Wiadomość o tym, że Mateusz trafił do więzienia wstrząsnęła mieszkańcami plebani, przez co poranna atmosfera była bardzo napięta.
Natalia nie mogła się skupić na niczym i nawet nie przygotowała śniadania dla reszty. Babcia nie wychodziła ze swojego pokoju, natomiast Pluskwa łaził po całym domu i klnął po cichu.
Rudowłosy nie mógł spać w nocy, bo ciągle miał przed oczami twarz zapłakanego i pobitego Mateusza błagającego o pomoc.
Mogłoby się wydawać, że wszystko jest już stracone, gdyby w pewnej chwili nie zadzwonił dzwonek do drzwi. Waldek postanowił je otworzyć.
- Cześć Waldek! - rzekł przybysz.
Grzelak spoglądał na gościa z potężnym zdziwieniem, po czym rzucił się na niego z uściskiem.
- Mateusz... - mruknął były więzień, po czym oderwał się od księdza i wytarł łzy.
- Jak widzisz, wypuścili mnie! - powiedział Mateusz lekko i niepewnie się uśmiechając.
- Wiedziałem, że znaleźli dowody na twoją niewinność! Muszę zadzwonić do Możejki, żeby mu podziękować! - oznajmił Pluskwa.
- Yyy... Lepiej nie... Może najpierw porozmawiajmy? - mruknął nerwowo kapłan.
- Ja rozumiem, że zerwaliście ze sobą, ale podziękować wypada.
Rudowłosy przyglądał się Mateuszowi i mierzył go wzrokiem. Zachowanie jego przyjaciela było dla niego co najmniej dziwne.
- Mateusz... A gdzie twoje siniaki? Kiedy byłem u ciebie na widzeniu, to miałeś całą posiniaczoną twarz! - mruknął rudzielec.
- Yyy... Siniaki? No widzisz... Zagoiły mi się... - odparł nerwowo kapłan.
- Kogo próbujesz oszukać? Nie jesteś Mateuszem!
Po słowach Waldka niebieskooki zmarszczył brwi i wyjął z kieszeni broń, którą przyłożył rudowłosemu do czoła.
- Milcz! - szepnął oszust, po czym wyjął z kieszeni taśmę, którą zakleił Pluskwie usta.
Mężczyzna schował pistolet i zakleił od tyłu ręce Grzelaka. Były więzień starał się nie pokazywać strachu, ale w głębi duszy bał się o swoje życie.
- A teraz idę do twojej rodzinki. - wymamrotał przestępca, który udał się do kuchni.
***
Mateusz spacerował na spacerniaku zdala od reszty więźniów, gdyż nie chciał się nikomu narażać, ani rzucać w oczy. W pewnym momencie podszedł do niego kumpel spod celi - Łysy.
- Wszystko wporzo? - spytał potężniejszy.
Kapłan nie odpowiedział ani słowem i starał się ignorować zielonookiego.
- Daj spokój, księdzuniu! Nie chcę ci zrobić krzywdy.
Niebieskooki spojrzał kątem oka na więźnia, po czym spuścił wzrok na ziemię.
- Jesteś tym słynnym księdzem detektywem, racja? - spytał Łysy.
- Tak... - odpowiedział drobniejszy.
- Hah, dużo o tobie słyszałem. Skoro już cię obroniłem w celi, to może powiesz mi za co siedzisz?
- Za niewinność... - pisnął załamany ksiądz.
- W takim razie co tu robisz? - zapytał mężczyzna.
- Zostałem wrobiony w strzelaninę. Ktoś bardzo podobny do mnie dokonał zamachu na szkołę i zabił 29 osób... Tylko dwie osoby wierzą w moją niewinność - jęknął Mateusz.
CZYTASZ
Aresztowany - Ojciec Mateusz
Fiksi PenggemarW szkole podstawowej w Sandomierzu dochodzi do strzelaniny, w której ginie 29 osób, w tym 27 dzieci. W zamach terrorystyczny zostaje wrobiony lubiany przez wszystkich ksiądz Mateusz Żmigrodzki. Policja może i uwierzyła by w jego wersję, gdyby nie je...