Prolog

68 6 4
                                    

Witajcie!

Jest to moje pierwsze KageHina, więc pewnie nie napisze go z sensem XDD
No, ale mam nadzieje, że przypadnie wam do gustu. O czym będzie? Nie mam pojęcia XDDD Ide na żywioł XD

W każdym bądź razie, serdecznie zapraszam do czytania tych wypocin, które i tak się nie wybiją XD

Zachęcam do pozostawienia po sobie śladu w postaci gwiazki i komentarza 🤭

CIAO~

_______________________________________

*Pov. Hinata*

Wstałem dzisiaj zadziwiająco wcześnie, bo o 5⁴⁰ a to wszystko dlatego, że to mój pierwszy dzień w liceum Karasuno.
Nie mogę się doczekać tych dni w nowym otoczeniu, poznając niechętnie nowych ludzi...

Leżąc w łóżku mocno się przeciągnęłem, czując to przyjemne uczucie ulgi, po czym chwyciłem w swoją dłoń mój telefon, który z niewyjaśnionych powodów leży na podłoze. Nikt nie pisał, nie dzwonił, nie martwił się o mnie, czyli jak nacodzień... Boli mnie obojętność ludzi wokół mnie, chciałbym, aby ktokolwiek szczerze zainteresował się moją osobą, ale przecież jestem nikim.

Wzdychłem głęboko i wstałem, biorąc po drodze ciuchy na zmianę, ruszając prosto do łazienki. Nie ważne jak depresyjne myśli by mnie nawiedzały z rana, to zawsze poranną rutynę trzeba zrobić!

*Time skip*

Po porannej rutynie, czyli wzięciu prysznica i umycie zębów, ruszyłem prosto na dół, do kuchni. Gdzie niestety czekało mnie nieprzyjemne spotkanie z matką..

- Shoyo, dlaczego jeszcze nie wyniosłeś śmieci? - zapytała oschle matka a ja tylko usiadłem spokojnie na krześle i wbiłem wzrok w blat.

Nienawidziłem jej... i ojca.. Wszystko zaczęło się 6 lat temu, gdy miałem 10 lat. Pamiętam jak bardzo rodzice się kłócili, leciały na ziemie wazony, talerze, telefony a nawet telewizor czy inne gadżety elektroniczne. Codziennie musiała być choć jedna kłótnia, która kończyła się nie tylko ogromnym bałaganem w domu ale i wychodzeniem ojca w pizdu na kilka dni. Przez co matka wariowała jeszcze bardziej a to kończyło się na tym, że mnie biła.

Pewnego razu ojciec nie wytrzymał tych ciągłych kłótni oraz paranoicznej zazdrości matki i poprostu jak wyszedł to tak nie wrócił do teraz.

Pewnie mleko się wtedy skończyło - zażartowałem w myślach przez co niekontrolowanie prychnąłem. Na co matka już niewytrzymała..

- TY GŁUPI BACHORZE! JA SIĘ CIEBIE O COŚ PYTAM A TY SIĘ Z TEGO ŚMIEJESZ?!!! - krzyknęła i uderzyła mnie w policzek. Nie powiem, bolało, pewnie zostanie po tym ślad.. złapałem się za bolące miejsce, delikatnie je rozmasowując.

- Mamo, nie chciałem.. dopiero co wstałem i nie miałem jak wyjść wyrzucić tych śmieci.. - wydukałem cicho, wciąż nie patrząc na nią a na blat.

- JESTEŚ BEZUŻYTECZNY!! PIERDOLONY BACHOR!! TAK BARDZO ŻAŁUJE, ŻE CIĘ URODZIŁAM!! - wrzeszczała mi koło ucha, a ja dalej grzecznie siedziałem. Trzęsły mi się ręce niemiłosiernie... bałem się, nie chciałem tego słyszeć.

Mamo.. sam żaluje, że się urodziłem.. - powiedziałem sobie w myślach

- P-Przepraszam, mamo, poprawie się.. - wyjąkałem bawiąc się palcami, ze zdenerwowania. Nie widziałem jej miny, nie chciałem na nią patrzeć, nie chciałem widzieć w jej oczach tej nienawiści do mnie. Tego zawodu, rozczarowania, żalu..

Alone [KageHina]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz