Ostatniej nocy każdego roku szkolnego, Scorpius Malfoy nie mógł spać i włóczył się po szkole, uważając żeby nikt go nie przyłapał, chociaż zdążył już zauważyć, że akurat tego dnia nikt nie patroluje korytarzy, nie można w końcu dać komuś szlabanu w wakacje.
Za każdym razem zastanawiał się, dlaczego ma problem ze spokojnym przetrwaniem tej nocy, ale mimo upływu lat, nie udało mu się zrozumieć przyczyny tej niecodziennej przypadłości.. Wiedział jedynie, że nabrało to na sile po śmierci jego matki. Od tamtego okrutnego momentu, obawiał się wracać do domu, w którym był tylko jego ojciec.
Jednak tej nocy, gdy szósty rok dobiegał końca, nie tylko on miał problem z zaśnięciem. Jego uwagę przykuła błękitna poświata, którą było widać z oddali. Ostrożnie zbliżył się do skrzydła Pamięci, w którym jak się okazało po raz kolejny ukrywała się Rose. Siedziała na podłodze ubrana w koszulę nocną, którą ukryła pod swetrem. Włosy otaczały jej twarz niczym nieskrępowane, ale za pewne nie spodziewała się, że kogoś spotka w trakcie tej nocy.
Siedziała cicho, a po jej policzkach lały się łzy. Towarzyszyła jej jedynie mglista lwica, która najwidoczniej była jej Patronusem. Zwierzę poruszyło się, gdy znalazł się w ich zasięgu, dając Rose znać, że ktoś do nich dołączył. Dziewczyna gwałtownie podniosła głowę i spojrzała na chłopaka.
- Malfoy?- dostrzegła jego twarz w delikatnym błękitnym świetle, które wypełniało pomieszczenie.
- Ale nie ten, którego trzeba się bać- oznajmił, wiedząc, że jego ojciec miałby prawo ukarać ją przynajmniej dodatkową pracą, którą musiałaby napisać przez wakacje. Chociaż chłopak miał wrażenie, że Draco Malfoy wolałby nie denerwować Rona, karząc jego pierworodną córkę.- Jest przepiękna- oznajmił wskazując na lwicę, która ostrożnie podeszła i go okrążyła, po czym wróciła do swojej właścicielki.- Mój ojciec nigdy nie opanował tego zaklęcia w takim stopniu jak ty, nie ma zbyt wielu szczęśliwych wspomnień. Mój Patronus też nie ma żadnej konkretnej formy.
- A o czym myślisz, gdy próbujesz go stworzyć?- zapytała, ocierając policzki.
- Próbowałem przywołać wiele wspomnień, ale o dziwo najskuteczniejsze jest to dotyczące dnia, gdy trafiłem do Hogwartu i mimo tego, że wylądowałem w Slytherinie, znalazłem sobie przyjaciela. Po raz pierwszy jakiś magiczny dzieciak nie zaczął wytykać mnie palcami.
- Cały Albus- oznajmiła wstając.- Olbrzymim szokiem była dla nas chwila, gdy został Ślizgonem, pamiętam jak cała szkoła zamarła, a on jakoś dziwnie spokojnie zszedł z tego stołka i podszedł do ciebie, nikt inny nie chciał usiąść koło Malfoya, ale on się nie przejmował, kim jesteś.
- Podobno ojciec mu powiedział, że Tiara chciała go najpierw przydzielić właśnie do Slytherinu i że nie ma w tym nic złego- przypomniał sobie jedną z jego pierwszych rozmów z młodym Potterem.- Ciekawe jak to wszystko by się potoczyło gdyby tak się naprawdę stało.
- Może zająłby miejsce Voldemorta i zniszczył nasz świat- jej propozycja była w miarę sensowna. Gdyby wielki Harry Potter stał się Ślizgonem z krwi i kości, mógłby zdetronizować Czarnego Pana.- Dobrze, że tak się nie stało.
- Też się z tego cieszę- uśmiechnął się do niej, zastanawiając się, co ją aż tak zasmuciło.- Twoja kontrola jest naprawdę niesamowita- oznajmił ocierając pozostałości po łzach, które widniały na jej twarzy.- Wypłakujesz oczy, trzymając się dość silnego, szczęśliwego wspomnienia by wyczarować Patronusa.
- Trochę to skomplikowane, ale praktyka czyni mistrzem- zapewniła go, odwracając wzrok.- Dlaczego my tak ze sobą rozmawiamy? Dwa miesiące temu woleliśmy się unikać, a teraz się sobie zwierzamy.

CZYTASZ
Scorose (opowiadanie zawieszone)
FanficTo nie tak, że każdy Gryfon i Ślizgon to odwieczny wróg, a już na pewno nie w wiele lat po wojnie i upadku Voldemorta. Przyjaciela można w końcu znaleźć dosłownie wszędzie, nawet wśród tak zwanych wrogów swojej własnej rodziny. Co sprawi, że urocza...