『 ROZDZIAŁ 11 』

1.2K 89 23
                                    

HERO

Przyglądałem się, jak wylewnie rodzice Gustavo żegnali się z Arianą. Może i bym się wzruszył, gdyby nie to, że czujność nie pozwalała mi na wyluzowanie się. Miałem ochotę zabrać stąd Arianę, bo tkwienie w tym domu chyba nie było dla niej korzystne. Wolałem, by nie przekabacali jej na swoją stronę.

Kiedy tak rozmyślałem, gapiąc się na Arianę, przystanął obok mnie mój „serdeczny" przyjaciel. Uśmiechnął się do mnie nieszczerze, zauważając, gdzie wlepiony był mój wzrok.

— Powinienem cię upomnieć, bo Ariana wkrótce zostanie moją żoną.

Parsknąłem pogardliwie.

— Zdaje mi się, że do tego czasu zostało całe osiem miesięcy.

— Niewiele — skwitował złośliwie. — Więc nie życzę sobie, byś ją tak napastował.

Podszedłem do niego bliżej i rozbawiony spojrzałem mu w oczy.

— Jedyną osobą, która kiedykolwiek ją napastowała, jesteś ty — wytknąłem drwiąco. — Nie ja planuję ją zamknąć i traktować jak laleczkę. Nie ja upatrzyłem ją sobie, gdy była tylko dzieckiem. Mógłbym wręcz powiedzieć, że to całkiem obrzydliwe posunięcie.

Zacisnął szczękę i już sądziłem, że złapie mnie za fraki, ale się powstrzymał.

— Robię to dla jej dobra — warknął.

Przekrzywiłem głowę i zaśmiałem się.

— Przepraszam, powtórz, czyjego dobra? — zakpiłem.

— Ariana przy nikim nie będzie bezpieczniejsza niż przy mnie. Gdy pomyślę, że mogłaby trafić na dupka twojego pokroju, to nóż mi się w kieszeni otwiera.

Niemal przekroczył granicę i wywołał potwora, ale w ostatniej chwili się powstrzymałem.

— Ciekawe, że to mówisz, bo chyba ostatnim razem, gdy się widzieliśmy, byłeś takim samym dupkiem jak ja.

Zazgrzytał zębami, a ja perfidnie się uśmiechnąłem, gdy ruszył w stronę Ariany. Doskonale pamiętałem ostatnią imprezę, na którą przyszedłem przed swoim wyjazdem do Włoch. To był ostatni dzień, w którym widziałem się z Gustavo i wtedy jeszcze nasze stosunki wyglądały zupełnie inaczej. Wręcz nie mogłem uwierzyć w to, że kiedyś byliśmy tak zgrani, a teraz mieliśmy ochotę sobie nawzajem poderżnąć gardło.

Przyglądałem się z boku jak pary lawirowały w tańcu, trzymając w dłoni szklankę z whisky. Tak naprawdę nie powinienem pić alkoholu, ale kto o to, cholera, dbał. Ojciec gdzieś zniknął, więc bez skrupułów wykorzystywałem ten moment, by skosztować swojego ulubionego trunku. Barman także zbyt wiele powiedzieć nie mógł, choć mój wiek zdecydowanie mu się nie podobał.

Tamta mi się podoba. — Gustavo wskazał palcem jedną z dziewczyn z tłumu.

Skrzywiłem się i pokręciłem głową.

Od tamtej zdecydowanie powinieneś się trzymać z daleka.

Spojrzał na mnie sceptycznie, oblizując przy tym swoją wargę, jakby szykował się do jej pożarcia.

Mówię poważnie.

A co? Już sobie ją zaklepałeś? — rzucił, prychając.

Nawet palcem bym jej nie dotknął. — Na moją twarz wypłynął głęboki grymas. — To Ariana Antinori, TA Ariana Antinori, o której zawsze ci powtarzałem, że jest paskudna, a jej jęzor jest zdecydowanie zbyt cięty. To właśnie ten temperamentny kurdupel, który nie ma żadnych hamulców.

HERO ✔ || RIAMARE #3Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz