Rozdział czwarty

29 2 0
                                    

— Jak zapatruje się Pan na tego typu Gale? Dużo osób mówi, że jest to tylko przykrywka pod oszustwa podatkowe rządzących. — zaczęłam z grubej rury, a jako „prestiżowa dziennikarka" nie powinnam mieć skrupułów co do zadawania pytań.

Powinny przechodzić mi przez gardło bez żadnego mrugnięcia czy zająknięcia. I tak właśnie było.

— Cóż, nie myślałem nigdy o tym w ten sposób, jestem pewien, że wszystko jest organizowane całkowicie legalnie.

Kiwnęłam głową na znak zrozumienia co powiedział i wyciągnęłam notes, aby zapisać to sobie. No, tak robią dziennikarze, czyż nie? Powinnam nagrywać, ale nie wszyscy teraz się na to godzą. Gdy miałam zadać kolejne pytanie pociągnęłam mocniej papierosa i wypuściłam dym do góry.

— Francesca, możemy przejść na Ty? — oho, wilk zaczyna być zainteresowany.

— Oczywiście, Alessandro. — udawane zawstydzenie, założenie włosów za ucho i niewinne spojrzenie na salę. Ponownie papieros zawitał w moich ustach.

— Być na takiej Gali, aby tylko przesłuchać parę osób. Czy nie jest to wielka szkoda czasu, biorąc pod uwagę, że nie wszystkim udaje się tutaj dostać? — złamał krótką ciszę tym jakże dziwnym pytaniem. Nie chciało mu się, ewidentnie, przeprowadzać wywiadu. Poszłam na to.

— Zgadzam się, jestem tu kolejny rok z kolei, ale możesz mieć rację. Nigdy z tego jakoś nie skorzystałam. Co więcej... — przerwało mi głośne zaproszenie na salę. Rossi będzie wygłaszał mowę. Zgasiłam papierosa i zerknęłam na Enzo. Uśmiechnęłam się i przeprosiłam go tłumacząc się tym, że akurat tego nie mogę odpuścić. Zgodził się i został sam na tarasie.

Starałam się iść pewnie, zarzucając swoje włosy do tyłu, które kaskadą ułożyły się na odsłoniętych plecach. Weszłam do środka i spojrzałam na mój dzisiejszy cel.

Oblizałam usta, które lekko zabłyszczały. Wyciągnęłam dyktafon, udając, że nagrywam. Pierdolenie o dobru, dzieciach, tak jakby go to interesowało. Oczywiście, że nie.

Mój instynkt wyczuł powrót Enzo na salę. Zerknęłam lekko w lewo i napotkałam jego wzrok, który przeszywał mnie. Obserwował mnie jak zwierzę. Bez żadnych emocji robiłam to samo i po chwili usłyszeliśmy kaszel. Rossi zaczął się krztusić. Odszedł od mównicy i gestykulacją pokazał, że jest wszystko w porządku i zniknął gdzieś za drzwiami. Zmarszczyłam czoło w niepokoju i śledziłam go wzrokiem. Ochroniarze odprowadzili go do pomieszczenia za sceną.

Usta lekko otwarłam, jakbym była zdziwiona i ruszyłam w stronę łazienek, musiałam się tam dostać, i to szybko. Mój wzrok powędrował jeszcze na Enzo, którego nie było już w tym samym miejscu. Zastanowiło mnie to, ale nie przejęłam się zbytnio.

Od razu odbiłam od łazienek w stronę, w którą poszedł Martino. Zerknęłam na ochroniarzy, którzy stali przy drzwiach. Wypięłam dekolt do przodu, a gdy mnie zobaczyli, od razu się uśmiechnęli i otworzyli drzwi.

— Nie mówił, że dzisiaj będziesz.

— To niespodzianka od firmy. — uśmiechnęłam się głupio i puściłam im szybkie oczko. Zagryzłam wargę i odwróciłam się do nich zanim zamknęłam drzwi za sobą.

— Ale od kiedy wy stoicie pod drzwiami? — przewróciłam oczami, a oni podnieśli ręce i z uśmiechem oddalili się stamtąd. Weszłam do pokoju i zamknęłam drzwi.

— Oj nie pamiętam, żebym kogoś dzisiaj umawiał. - jego głos przyprawiał o obrzydzenie — Coś mnie przed chwilą przytkało na scenie, szkoda, że nie widziałaś

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Oct 18, 2021 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

Zacznijmy od nowaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz