5. To Chyba Będzie Najlepsze Wyjście.

197 41 4
                                    

Od jakiś dwudziestu minut wszyscy czekaliśmy w salonie na Cathy. Chwilę po tym, jak przyjechałam tu z Billem i Rose dostałam od niej telefon, że ma nam coś bardzo ważnego do powiedzenia. Po jej głosie wyczułam, że jest szczęśliwa, co trochę mnie dziwiło, bo po tym co stało się wczoraj, ciężko dziś mówić o jakimkolwiek szczęściu.

Próbowałam dowiedzieć się o co chodzi, ale nie chciała gadać o tym przez telefon. Nie lubiłam czekać, więc każda minuta mi się dłużyła, a w głowie miałam coraz więcej czarnych scenariuszy. Nie wiem czemu czarnych, po prostu po tym co się stało nie potrafiłam myśleć inaczej.

– Jestem. – powiedziała z uśmiechem dziewczyna wchodząc do naszego chwilowego domu.

Od razu spojrzałam jej w oczy, a chwilę później byłam już pewna, że stało się coś dobrego. Znałam ją na tyle dobrze, że wystarczyło mi jedno spojrzenie, żeby wiedzieć czy jest dobrze, czy źle. Teraz było dobrze, a ja byłam coraz bardziej ciekawa co takiego się stało.

– Mów o co chodzi, bo każdy jest ciekawy. – odezwała się Clara odrywając wzrok od telefonu.

– Pewnie jesteś w ciąży, a Roy jest tatusiem. – rzucił Will, a Cathy od razu po jego słowach złapała się za głowę.

Spodziewałam się czegoś takiego. Will zawsze musiał żartować. Nawet w najmniej odpowiednich momentach.

– Mówiłem ci już, że jesteś popierdolony? – zapytał ze zrezygnowaniem Roy patrząc na blondyna.

– Tak, wiele razy. – odpowiedział chłopak uśmiechając się pod nosem.

– Wracając. – zaczęła Cathy kierując się w naszą stronę. – Chciałam normalnie porozmawiać z rodzicami, ale oni od razu zaczęli się awanturować i wytykać mi wszystkie błędy. Wkurwiłam się i odwdzięczyłam się tym samym. Po jakiejś godzinie kłótni powiedzieli mi, że nie chcą mnie już nigdy widzieć i, że już nie mają córki. – dodała dziewczyna siadając obok Roya.

Cały czas myślałam, że serio stało się coś dobrego, a ona wyjeżdża z takim czymś. Nie twierdzę, że to jest złe, ale na pewno nie jest dobre. Wiem, że rodzice potraktowali mnie tak samo i też się ucieszyłam. Sądziłam, że rodzice Cathy są bardziej ogarnięci i nie będą chcieli usunąć jej ze swojego życia, ale jak widać po raz kolejny się myliłam.

– Nasi rodzice chcieli wywieźć nas do Nowego Jorku, a gdy zaczęliśmy się kłócić, to też nam powiedzieli, że nie mają już dzieci. – powiedziała Rose obejmując Wendy.

– Wiecie co to oznacza? – zapytała szatynka uśmiechając się.

– To, że z wami zamieszkamy. – odpowiedziała szybko moja siostra również się uśmiechając.

– Gadałem z Paulem, jak was nie było. – zaczął Roy wstając ze swojego miejsca. – Jesteśmy na tyle bezpieczni, że możemy już wrócić do naszego domu. Na tych komputerach, które wczoraj zabraliśmy, jak uwolniliśmy Luke'a było dużo przydatnych informacji. Poza tym mamy jeszcze coś, dzięki czemu cały czas będziemy krok przed skurwielami. Oczywiście, będziemy mieli ochronę, ale już nic nam nie grozi. Krótko mówiąc bierzemy swoje rzeczy i wracamy do domu.

– W końcu jakieś dobre wieści. – mruknęła Rose wtulając się w Wendy.

– A Dylan do kogoś się odzywał? – zapytała Cathy, a wszyscy od razu spojrzeli na Clare.

– Czemu patrzycie na mnie? – zapytała ze zdziwieniem dziewczyna.

– No z nas wszystkich jesteś najbliżej niego, więc powinnaś wiedzieć. – odpowiedziała moja przyjaciółka poruszając sugestywnie brwiami.

Mrok: Bramy PiekłaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz