Od jakiejś godziny pakowałam swoje rzeczy do walizek. Nie układałam ich. Upychałam wszystko co było mi potrzebne, bo gdybym miała to układać, to siedziałabym tu cały dzień, a tego nie chciałam.
Miałam sporo ubrań, ale na szczęście byłam przygotowana na to, że się stąd wyprowadzę i kupiłam dodatkowe walizki dla siebie i Rose. Ona miała jeszcze więcej ubrań ode mnie i jeśli mam być szczera to wątpię, że uda jej się wszystko zabrać na jeden raz.
Gdy wyciągnęłam ostatnie rzeczy z szafy, moim oczom ukazały się dwie duże reklamówki z logiem sex shopu. Od razu po moich policzkach zaczęły spływać łzy, bo przypominały mi one Danny'ego. Pamiętam, jak dałam mu z Cathy tysiąc dolarów i kazałam za wszystko kupić zabawki dla dorosłych. Pamiętam jego minę, gdy mi je przywiózł i moja mama to zobaczyła.
Byliśmy wtedy tacy szczęśliwi...
– Kurwa. – powiedziałam do siebie, a następnie usiadłam, oparłam się o szafę i ukryłam twarz w dłoniach.
Nie mogłam przestać płakać. Z każdą minutą ból był coraz większy. Nie wiem, ile czasu minęło odkąd zaczęłam płakać, ale obawiałam się, że zaraz ktoś wejdzie do pokoju i będę musiała się tłumaczyć. Chciałam się uspokoić, ale nie potrafiłam. Łzy sprawiały, że praktycznie nic nie widziałam. W końcu przestałam z tym walczyć, bo i tak wiedziałam, że nie wygram.
– Emma, jakimś cudem udało mi się... – zaczęła Rose wchodząc do pokoju, ale kiedy tylko mnie zobaczyła przerwała. – Chodź tu kochanie. – powiedziała od razu po tym, jak usiadła przy mnie.
– On nie żyje. – westchnęłam łamiącym się tonem przytulając ją z całych sił.
Nie potrafiłam, kurwa, wciąż nie potrafiłam zrozumieć, że już nigdy więcej go nie zobaczę.
– Spokojnie, wypłacz się i będzie lepiej. – mruknęła moja siostra smutnym głosem.
– Nie będzie, bo...
– Ciii aniołku. Porozmawiamy, jak trochę się uspokoisz. Teraz płacz tyle ile musisz. Nie odejdę od ciebie nawet na sekundę.
Nic nie odpowiedziałam. Nie chciałam się z nią kłócić, bo wiedziałam, że przegram.
Nie mam pojęcia, ile czasu minęło zanim się uspokoiłam, ale na pewno trochę to trwało. Rose przez cały ten czas nawet nie drgnęła. Cały czas mnie przytulała i głaskała po głowie. Nawet nic nie mówiła, po prostu czekała aż się uspokoję.
– Danny, któregoś razu dostał ode mnie dosyć dziwne wyzwanie. – zaczęłam odrywając się od mojej siostry. – Dałam mu z Cathy tysiąc dolarów i miał za to zrobić zakupy w sex shopie. Oczywiście zrobił to i te zakupy przywiózł mi. Schowałam je do szafy i po kilku dniach o nich zapomniałam. Gdy pakowałam swoje rzeczy to zobaczyłam reklamówki z logiem sklepu i zaczęłam płakać. – dodałam ze smutkiem opierając się o szafę.
– To nic złego, że zaczęłaś płakać. Kochałaś go, więc taka reakcja jest normalna. Nie chcę być jakimś psychologiem, ale uwierz mi, że powoli będziesz przyzwyczajać się do tego, że go nie ma. Wiadomo, że będziesz za mim tęsknić do końca życia, ale z każdym dniem ból, który jest w tobie teraz będzie coraz mniejszy. To świeża sprawa, więc pierwsze dni czy nawet miesiące będą najgorsze, ale obiecuje, że zrobimy wszystko, żebyś to przetrwała. Nie znałam go tak, jak ty, ale mnie też to boli. Bill zaczął z nim być i też go stracił. Cathy, Luke, Roy, Dylan, Will, Clara, Wendy. Wszyscy straciliśmy go, Jamesa i Neila. Każdemu z nas jest ciężko, ale przetrwamy, bo mamy siebie, rozumiesz?
– Rozumiem. Kocham cię. – mruknęłam, po czym znowu przytuliłam Rose tak mocno, jak tylko potrafiłam.
– Ja ciebie też. – odpowiedziała moja siostra po chwili.
Wiedziałam, że ma rację, że ból z czasem będzie mniejszy aż w końcu przestanę go odczuwać. Musiałam tylko przetrwać te pierwsze miesiące. Jestem pewna, że z pomocą całej ekipy jakoś dam radę. Nie tylko ja, wszyscy damy radę i mimo bólu będziemy potrafili szczerze się uśmiechać.
– Spakowałaś się już? – zapytałam, gdy w końcu podniosłam się z podłogi. Przez to, że siedziałam na niej tak długo wszystko mnie teraz bolało.
– Tak, udało mi się spakować wszystkie rzeczy i o dziwo jedna walizka została pusta. – odpowiedziała z dumą Rose, również podnosząc się z podłogi.
Szczerze mówiąc, tego się nie spodziewałam. Myślałam, że przyjdzie do mnie i będzie prosić o kolejne walizki, a jej jeszcze jedna została.
– Świetnie, to teraz pomóż mi spakować to co zostało i zwijamy się stąd. – rzuciłam, po czym zaczęłam pakować ostatnie rzeczy do walizek.
Po jakiś piętnastu minutach byłyśmy już gotowe, żeby raz na zawsze opuścić ten chory dom. Spakowałam do walizek wszystko z wyjątkiem mebli.
Zanim wyszłyśmy z pokoju, sprawdziłam jeszcze kilka razy czy nie zostawiłam w nim niczego ważnego. Zawsze tak robiłam, gdy jechałam na wakacje czy w jakąś dłuższą podróż. Fakt, że teraz nie jadę na wakacje czy w podróż, tylko wyprowadzam się na zawsze, sprawia, że muszę się upewnić kilka razy czy zabrałam wszystko.
– Bill jesteśmy gotowe. – powiedziałam wchodząc do jego pokoju. – Mam nadzieję, że pomożesz nam z rzeczami, bo my już nie mamy siły. – dodałam, choć wiedziałam jaka będzie odpowiedź.
– Gdybyście wyrzuciły niepotrzebne rzeczy, to na luzie byście sobie poradziły. – burknął chłopak wymijając mnie.
– Gdybyś był dziewczyną, to zrozumiałbyś, że te wszystkie niepotrzebne rzeczy, są nam potrzebne.
– Na szczęście nią nie jestem i nigdy nie zrozumiem.
– I tak wiem, że nam pomożesz.
– Gdybym wam nie pomógł, to byście przenosiły te walizki godzinami, a nie chce mi się tyle czekać.
Wiedziałam, że w końcu się zgodzi. Zawsze tak jest. Gdy prosimy go o coś z Rose, to na początku nam odmawia, ale po chwili się zgadza, bo nie chce mu się słuchać naszego marudzenia.
Po kilku minutach byliśmy prawie zapakowani. Przy pokoju Billa zostały ostatnie trzy walizki. Dobrze, że przyjechaliśmy tu dwoma samochodami, bo do mojego byśmy wszystkiego nie zapakowali, a samochód Billa ma dosyć duży bagażnik.
Bez zastanowienia ruszyliśmy po raz ostatni w stronę domu. Kiedyś myślałam, że jak będę się wyprowadzać to będzie mi ciężko, bo będę miała wiele pięknych wspomnień związanych z domem. Myliłam się, nie było mi ciężko, cieszyłam się, że opuszczam to miejsce.
– Jesteście pewni swojej decyzji? – zapytał tata, gdy tylko weszliśmy do środka.
– Tak i nie próbujcie nas zatrzymać, bo wam się nie uda. – odpowiedziałam nawet na niego nie patrząc.
– Okej. – rzucił z uśmiechem mężczyzna, po czym poszedł w stronę salonu.
Szybko wzięliśmy walizki, spakowaliśmy je do bagażnika, a następnie opuściliśmy posesje rodziców.
Gdy jechaliśmy w stronę fabryki poczułam ogromną ulgę, bo wyprowadzka oznaczała koniec wielu problemów. Nie będzie już pytań gdzie wychodzę, z kim, o której wrócę. Nie będzie już tłumaczenia się z każdej oceny, która nie spodobała się rodzicom. Nie będzie już gadania, że zmieniłam się na gorsze i niszczę sobie życie. Nie będzie już niczego przez co ja, Rose i Bill cierpieliśmy.
W końcu uwolniliśmy się od tego co niszczyło nas od dawna.
~~~
Kocham i do następnego
CZYTASZ
Mrok: Bramy Piekła
Teen FictionZ każdym dniem mrok pochłaniał nas coraz bardziej. Walczyliśmy z całych sił, choć wiedzieliśmy, że w końcu nam ich zabraknie. Druga część trylogii "Mrok".