Marinette
Dni mijały, leczenie moich nóg lekko ruszyło z miejsca, są o wiele większe szanse powrotu do pełnej sprawności. Moja matka odkąd wyjechała, nie odezwała sie ani słowem, brakuje mi jej obecności mimo tego jak się zmieniła, chciałabym żeby było jak dawniej ale podobno nic nie dzieje się bez powodu. Może doczekam się tego szczęśliwego dla mnie dnia, powinnam cieszyć się postępami ale jedna rzecz nie daje mi spokoju..
Nie rzecz, ale ktoś. Mistrz Fu, od tylu lat go nie widziałam, obiecywał że nigdy mnie nie zostawi. Odszedł pół roku przed ostateczną bitwą i do tej pory go nie widziałam, stary tetryk ale jaki mądry i kochany, był kimś bliskim dla mnie. Uwielbiałam siedzieć z nim i lubiłam słuchać jego historii o poprzednich biedronkach, o złoczyńcach czy choćby o latach jego młodości, poprawiał mi samopoczucie i mogłam na niego liczyć.
Tęsknie też za Kotem, choć Adrien wypełnia tę pustkę to i tak część mnie wraca do blondyna w lateksie i kocich uszach. Był niesamowitym partnerem do walki jak i przyjacielem, niegdyś miałam wrażenie, że dażę go lekką sympatią ale on nie był mną szczególnie zainteresowany, powtarzał że związek superbohaterów nie będzie kolorowy, zwłaszcza że nie znaliśmy swoich tożsamości. Ale wiedzieliśmy, że ufamy sobie nawzajem.
Nie śpię od czwartej, po prostu nie mogłam już zasnąć dlatego leżę i wspominam dawne czasy, chciałabym móc skontaktować się z Mistrzem czy chociaż Kotem. Chciałabym wiedzieć czy u nich wszystko dobrze, czy ułożyli sobie życie i czy spełniają swoje marzenia, chciałabym wiedzieć czy również myślą o mnie i czy tęsknią równie mocno jak ja. Łza spływa mi po policzku.
Moja malutka przyjaciółka szybko podleciała do mojego policzka i otarła łze z smutnymi oczkami. Pogładziła mój policzek swoją delikatną łapką co nieco mnie załaskotało.
– Znowu o tym myślisz prawda?
Nie odpowiedziałam, kiwnęłam tylko twierdząco głową na co szybko wyleciała z pokoju. Wróciła z paczką moich ulubionych ciastek i soczkiem w małej szklanej butelce, otworzyła ciastka podając mi jedno do ręki I usiadła ze swoim przysmakiem na samym szczycie poduszki.
– Nie martw się Marinette – Powiedziała pełna optymizmu. – Jestem wręcz pewna, że u nich wszystko dobrze. Pamiętasz jak mówiłam Ci, że kwami mogą się ze sobą komunikować? Rozmawiam czasami z Wayzzem i Plaggiem, oni jak i ich właściciele radzą sobie świetnie!
Słowa Tikki podniosły mnie na duchu, uśmiechnęłam się ale po chwili cień smutku wrócił na moją twarz.
– W takim razie czemu Mistrz nie wrócił? Choćby po miracula? Nie trzyma mi się to kupy Tix. Jesteś pewna, że wszystko u nich dobrze?
– Oczywiście – Uniosła się radośnie. – Sprawa wygląda tak, że wy dalej nie poznaliście swojej tożsamości i czeka na to, pamiętasz? Jesteście sobie przeznaczeni! Pojawi się na pewno, dopilnuje tego. A Czarny Kot..
– A Czarny Kot? – Powtórzyłam. – Co z Kotem?
– Jest bliżej niż ci się wydaje
Po jej słowach usłyszałam dzwonek do drzwi, spojrzałam na zegarek i z przerażeniem odkryłam, że jest już po ósmej! Wskoczyłam szybko na wózek, Tix przykryła mnie kocem i szybko przemieściłam się do drzwi. Za nimi stał oczywiście uśmiechnięty blondyn z papierową torbą w ręce, zaprosiłam go do środka i rozsiedliśmy się w salonie.
– Już sie bałem, że śpisz i będę musiał włamywać się oknem! – Roześmiała się wesoło. – Przyniosłem rogaliki z czekoladą, mam nadzieję że lubisz. Zaraz zrobię kawę i zjemy śniadanie, pewnie jesteś głodna
CZYTASZ
》𝙿𝚊𝚖𝚒ę𝚝𝚗𝚒𝚔 𝙸𝚗𝚠𝚊𝚕𝚒𝚍𝚢《
FanfictionPo ostatecznej walce z władcą ciem, 21-letnia Marinette uległa poważnemu wypadkowi. Dziewczyna została sparaliżowana od pasa w dół, rehabilitacje pomagają dziewczynie stanąć na nogi Po odejściu jej opiekunki Sophie, matka dziewczyny postanawia znale...