kilka dni albo tygodni, a później wracał jakby nic się nie stało. - zatrzymała się na chwilę i spojrzała gdzieś przed siebie. - Za tym wszystkim na pewno kryje się ciężka historia, którą tylko ty będziesz w stanie poznać, bo tylko z tobą będzie chciał o tym rozmawiać. Nie z Kevinem, nie ze mną, tylko z tobą Van. Nie od dzisiaj jest to wiadome, że tylko ty potrafisz zajrzeć pod tą ogromną skorupę i dostać się do środka.
CZYTASZ
Związani miłością
Storie d'amoreDruga cześć opowiadania „Tylko zakład". Nadszedł w końcu dzień, w którym wyjeżdżam na studia do Nowego Jorku. Czekałam na to całe życie, jednak nie wiedziałam, że to wszystko właśnie tak się potoczy.