THIRTY ONE | DELICATUS TEMPESTAS

456 34 29
                                    

Piękna pogoda sprawiła, że wielu uczniów postanowiło wyjść na świeże powietrze po porze obiadowej. Niektórzy z nich nadal zabiegani próbowali dotrzeć pod salę, ale większość właśnie docierała na dziedziniec.

Słońce dokazywało, a przyjemny ciepły wiatr był niemal urokliwy.

Narine siedział na jednym z murków. Było to ulubione miejsce jej i Dracona. Siedział zawsze oparty o mur pomiędzy jej nogami. W wolnym czasie zawsze obserwowali niebo, chmury które przybierały różnorakie kształty.

-Spójrz.

Z miłych myśli wyrwał ją głos Hermiony. Spojrzała na nią niechętnie, ponieważ usiadła się tak samo jak zawsze robił to chłopak.

-Możesz przeczytać jak chcesz, to mój referat - pomachała jej kartkami przed twarzą wręcz wciskając w ręce.

Narine spojrzała na nią od niechcenia.

-Nie chcesz? - zasmuciła się dziewczyna.

-Może potem - mruknęła chcąc uratować sytuacje.

Gryfonka od razu się uśmiechnęła chowając do torby swój referat.

-Tak poza tym nie pogratulowałam ci wygranej...niesamowite Narine...- obróciła się do niej całym ciałem - wiesz, ja tak się starałam...na prawdę musisz mieć ogromny talent- powiedziała zachwycona.

-Harry również wygrał, tez musi mieć talent do eliksirów - uśmiechnęła się niewinnie.

-Harry i eliksiry? - uśmiechnęła się kręcąc głową -  nie wiem co to był za podręcznik, ale mówił coś, że to właśnie jego zasługa - wyjaśniła.

-Zasługa podręcznika tak?

-Nie wiem co to za bzdury, ale tak czy siak się dowiem - westchnęła ciężko - poszedł teraz na lekcje...- zrobiła znaczącą przerwę i uciekła wzrokiem - nie powinnam chyba tak o tym mówić.

-Nie ufasz mi Hermiono? - złapał dziewczynę za kosmyk włosów kręcąc wokół palca - jesteśmy przyjaciółkami, czyż nie?

Hermiona spaliła buraka, najwygodniej jej teraz by było schować się za drzewem lub zakopać pod ziemią.

-Tak...- wydusiła z siebie gdy tylko się trochę uspokoiła - przepraszam, Dumbledore rozpoczyna prywatne lekcje z Harrym dotyczące Sama wiesz kogo.

To nie za bardzo zainteresowało dziewczynę. Nie obchodziło ją jaką ma przeszłość sam Voldemort, nie było jej to do niczego potrzebne, ale postanowiła słuchać oraz zadać kilka innych pytań na temat gryfona.






W jednym z sal w której przez wysokie okna sączyły się promienie słońca padając na zakurzone, stare meble, pełno zniszczonych książek ułożone w dość potężną wieżę, aż na samym końcu pokoju stała właśnie ona, szafka zniknięć.

Draco przełknął ślinę i spojrzał się za siebie jakby obawiał się, że ktoś go widzi, lub słyszy.

Spojrzał przed siebie, a wzrokiem przyglądał się sporej wielkości szafie która na pierwszy rzut oka nie wyglada na magiczną, jej ozdobne drzwiczki prezentowały się bardzo dobrze, gdyby nie wiedział czym tak na prawdę jest ten mebel mógłby pomyśleć, że jest to antyk.

Podszedł bliżej, aż w końcu mógł ją dotknąć. Badał palcami stare drewno które powoli traciło swój ciemny kolor. Wyciągnął różdżkę i przyłożył do szafki. Zamknął oczy zastanawiając się nad zaklęciem, już wiedział, wiedział jakie zaklęcie naprawi szafkę raz dwa.

-Reparo- wypowiedział ostrożnie.

Chwilę stał tak jak stał, w bezruchu czekając na jakiekolwiek zdarzenie, szafka wyglądała tak jak wyglądała, nie zmieniła się z wyglądu.
Dlaczego on w ogóle mógł pomyśleć, że takie zaklęcie naprawi taką szafkę? Czyżby pozamieniał się mózgiem na bułeczki dyniowe?

Uratuj mnie ku wolności |DRACO MALFOYOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz