2.

16 3 0
                                    

Aziraphale uważa, że ​​jeśli kiedykolwiek zasłużył na luksusową kąpiel z bąbelkami, to to właśnie ten dzień. Pożegnał się z Anathemą kilka godzin temu, gdy popołudnie zaczęło słabnąć, przechodząc w wczesny wieczór. Teraz dzień już prawie minął, zbliża się zachód słońca, a w powietrzu zaczyna zapadać zmierzch. Zapala kilka świec, ale nadal zostawiając światło w głównej łazience, nie chcąc jeszcze kąpać się w ciemności.

Przynosi ze sobą książkę Crowleya i siada w musującej wodzie, pławiąc się w jej cieple. Słońce zaczęło zachodzić, a łazienka mieni się pomarańczami, czerwieniami i różami, rozlewającymi się po wszystkich kafelkach i ścianach. Aziraphale odwraca swoją uwagę od książki Crowleya i kładzie głowę na tylnej krawędzi wanny.

Ile razy oglądałeś zachód słońca z tej wanny, mój drogi? A może wolisz wschody słońca?

Ta myśl pojawia się i znika, zanim Aziraphale zdoła się powstrzymać. Tak bardzo myśli o Crowleyu. Jaką muzykę lubił? Jakiej marki były jego ulubione buty? Co zainspirowało jego tatuaż? (Chce, żeby Crowley mógł mu opowiedzieć. Tyle historii Aziraphale nigdy nie usłyszy. Tyle faktów, których nigdy nie pozna.)

Czy wolał być nazywany Anthony? Tony? Jay? A może po prostu wolał być nazywany swoim nazwiskiem, jak wielu? Crowley . Tak. Aziraphale uważa, że to właśnie to. Nie wie, dlaczego właśnie to jest właściwe, ale tak jest. Jest słuszne i właściwe i wydaje się pasować.

-Crowley... - szepcze do cichej łazienki, żeby zobaczyć, jak smakuje to imię.

Wydaje się właściwe.

Wydaje się znajome. Imię, które zawsze miał wypowiadać.

Aziraphale wzdycha, kręci głową i znów zaczyna czytać.

Proza Crowleya jest piękna i wciągająca, a on czyta z taką samą pochłaniającą szybkością, jaką robił to poprzedniej nocy. Właśnie dotarł do miejsca, w którym anioł postanowił zrezygnować z nieba, aby być ze swoim demonem. Sama Bóg powiedziała mu, że upadnie z łaski, jeśli tak wybierze, a Aziraphale uśmiecha się pogodnie, gdy anioł zbiera się w sobie przed swoją stwórczynią i mówi jej, że upadnie tysiąc razy, jeśli oznacza to pozostanie z demonem, którego kocha.

Och, mieć miłość godną życia i takiego poświęcenia, taką miłość, w której świat przestał mieć znaczenie w jej obecności, tak jak ma to miejsce z tym aniołem i tym demonem; Aziraphale uważa, że ​​byłoby to raczej satysfakcjonujące.

Wzdycha i wkłada zakładkę, postanawiając dokończyć resztę w łóżku.

-Powinieneś był zostać opublikowany, mój drogi...- Aziraphale rozmyśli do domu (być może nawet do Crowleya, jakby mógł go usłyszeć). -Ta książka byłaby uwielbiana.

Odkłada książkę na bok, na podłogę, gdzie nie zamoczy się, i zanurza głębiej w wannie. Jednak próbując się oprzeć, Aziraphale czuje się coraz bardziej zmęczony. Słońce prawie zaszło i jego oczy zamykają się, zaczyna odpływać, a ciche stukanie gdzieś w domu usypia go do snu.

...

-Szczerze mówiąc, nie rozumiem, dlaczego marnujesz czas na to... to hobby.

-Ponieważ, kurwa, lubię to robić? Czy to niepowinno być wystarczające?

Głowa Aziraphala wydaje się dość ciężka. Otwiera szeroko oczy i rozgląda się dookoła – czy to jego dom? Wszystko jest trochę zamglone, pomieszczenie wypełnia warstwa delikatnej mgły; ale pomimo to Aziraphale szybko zdaje sobie sprawę, że nie ma go już w łazience. Zamiast tego siedzi w pełni ubrany przy czarnym biurku w gabinecie. Przed nim stoi maszyna do pisania, na której znajduje się strona w połowie zapisana tekstem. Aziraphale pochyla się, żeby ją przeczytać, mruży oczy, ale wydaje się, że nie rozumie słów. Zamiast tego rozgląda się po pomieszczeniu. Jego wzrok pada na półki z książkami: jest tam ich mnóstwo, ale żadnej z nich nie rozpoznaje jako własnej. Tak naprawdę jedyne znajome grzbiety to ciemnoczerwone, o których wie, że należą do Crowleya.

Dom w którym pozostaniemy | Ineffable Husbands |Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz