Rozdział 24

132 11 2
                                    

Poczułam pod sobą coś miękkiego. Dotknęłam tego jednym palcem i okazało się, że to trawa. Powoli otworzyłam oczy i zobaczyłam szare niebo. Obolała wstałam do pozycji siedzącej i rozejrzałam się do okoła. Kilka metrów dalej zobaczyłam sylwetkę jakiegoś dzieciaka. Wchodził do jakiejś kryjówki.

- Hej! - chłopiec odwrócił się do mnie, a ja nie wiedziałam co zrobić. - Czekaj, jesteś Lokim? - wstałam z ziemi i zaczęłam do niego podchodzić.

- Tak, czego chcesz? - warknął. Widać było, że jest niebezpieczny nawet jak na dziecko.

- Szukam Lokiego, nie ciebie oczywiście. Chodzi mi o takiego z dłuższymi włosami, w koszuli i krawacie i z raną na przedramieniu. - popatrzył na mnie przez chwilę, a potem pokazał bym weszła do środka kryjówki. Niepewnie zrobiłam to i kiedy tylko znalazłam się w środku doznałam szoku. Chłopak zszedł za mną i mnie minął, ale nie zwracałam na to uwagi. Przede mną, odwrócony tyłem stał Loki. - Loki... - kiedy usłyszał mnie odwrócił się do mnie przodem. Patrzyliśmy na siebie przez kilka chwil. Nie mogłam się powstrzymać i rzuciłam mu się na szyję powstrzymując łzy.

- Klaudia... - miałam wrażenie, że nie potrafi do niego dotrzeć, że tu jestem. Wplótł palce jednej ręki w moje włosy i zaczął je czesać, jednocześnie drugą trzymając mnie szczelnie w talii. Po kilku minutach odsunęłam się od niego i uśmiechnęłam się najszerzej jak tylko mogłam. Usiedliśmy na jednej z kanapy i dostaliśmy szklanki soku. Znałam go, picie go było nieodpowiednie, ale musiałam się napić, bo czułam się spragniona. W basenie obok innej wersji Lokiego zauważyłam Aligatora.

- Więc po tym jak pokonałem Kapitana Amerykę i Iron Mana, odebrałem swoją nagrodę, wszystkie sześć kamieni nieskończoności. - mówił inny Wariant Lokiego. Miał on złoty młotek i ciemniejszą karnację, do tego był ubrany w jakiejś futra. Loki nie wiedział jak zareagować na słowa swojego Warianta. Niedaleko opowiadającego, na krześle siedziała starsza wersja bożka. Był ubrany w śmieszny strój z nieodłącznym elementem Kłamcy, rogami. Na koniec opowieści Aligator wydał jakiś dźwięk.

- To jest Aligator do warczenia i jednoczesnego mówienia "kłamca". - powiedział starszy, a ja poczułam się trochę zmęczona. Oparłam głowę o ramię Lokiego którego znam, zamknęłam oczy i wyrównałam oddech.

- Przynajmniej moje wydarzenie związane z nexusem nie polegało na zjedzeniu kota niewłaściwego sąsiada. - prychnął ciemnoskóra, a w tym czasie zielonooki oplutł moją talię jedną ręką. Uśmiechnęłam się delikatnie i otworzyłam oczy. Cieszyłam się, że jestem z nim, wiedziałam, że u jego boku nic mi nie grozi. W czasie kiedy ten "mój" Loki mnie przytulił, zwierzak zaczął jakoby syczeć na ten inny Wariant. Wyszedł z basenu i zaczął podchodzić do "Lokiego". Chwycił jego rękę zębami, na co wszyscy wstaliśmy, poza dzieciakiem Lokim. Wzięłam na ręce gada, a on jakby się uspokoił. Usiadłam spowrotem po odstawieniu go na podłogę, ale on wskoczył na kanapę i położył pysk na moich udach. Loki'sowie patrzyli na to i każde z nich powoli zajęło swoje miejsce. Z pomocą moich mocy Aligator wrócił do basenu.

- Masz moce. - usłyszałam ten sam cyniczny głos. Popatrzyłam na chyba jedenastolatka, mogę z czystym sumieniem stwierdzić, że na razie nie przepadam za nim.

- Tak, a tobie nic do tego. - syknęłam i tym razem oparłam się o Lokiego całymi plecami, a nogi położyłam na kanapie.

- Opowiedz nam swoją historię Loki. - zaproponował Kid Loki pokazując na starszą wersję Lokiego, a ja westchnęłam.

- Ja? - chciał się upewnić Senior Loki. - Nikt nie chce o tym słyszeć.

- Właściwie to bym chciał/chciała. - powiedziałam z Lokersem w tym samym czasie, na co patsknęliśmy śmiechem.

Anomalia i WariantOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz