Już powoli traciłam cierpliwość, ale nie mogłam odpuścić. Na szczęście Cathy i Rose nie przestawały mi pomagać. Gdybym miała sama to robić, już dawno bym odpuściła.
Nie byłam dobra w przekonywaniu ludzi. Przeważnie walczyłam kilkanaście minut, ale zawsze kończyło się tak samo. Zawsze mówiłam sobie, że skoro ktoś nie chce, to nie będę go zmuszać.
– Uwierzcie, że chciałbym, ale nie zrobię tego po tym co się wydarzyło. – powiedział po raz kolejny Dylan.
Gadaliśmy z nim od rana na każdej przerwie. Jest nieugięty, bo to już piąta przerwa, a on dalej powtarza to samo.
– Ile razy Danny mówił ci, że nieważne jak źle będzie u nas zrobimy to? – zapytała Cathy poważnym tonem nie spuszczając wzroku z chłopaka.
– Dużo, ale nie sądzę, że brał wtedy pod uwagę śmierć Jamesa, Neila i swoją.
– Fakt, ale znałam go całe życie i wiem, że chciałby, żebyś to zrobił.
– Serio nie wiem czy to dobry pomysł.
– Zaufaj nam. – zaczęłam patrząc mu prosto w oczy. – Wiem, że to wszystko jest świeże. Wiele osób uważa, że nie powinno się tak robić, ale gdyby chłopacy tu byli, to jestem pewna, że sami by cię namawiali. Nie chodzi o nas, nie robimy tego dla siebie, tylko dla ciebie. Powiedz szczerze, kiedy przeżyłeś ten dzień tak jak powinieneś?
Dylan przez dłuższą chwilę milczał. Dobrze wiedział, że chcemy to zrobić tylko i wyłącznie dla niego. Nigdy nie było tak jak powinno być. Zawsze siedział w domu i oglądał seriale albo szedł na trening, żeby się wyżyć. Musieliśmy w końcu to zmienić.
Reszta naszej ekipy oczywiście też go zachęcała. Zaczęliśmy wczoraj, chwilę po tym, jak Bill usunął te gówna, przez które nas śledzili.
To nie był pomysł, na który wpadliśmy tak nagle. Planowaliśmy to odkąd poznaliśmy Dylana, ale wtedy nie sądziliśmy, że wydarzy się aż tyle.
Mimo tego, wspólnie zdecydowaliśmy, że i tak to zrobimy. Dla Dylana i dla chłopaków, bo oni, gdy tylko o tym usłyszeli nie przestawali rzucać pomysłami.
– Nie przeżyłem go nigdy tak jak powinienem. – zaczął chłopak wyciągając z kieszeni paczkę papierosów. – Wiem, że Danny, James i Neil chcieliby tego, ale nie wiem czy czułbym się dobrze z myślą, że zrobiliśmy to bez nich. – dodał po czym włożył do ust papierosa, którego chwilę później odpalił.
Z jednej strony go rozumiałam, bo sama czułam się dziwnie z myślą, że chłopaków z nami nie będzie. Jednak z drugiej strony, to było słabe wytłumaczenie, bo stało się to, co się stało i chłopaków już nigdy z nami nie będzie.
– Nie dla nas kurwa. Dla nich, dla siebie, dla Clary. Nie chcę, żebyś źle mnie zrozumiał, ale kurwa. Wszyscy wiemy, że na siebie lecicie i uwierz, że dla niej ten dzień jest tak samo ważny jak dla ciebie. Zależy jej, wiesz dobrze co przeszła. Przez tyle lat nie czuła nic do nikogo, a teraz pojawiłeś się ty i znowu zaczęła czuć. Jesteś jej wymarzonym chłopakiem, więc nie psuj tego. To, że my żyjemy nie oznacza, że mamy szczęście. Cierpimy kurwa każdego dnia i dajemy radę tylko dzięki sobie. Wiem, że może przesadzam z tą przemową, ale mam rację i nie próbuj wmówić mi, że nie. Nie będzie lepszej okazji, żebyście poważnie pogadali niż ten dzień. – powiedziała na jednym wdechu Rose.
Dylan po raz kolejny zamilkł. Wiedziałam, że jesteśmy już blisko i niedługo ulegnie dlatego musiałyśmy postarać się jeszcze bardziej.
– To nie jest nic złego, naprawdę. – zaczęłam uśmiechając się w jego stronę. - Przecież i tak nie zapomnimy. Zawsze będziemy mieć ich w sercach. Nie ma żadnej różnicy czy zrobimy to w ten piątek, czy w piątek za miesiąc. Ludzie mówią, że trzeba poczekać trochę czasu, ale to nie ma żadnego sensu. Strata zawsze będzie boleć. Danny często mówił mi, żebym korzystała z życia póki mogę. Gdybym to ja nie żyła, a on by tu był, to też by cię namawiał.
– Wy znałyście go dłużej niż ja, więc nie mogę powiedzieć, że nie macie racji. Po prostu boję się tej rozmowy z Clarą, bo to jest pierwsza dziewczyna, która zwróciła na mnie uwagę, a jakby tego było mało, to jest moim ideałem. Boję się, że jak trochę wypijemy i zaczniemy gadać to powiem coś nieodpowiedniego i wszystko zepsuje. – westchnął chłopak ze smutkiem.
– Każdy z nas przechodził przez tę rozmowę i uwierz, że strach jest tylko na początku. Gdy już zaczniecie rozmawiać to nie będziesz czuł niczego poza szczęściem. Poza tym, Clara na ciebie leci, więc co może pójść nie tak? – zapytała Rose.
– Kurwa, macie mnie. – odpowiedział Dylan, a my od razu zaczęłyśmy się uśmiechać, bo dobrze wiedziałyśmy co zaraz powie. – Oficjalnie zgadzam się na imprezę z okazji moich urodzin. – dodał, a my w tym samym momencie zaczęłyśmy go przytulać.
– Obiecujemy ci, że nie pożałujesz tej decyzji. – powiedziała Cathy, gdy po jakiś dwóch minutach się od niego oderwałyśmy.
– Trzymam was za słowo. – rzucił chłopak, a następnie zaczęliśmy kierować się w stronę szkoły, bo nie chcieliśmy się spóźnić na kolejną lekcje.
Cieszyłam się, że Dylan w końcu zgodził się na tą imprezę. Na początku naszej znajomości mówił nam, że każde urodziny spędzał w domu z rodzicami albo na treningu i, że chciałby kiedyś mieć taką porządną imprezę urodzinową. Od razu wpadliśmy na pomysł, że ją zorganizujemy. Dużo o niej gadaliśmy, ale temat ucichł, gdy zaczęliśmy mieć coraz większe problemy. W końcu wyszliśmy z tych problemów, ale straciliśmy trzy ważne dla nas osoby. Wiem jednak, zresztą nie tylko ja, bo wszyscy z naszej paczki wiedzą, że James, Neil i Danny chcieliby, żebyśmy zrobili tę imprezę dla Dylana.
To niej jest tak, że mamy gdzieś żałobę i chcemy się upić. Po prostu każdy z nas uważa, że żałoba nie ma żadnego sensu. Gdy ktoś bliski ci umrze, to nie możesz przez jakiś czas wychodzić na imprezy, bo nie wypada, ale gdy ten czas minie, to możesz już robić wszystko. Nigdy tego nie rozumiałam i nigdy tego nie zrozumiem.
Jeśli straciłam kogoś ważnego to mam go w sercu i nic tego nie zmieni. Nieważne czy siedzę w domu, czy na imprezie. Mam tą osobę w sercu i będę ją tam miała do końca życia.
Pewnie wiele osób z naszej szkoły zacznie gadać, że nie powinniśmy imprezować, bo to chujowe zachowanie, ale ich zdanie nie ma już dla mnie żadnego znaczenia. Oni mnie nie znają, nie znali też Danny'ego, więc ich słowa są niczym. Przyzwyczaiłam się już całkowicie do tego, że ktoś nie ma własnego życia i musi gadać o cudzym. Jeszcze miesiąc temu by mnie to ruszało, ale teraz każde słowa wypowiedziane przez ludzi, którzy niczego nie wiedzą są dla mnie bezwartościowe.
CZYTASZ
Mrok: Bramy Piekła
JugendliteraturZ każdym dniem mrok pochłaniał nas coraz bardziej. Walczyliśmy z całych sił, choć wiedzieliśmy, że w końcu nam ich zabraknie. Druga część trylogii "Mrok".